Bez zgody Rosji zabraknie gazu
Jeśli negocjacje z Gazpromem w sprawie dostaw brakującego nam gazu zakończą się fiaskiem, to w przyszłym roku zabraknie nam około 1 mld m sześc. niezbędnego surowca.
Choć resort gospodarki zapewnia, że w razie niepowodzenia rozmów będzie miał gotowy alternatywny scenariusz, to tak naprawdę - bez zgody Rosjan - nie mamy możliwości szybkiego pozyskania dodatkowych ilości gazu z innego kierunku.
- Na tę chwilę to niemożliwe, bo większość projektów dywersyfikacyjnych będzie gotowa dopiero za kilka lat - twierdzi Andrzej Sikora, dyrektor Instytutu Studiów Energetycznych.
Dotychczasowe negocjacje nie przyniosły efektów. Zdaniem Janusza Kowalskiego, byłego członka zespołu ds. dywersyfikacji nośników energii w Ministerstwie Gospodarki (MG), jeśli chcemy zapobiec kolejnym kryzysom gazowym w Polsce, jak najszybciej rząd powinien zwrócić się o interwencję do Komisji Europejskiej (KE).
- Powinniśmy zabiegać o włączenie do rozmów z Rosjanami przedstawicieli KE, jeśli bowiem nie dogadamy się w sprawie zaopatrzenia w surowiec, kraj członkowski Unii Europejskiej będzie zagrożony brakiem wystarczających jego dostaw - tłumaczy.
Według niego KE powinna więc próbować zapobiec takiej sytuacji, która w konsekwencji może prowadzić do kryzysu gazowego. Janusz Kowalski uważa, że musimy nakłonić KE do rozmów z Rosją z jeszcze innego powodu.
- Do negocjacji trzeba włączyć bowiem sprawę przesunięcia granicy odbioru gazu ziemnego dla UE z granicy polsko-niemieckiej na wschodnią granicę Polski. A do tego pomoc KE jest niezbędna - przekonuje.
Michał Duszczyk
Czytaj również: