Bez medali nie będzie pieniędzy
Na całym świecie sport i biznes idą ręka w rękę. Wielkie imprezy, takie jak igrzyska, odbywają się dzięki pieniądzom możnych sponsorów. W Polsce wartość pieniędzy zaangażowanych w sportowców jest wprost proporcjonalna do ich wyników, czyli mizerna.
Przez ostatnie lata Adam Małysz był jedynym polskim sportowcem, który mógł przebierać w ofertach sponsorskich - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita", która sporządziła raport na temat sponsoringu w naszym krajowym sporcie. Pozostali wyczynowcy muszą się nieźle nabiegać, żeby znaleźć firmę, która zgodzi się wyłożyć parę groszy na sprzęt, czy przygotowania do zawodów. Polscy przedsiębiorcy nie są zbyt hojnymi sponsorami. Jak wylicza "Rz", wsparli oni dotąd olimpijczyków kwotą kilku milionów dolarów. Na świecie jedenastu największych sponsorów na wsparcie ruchu olimpijskiego wyda do 2008 r. 870 mln dolarów.
W Polsce grono darczyńców jest bardzo wąskie. Sponsorami krajowych reprezentacji są Era, Plus GSM, PKO BP i PKN Orlen. Oficjalnym przewoźnikiem sportowców jest PLL LOT. I na tym lista praktycznie się kończy.
"Marketing sportowy bez sukcesów praktycznie nie istnieje. Brakuje nam gwiazd światowego formatu, obiektów sportowych i odpowiedniego szkolenia młodzieży" - mówi "Rz" Wojciech Pysiewicz, specjalista od marketingu sportowego.
W Polskim sporcie brakuje znanych sportowców, którzy mogliby stać się znakami rozpoznawczymi sponsorów, dlatego też kontraktów sponsorskich jest u nas niewiele. Bez medali polski sport nie ma co liczyć na większy strumień pieniędzy od krajowych firm - pisze "Rz".