Benzyna po 4,5 zł?
Skutki dalszego wzrostu notowań ropy będą fatalne. Mocny złoty tym razem nie pomoże. Kolejny tydzień na giełdach paliwowych zaczął się od ataku na nowe rekordy cenowe. Tym razem, po czwartkowym wybiciu notowań w Nowym Jorku, kurs ropy szalał na rynku azjatyckim.
W Singapurze za baryłkę płacono 60,46 USD. Momentami cena sięgała nawet 63,43 USD. W Londynie notowania surowca wzrosły wczoraj ponad 1,5 proc., przekraczając 58,20 USD za baryłkę. To wszystko pachnie kolejnymi podwyżkami na polskim rynku.
Zdaniem ekspertów, cena benzyny może niebawem przekroczyć 4,5 zł za litr. Teraz kierowcy na stacjach muszą płacić za litr eurosuper 95 średnio 4,05 zł. "W najbliższych tygodniach cena może osiągnąć 4,5 zł za litr, jeśli notowania ropy będą nadal rosły, a złoty się osłabiał" - twierdzi Ryszard Kaczmarek, szef Biura Maklerskiego Reflex, obserwującego krajowy rynek paliw.
Czy w takim razie następną barierą, która pęknie, będzie 5 zł za litr benzyny 95? "To raczej niemożliwe. Ropa musiałaby zdrożeć o 25 proc." - szacuje Ryszard Kaczmarek.
Sęk w tym, że rynek paliw jest ostatnio nieobliczalny: przez poprzednie pół roku surowiec zdrożał na giełdzie w Londynie już ponad 44 proc. Eksperci wierzą w OPEC, są przekonani, że kartel nie dopuści do dalszego wzrostu, tym bardziej że w czasie wakacji tradycyjnie popyt na paliwa rośnie.
Niewykluczone, że OPEC zdecyduje się zwiększyć podaż, by zapanować nad rynkiem. To może doprowadzić do ustabilizowania się cen na poziomie 54-55 USD za baryłkę - mówią analitycy.
Na poziom cen na polskich stacjach wpływa także kurs dolara. W zeszłym roku umocnienie złotego pomogło w złagodzeniu skutków naftowej drożyzny. Czy teraz będzie podobnie? Złudne nadzieje. "W najbliższych miesiącach notowania dolara będą neutralne dla cen paliw w kraju. Złoty powinien stabilizować się w stosunku do amerykańskiej waluty" - ocenia Marcin Mrowiec, ekonomista BPH.
Maciej Zbiejcik
