Bezrobocie nie pęknie przed cienką strategią

Wczorajszy komunikat GUS o nowym, szokującym rekordzie bezrobocia w Polsce przyjęty został z emocjami mniejszymi, niż powinien. Przecież stopa 18,0 proc. oznacza, że bez pracy pozostaje ponad 3,2 miliona osób!

Wczorajszy komunikat GUS o nowym, szokującym rekordzie bezrobocia w Polsce przyjęty został z emocjami mniejszymi, niż powinien. Przecież stopa 18,0 proc. oznacza, że bez pracy pozostaje ponad 3,2 miliona osób!

Czyżby nastąpiło już pewne stępienie wrażliwości społecznej i ogólne pogodzenie się z faktem, iż z każdym miesiącem będzie tylko gorzej? Trzeba pamiętać, że statystyki obejmują tylko kategorię bezrobocia zarejestrowanego, mierzonego w stosunku do ludności zawodowo czynnej. Zupełnie im umyka znaczne bezrobocie ukryte na wsi.

Trudno policzyć, który to już raz publikujemy wykres stopy bezrobocia z charakterystyczną graficzną powtarzalnością krzywej (patrz obok). Dzięki niemu nie mamy problemów z opracowaniem dosyć dokładnej prognozy, sprawdzającej się dużo lepiej, niż urzędowe szacunki. Rok temu wytypowaliśmy grudniowe bezrobocie w granicach 17,0-17,1 proc. Okazało się, że i tak byliśmy optymistami. Ale co do jednej rzeczy mieliśmy pewność - iż jedno z głównych założeń makroekonomicznych rządu Jerzego Buzka (15,4 proc. bezrobocia w grudniu 2001 r.) od początku czyni wykonanie tamtego budżetu nierealnym.

Reklama

W projekcie budżetu na rok 2002 rząd AWS założył na kolejny grudzień stopę 18,8 proc. Oczekiwano, że rząd SLD-UP-PSL, który wniósł własny projekt, ten abstrakcyjny wskaźnik skoryguje. I rzeczywiście, dokonał on poprawki, ale... na korzyść. Jednym z filarów podobno realnego budżetu na rok 2002, uchwalonego 15 lutego przez Sejm i analizowanego obecnie przez Senat, jest grudniowe bezrobocie... 18,6 proc. Podstawą urzędowego optymizmu ekipy Leszka Millera jest kierunkowa dyrektywa polityczna, iż ma być lepiej. Wkrótce nastąpi "dalsza systematyczna poprawa" - że przypomnę wzorzec (cenzura tropiła każde odstępstwo od niego!) opisu zjawisk gospodarczych, obowiązujący w poprzednim ustroju.

Oczywiście styczniowym rekordem nie można obciążać obecnego rządu. Siła bezwładu gospodarki powoduje, że na efekty decyzji trzeba czekać mniej więcej 6-9 miesięcy. Jednak wypadałoby przyjąć jakąś datę graniczną, od której nie będzie już można zrzucać wszystkiego na ătamtychÓ. Rząd premiera Millera wymaga od społeczeństwa cierpliwości aż do końca roku 2002, który w strategii gospodarczego rozwoju Polski przeznaczony został "na stłuczki". Jest to stanowczo za długo, granicą przyzwoitości wydaje się 1 lipca. Według naszego wykresu stopa bezrobocia osiągnie wtedy poziom 18,5 proc. I co dalej - ruszy zgodnie z naszym wykresem do 20 proc., czy też się pomylimy (bardzo byśmy chcieli!) i zacznie się tendencja zniżkowa, do rządowego wskaźnika 18,6 proc. w grudniu?

Dwie ăwydzierkiÓ obok przypominają wydarzenia ubiegłoroczne. Pierwszy komentarz dotyczył narady sztabowej z udziałem polityków i przedsiębiorców (było to 26 stycznia), podczas której premier Jerzy Buzek wydał rozkaz do ofensywy przeciw bezrobociu. Ambitnie wyznaczono jej rubieże: "podjęcie szybkich i konkretnych działań, szczególnie w sferze wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw, poprzez zmiany w systemie podatkowym, obniżanie kosztów i obciążeń pracy oraz uelastycznienie rynku pracy". Drugi tytuł odnosi się zaś do losu projektów nowelizacji prawa pracy, które "zostały w sejmowej bitwie zniszczone krzyżowym ogniem przez solidarny sojusz AWS z SLD, wsparty przez PSL i prawicę".

Przypominamy tamte teksty nieprzypadkowo - w najbliższą środę Rada Ministrów oficjalnie zaprezentuje Sejmowi swoją strategię gospodarczą "Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca". Ale będzie to tylko uwertura, tak naprawdę jej losy rozstrzygną się w konkretnych zapisach kilkudziesięciu projektowanych ustaw. Nie chcielibyśmy z góry przesądzać wyniku prac parlamentu, ale na przykład w sprawie uelastycznienia prawa pracy trudno być optymistą po odbytym 7 lutego spotkaniu premiera Leszka Millera ze związkowcami, których reprezentacja wwiozła się do Sejmu na listach SLD-UP. Cezarowi wypadało tylko gorzko zapytać "et tu, Opezetzete, contra me?". Żadnego ciosu sztyletem oczywiście nie było - ale został on tylko zawieszony.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bezrobocie | bez pracy | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »