Bezrobocie i unia bankowa to główne problemy nowego przewodniczącego Rady Europejskiej

Rosnące bezrobocie w UE, reformy strukturalne w strefie euro i unia bankowa - to będą kwestie, którymi w pierwszej kolejności będzie musiał zająć się nowy przewodniczący Rady Europejskiej.

Natomiast następca Donalda Tuska na stanowisku premiera nie będzie gwałtownie zmieniał kursu, a zajmie się raczej administrowaniem krajem do czasu następnych wyborów parlamentarnych w przyszłym roku - ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Obejmuje to m.in. uchwalenie i realizację budżetu na 2015 rok.

- To wszystko są zagadnienia, z którymi trudno bezpośrednio łączyć rolę polskiego Prezesa Rady Ministrów - mówi Janusz Jankowiak agencji informacyjnej Newseria. - Stanowisko to musi zajmować polityk, który wykazuje się znacznie szerszymi horyzontami i myśli o całej Unii Europejskiej, a nie tylko o Polsce. W związku z tym nadzieje pokładane w tym, że "będzie coś można załatwić dla Polski", uważam za zupełnie nieuzasadnione.

Reklama

Zdaniem głównego ekonomisty PRB Donald Tusk będzie musiał w pierwszym kolejności wziąć udział w dyskusji dotyczącej tzw. paktu fiskalnego, dokumentu określającego zasady m.in. tworzenia budżetów krajowych, tempa wzrostu wydatków i wymaganej redukcji długu publicznego.

Zdaniem niektórych przywódców europejskich (głównie Czech i Wielkiej Brytanii) pakt, który wszedł w życie z początkiem 2013 roku, jest zbyt rygorystyczny, jego zasady powinny zostać rozluźnione tak, by w większym stopniu uwzględniać potrzebę wzrostu gospodarczego i redukcji bezrobocia.

- Myślę, że premier Tusk będzie poddany bardzo silnej presji, która już jest w tej chwili w strefie euro - przypuszcza Jankowiak. - Sprawy te dobrze już zostały omówione w gronie przywódców europejskich. Teraz nowy przewodniczący Rady Europejskiej będzie musiał się nad nimi pochylić.

Ekonomista nie spodziewa się wielkiego przełomu w polskiej polityce. Uważa, że następca Donalda Tuska zajmie się raczej administrowaniem krajem do czasu nowych wyborów parlamentarnych w przyszłym roku.

- To obejmie też próbę uchwalenia i realizowania w sposób w miarę łagodny budżetu na 2015 rok, nic więcej - uważa Janusz Jankowiak. - Okres, który został do wyborów parlamentarnych, nie pozostawia zresztą zbyt dużego pola do raptownych zmian.

Projekt budżetu 4 września został przyjęty przez rząd. 15 września zajmie się nim Komisja Trójstronna. Rząd zakłada, że wzrost PKB w przyszłym roku wyniesie 3,4 proc. (wobec 3,8 proc. prognozowanych jeszcze w czerwcu). Zgodnie z założeniami dochody państwa wyniosą ponad 297,25 mld zł, a wydatki - 343,33 mld zł.

- Deficyt budżetowy w 2015 roku w wymiarze nominalnym będzie o ok. 10-12 mld zł wyższy w stosunku do tego, który będzie realizowany w tym roku. Świadczy to o tym, że nadzieje, które rząd pokłada w bardziej rygorystycznej polityce fiskalnej, zejściu z deficytem poniżej 3 proc. w relacji do PKB, łączą się głównie z tzw. samoistnym wyrastaniem z długu - zauważa Janusz Jankowiak. - Nominalny wzrost PKB pozwoli nam zmniejszyć te niekorzystne relacje, jakimi są dług i deficyt. Nie ma natomiast mowy o jakichś gwałtownych cięciach czy ostrych reformach.

Zdaniem Janusza Jankowiaka pełny rok rosyjskich sankcji i embarga może zmniejszyć o 0,6 pkt proc. dynamikę wzrostu gospodarczego.

- Tyle samo doda stymulacja fiskalna w postaci powiększonego w stosunku do wykonanego w tym roku deficytu budżetowego - twierdzi Janusz Jankowiak. - Czyli w sumie sankcje zostaną zrównoważone przez luźniejszą politykę fiskalną.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Źródło informacji

Newseria Biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »