Belgijska prasa: Budżet 2012 zbyt późno i w pośpiechu
Prasa belgijska krytycznie podeszła do wynegocjowanego w weekend w Belgii budżetu na 2012 rok. To budżet pod przymusem, a nie projekt społeczny - ocenił w poniedziałek dziennik "Le Soir". Flamandzki "De Morgen" podkreślił, że budżet to zwycięstwo lewicy.
Komentatorzy podkreślają jednak wspólnie, że przewidziane w projekcie przyszłoroczne oszczędności wysokości 11,3 mld "są największymi od czasów II wojny światowej".
W sprawie budżetu na przyszły rok 2012 (i założeń na kolejne lata) w sobotę porozumieli się negocjatorzy sześciu flamandzkich i walońskich partii politycznych, co ogłosił w niedzielę prowadzący negocjacje francuskojęzyczny socjalista Elio di Rupo.
Porozumienie toruje drogę do utworzenia rządu, którego Belgia nie ma od ponad 18 miesięcy, ma uspokoić rynki finansowe i pozwolić Belgii na uniknięcie kary nałożonej przez UE. Komisja Europejska zagroziła niedawno Belgii karą 700 mln euro, jeśli do połowy grudnia belgijskie władze nie przedstawią sposobów na redukcję deficytu.
"Zbyt późno, bez chluby, w atmosferze niewiarygodnego popłochu, ale jednak negocjatorzy w końcu uzgodnili coś, co w krótkim czasie sprosta wymaganiom Europy. Pokazali też, że po 531 dniach nasz kraj zacznie być rządzony" - podkreśliła komentatorka francuskojęzycznego dziennika "Le Soir" Beatrice Delvaux. "To budżet z konieczności, a nie projekt społeczeństwa" - dodała.
"Budżet zawiera jeszcze tyle niedomówień i ciemnych stron, że będąc zupełnie obiektywnym, trudno jest powiedzieć, czy to zwycięstwo czy porażka (...). W każdym razie zło już się stało. Rynki straciły zaufanie (do Belgii)" - podkreślił inny francuskojęzyczny dziennik "La Libre Belgique".
Flamandzki "De Morgen" stwierdził natomiast, że budżet jest "niezaprzeczalnym zwycięstwem Elio Di Rupo". "Żadna lewicowa partia w Europie nie otrzymała tak wiele w czasach obecnego kryzysu" - napisał komentator dziennika Martin Buxant.
Zadowolenie z zawarcia porozumienia wyraził unijny komisarz ds. polityki monetarnej Olli Rehn.
Kwestia budżetu była ostatnią dużą przeszkodą na drodze do porozumienia rządowego między socjalistami, flamandzką chadecją oraz francuskojęzycznymi i flamandzkimi liberałami. W wyniku 17-godzinnych negocjacji uzgodniono m.in., że deficyt budżetowy w Belgii w 2012 roku spadłby do poziomu 2,8 proc. PKB (z 3,6 proc. prognozowanych w tym roku), co zakłada oszczędności wysokości 11,3 mld euro w samym 2012 roku.
Wymagane oszczędności uzyskane będą przede wszystkim dzięki redukcji wydatków państwowych (o 42 proc. w porównaniu do ubiegłego roku), w tym poprzez reformę systemu zasiłków dla bezrobotnych, o która zabiegały partie liberalne po obu stronach granicy językowej. To właśnie liberałowie zablokowali w ubiegłym tygodniu propozycję budżetu, wywołując ponowny kryzys w toczących się od ponad 18 miesięcy negocjacjach nad utworzeniem nowego żady w Belgii.
Projekt budżetu zakłada także wzrost wpływów z podatków (o 34 proc.) w tym zwłaszcza podwyższonej akcyzy oraz większego obciążenia podatników najbardziej dotąd uprzywilejowanych. Dodatkowymi podatkami będą m.in. obłożone bardzo rozpowszechnione w Belgii samochody służbowe (z wyjątkiem małych modeli) oraz osoby o rocznych dochodach kapitałowych przekraczających 20 tys. euro. Jednocześnie, o co z kolei usilnie zabiegał Di Rupo i socjaliści, indeksacja pensji, czyli automatyczne dostosowanie płac do poziomu inflacji, pozostaje bez zmian.
Pozbawiona prawdziwego rządu od ponad 530 dni Belgia pobiła już wszystkie rekordy świata długości kryzysu politycznego. Za sprawy bieżące wciąż odpowiada gabinet premiera Yvesa Leterme'a, który podał się do dymisji przed wyborami w czerwcu 2010 roku. Licząc na przyśpieszenie negocjacji nad utworzeniem nowego rządu, Leterme poprosił o wypracowanie budżetu na 2012 r. partie przyszłej koalicji rządowej, zamiast, jak miało to miejsce w ubiegłym roku, powierzyć to zadanie swojemu gabinetowi.
W piątek agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła wiarygodność kredytową Belgii do poziomu AA z AA+. Decyzję tę wytłumaczono problemami belgijskiego systemu bankowego i niezdolnością rządu do odpowiedzi na wyzwania ekonomiczne. Leterme nalegał, by negocjatorzy ds. budżetu osiągnęli porozumienie przed otwarciem rynków finansowych w poniedziałek.