Bez rewolucji w ciągu roku
Rozmowa z Mirosławem Gronickim, ministrem finansów
- Po co Ministerstwo Finansów stworzyło "Strategię finansów publicznych na lata 2006-2008", skoro wiadomo, że niebawem rząd zakończy swoją kadencję? Testament odchodzącego ministra?
Mirosław Gronicki - Stworzenie "Strategii finansów publicznych na lata 2005-2008" było niezbędne dla zachowania ciągłości działania zarówno Ministerstwa Finansów, jak i prowadzenia polityki upraszczania systemu podatkowego. Wygłaszanie poglądów, że Strategia to swego rodzaju testament odchodzącego rządu, jest nieuzasadnione.
Tworzenie tego typu dokumentów to powszechna reguła stosowana we wszystkich krajach europejskich. Polska jest obecna w Unii pierwszy rok i dlatego wdrażamy tego typu dokumenty, a czy nazwiemy je strategią czy inaczej, pozostaje bez znaczenia. Chodzi o to, aby proces konstruowania budżetu, proces prowadzenia polityki makroekonomicznej nie był ograniczony jednym rokiem i jednym rządem, ale żeby to była pewna perspektywa. Oczywiście kolejny rząd może do tych planów wprowadzać swoje innowacje. Musi jednak brać pod uwagę fakt, że Unia Europejska zatwierdziła już program konwergencji. Czyli Unia Europejska nie będzie zgadzała się na powiększenie deficytu powyżej tego, co jest zapisane w konwergencji.
W Strategii proponujemy wprowadzenie podatku liniowego. Będzie to możliwe dopiero w 2008 r., bo nie wierzymy, że można zrobić rewolucję podatkową w ciągu roku. Do takich zmian potrzebne jest przygotowanie całego sektora finansów publicznych.
Trzeba też podkreślić, że Unia będzie starała się Polskę nagradzać, jeśli deficyt będzie się zmniejszał. W Strategii pokazujemy, co można zrobić, aby deficyt zmniejszyć, jest więc ona jedynie propozycją działań, które można wykorzystać w przyszłości.
- Czy nie obawia się pan, że Strategia może podzielić los innych wielkich planów Ministerstwa Finansów, np. pakietu reform ministra Kołodki, który przedstawił wiele propozycji, a następnie odszedł?
M. Gronicki - Uważam, że pierwszą i zasadniczą sprawą jest to, że Strategia jest dokumentem, który zawiera instrumenty i propozycje działań. Następnie ten dokument ma być podstawą do skonstruowania budżetu na rok 2006. Wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Finansów w obecnym składzie będzie ten budżet przygotowywało. Wobec tego lepiej już teraz wiedzieć, na jakich zasadach budżet będzie tworzony, niż zaskakiwać 15 czerwca jakimiś liczbami bez swego rodzaju otoczki makroekonomicznej i instrumentalnej.
- Od dawna mówi się o konieczności wprowadzenie podatku liniowego. Jaki byłby najbardziej realny termin dla takich - rewolucyjnych przecież - zmian?
M. Gronicki - Właśnie w Strategii proponujemy wprowadzenie podatku liniowego. Będzie to możliwe dopiero w 2008 r., bo nie wierzymy w to, że można zrobić rewolucję podatkową w ciągu roku. Do takich zmian potrzebne jest porządne przygotowanie całego sektora finansów publicznych, a w szczególności podmiotów skarbowych. To nie jest rozwiązanie, które można wprowadzić z dnia na dzień. Nasze założenia są obliczone, sprawdzone na licznych symulacjach. Na ich podstawie uważamy, że w 2008 r. w Polsce możliwe byłoby funkcjonowanie trzech równych stawek podatkowych: na podatek dochodowy od osób fizycznych, na podatek dochodowy od osób prawnych oraz na VAT. Wysokość tej stawki miałaby być na poziomie 18 proc., gdyż taka wysokość nie spowodowałaby uszczerbku w dochodach budżetu. Niestety, przy tego typu planach musimy się również kierować wyznacznikiem deficytu. Oczywiście z drugiej strony wprowadzenie podatku liniowego byłoby uproszczeniem systemu podatkowego, co przyczyniłoby się do zdynamizowania gospodarki. Im prostszy system, tym mniej zawirowań, mniej myślenia o tym, jak unikać płacenia podatków.
- Nad czym obecnie pracuje resort finansów? Które prace, z tych prowadzonych obecnie, na pewno będą kontynuowane nawet po zakończeniu kadencji rządu?
M. Gronicki - Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że trzeba zaplanować budżet na 2006 r. Procedury z tym związane już się rozpoczęły. Pierwszym elementem była właśnie Strategia. Następnie 10 maja br. przekażemy prognozy do Komisji Trójstronnej i 15 czerwca będziemy chcieli przedstawić już konkretne założenia budżetowe po przeprowadzeniu odpowiednich konsultacji.
Jeśli chodzi o kontynuację prac przez naszych następców, to trudno wyrokować. Na pewno będziemy starali się propozycjom zawartym w Strategii nadać formuły prawne, aby były gotowe dla nowego rządu, który będzie mógł z nich skorzystać.
- Od dawna mówi się też o tym, że trwają prace nad opodatkowaniem rolników podatkiem dochodowym. Jak ten podatek miałby wyglądać?
M. Gronicki - Propozycje opodatkowania rolników podatkiem dochodowym są różne. Są to propozycje, które są przygotowywane przez nas jako resort dla ewentualnego rozważenia w przyszłości. Wiadomą rzeczą jest, że planowane wprowadzenie podatku katastralnego musi zmienić system podatkowy w rolnictwie, tzn. nie może funkcjonować podatek rolny w takim zakresie, w jakim funkcjonuje on obecnie. Ponadto istnieje potrzeba objęcia gospodarstw rolnych powszechnym obowiązkiem podatkowym. W chwili obecnej rolnicy oprócz podatku rolnego nie mają żadnych innych obciążeń podatkowych związanych z dochodami.
- Skoro wspomniał pan o podatku katastralnym, to na jakim etapie są prace związane z wprowadzeniem podatku katastralnego? Czy wiadomo już, jaka miałaby być jego stawka?
M. Gronicki - Stawka tego podatku nie będzie wysoka. Suma ewentualnych przychodów, które braliśmy pod uwagę w symulacjach, niewiele przekracza kwoty związane z płaceniem podatku od nieruchomości. W pierwszym etapie nie można gwałtownie powiększać stawek tego podatku. Natomiast w późniejszym okresie to samorządy będą musiały ustalać nie tyle stawkę tego podatku, ile wartość nieruchomości. Przecież wartość nieruchomości zależy od tego, gdzie ona się znajduje. Wartość nieruchomości w centrum Warszawy jest zupełnie inna niż pod Warszawą. To jest najważniejszy czynnik, jaki trzeba brać pod uwagę w określeniu możliwych dochodów gminy wynikających z podatku katastralnego.
- Czy uważa pan, że zwiększenie wpływów z CIT w 2004 r. było spowodowane obniżeniem stawki tego podatku?
M. Gronicki - Obniżenie stawki CIT na pewno w jakimś stopniu wpłynęło na relatywne zwiększenie wpływów budżetowych. Jednak trzeba pamiętać, że w 2004 r. - choć ta tendencja jest już obserwowana od 2003 r. - rentowność przedsiębiorstw wyraźnie wzrosła. Do tego doszła niebywała sytuacja w postaci bardzo słabej złotówki, wysokie ceny eksportowe, a więc rentowność firm eksportujących była jeszcze wyższa. Ponieważ z reguły eksporterzy są przedsiębiorcami wykazującymi dodatnią rentowność, bo to są najlepsze firmy, a dodatkowo stopa podatkowa była niższa, to dochody z CIT automatycznie się zwiększyły. W zeszłym roku ten wzrost był trzykrotny w porównaniu z latami ubiegłymi. Poza tym podatek od zysków płacony jest z pewnym opóźnieniem i te zyski, które firmy uzyskały w zeszłym roku, dla wielu z nich będą podstawą do odprowadzania podatku w roku przyszłym. Spodziewamy się, że wpływy z tego podatku będą nadal rosły.
- Premier wstrzymał na jakiś czas prace nad podwyżką akcyzy. Co sądzi pan o ostatnich protestach w związku z podwyżką akcyzy? Czy protestujący mają rację, że uderzy ona w najbiedniejszych?
M. Gronicki - W tej sprawie jest dużo demagogii. Pierwsza podstawowa sprawa jest taka, że zrównanie akcyzy na paliwa i gaz płynny miało na celu przede wszystkim wyeliminowanie tego, co prowadzi do patologii. Jeżeli mamy różne stawki, to jest to swego rodzaju zachęta do wykorzystywania tych różnic. Oczywiste jest, że ci, którzy uczciwie kupowali olej opałowy do celów grzewczych, są poszkodowani i my sobie zdajemy z tego sprawę. Jednak z punktu widzenia całego kraju koszty patologii, kontroli skarbowych, korupcji są takie, że nie można tego tolerować.
Powstają one z błędnych regulacji. Ponadto nie wprowadzamy nowego rozporządzenia w okresie grzewczym, aby nie zaskakiwać konsumentów. W chwili obecnej pracujemy również nad pakietem osłonowym.
- Kiedy ministerstwo pomyśli o tym, żeby ulżyć podatkowo pracownikom najemnym, a nie tylko przedsiębiorcom?
M. Gronicki - Propozycje podatku liniowego zmierzają właśnie w tym kierunku. Kolejna sprawa to obciążenia pracy związane z ZUS, ale to zależy od tego, w jaki sposób będą się bilansowały wpływy z wydatkami w sektorze świadczeń społecznych. Nie sądzę, żeby można było dokonywać tego w sposób gwałtowny, ponieważ, jak wiadomo, w Polsce jest bardzo dużo osób pobierających świadczenia rentowe czy emerytalne. W Polsce mamy największy odsetek osób pobierających rentę w stosunku do osób pracujących i tego nie można zlikwidować ani rozporządzeniem, ani ustawą, bo tu wchodzą w grę prawa nabyte. Podobna sytuacja jest z emerytami i z KRUS-em. KRUS jest najsłabiej zarządzaną częścią sektora świadczeń społecznych i z tego wszyscy zdają sobie sprawę. Diagnoza jest znana od lat, ale jak na razie nie ma woli politycznej, aby to usprawnić. W konsekwencji deficyt pomiędzy wpływami na świadczenia społeczne a wydatkami w 2004 r. wyniósł 7 proc. PKB, a deficyt całego sektora finansów publicznych wyniósł 4,8 proc. To świadczy o tym, jak duży i delikatny to jest problem. Ministerstwo Finansów może jedynie diagnozować sytuację, natomiast decyzja zależy od władzy ustawodawczej, czyli Sejmu - pytani, czy Sejm chce uporządkować sytuację, czy nie.
- Czy jeśli w przyszłym rządzie zaproponowano by panu ponowne objęcie stanowiska ministra finansów, zgodziłby się pan?
M. Gronicki - Nie zamierzam być ani politykiem, ani posłem. Moja kariera w tym obszarze kończy się w momencie zakończenia kadencji tego rządu.
Rozmawiała Ewa Matyszewska