Bezrobocie wcale nie jest tak wysokie

O sprawie pisaliśmy już przy okazji danych o bezrobociu za styczeń, kiedy krzywa obrazująca stan zatrudnienia, po kilku miesiącach spadków, nagle zdecydowanie odbiła w górę. Ekonomiści pytani przez nas o przyczyny nagłego wzrostu liczby bezrobotnych sugerowali, że statystyki dotyczące bezrobocia rozmijają się z rzeczywistością. Nie uwzględniają np. setek tysięcy Polaków, którzy za pracą pojechali za granicę. Chociaż bezrobotnymi już nie są, nadal figurują w spisach urzędów pracy jako osoby bez zatrudnienia.

W szarej strefie

Podobne opinie przytacza dzisiejszy "Parkiet". W lutym bezrobocie w Polsce wynosiło 18 proc. Ale ekonomiści są przekonani, że faktyczne bezrobocie jest w naszym kraju o wiele niższe niż wynika to ze statystyk GUS. Zdaniem Ryszarda Petru, głównego ekonomisty banku BPH, za bezrobotnego trzeba by uznać taką osobę, która pracy nie ma, ale jej szuka, a nie taką, która zarejestruje się w urzędzie. Wielu bezrobotnych po prostu pracuje na czarno i wcale nie zależy im na znalezieniu pracy legalnej.

Niełatwo znaleźć pracownika

Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club, zwraca uwagę na fakt, że choć statystyki pokazują wysokie bezrobocie, to wiele firm zrzeszonych w BCC ma problem ze znalezieniem pracowników.

- Nikt nie próbował szacować, ile jest osób, które są zarejestrowane jako bezrobotne, a mimo to pracują w szarej strefie - mówi Krystyna Strzała z Uniwersytety Gdańskiego, zasiadająca w Naczelnej Radzie Statystyki przy prezesie GUS.

Jej zdaniem, w urealnieniu polskich statystyk mogłoby pomóc rozwiązanie polegające na tym, by bezrobotni nabywali prawa do ubezpieczenia zdrowotnego nie w urzędzie pracy, tylko np. w urzędzie gminy czy w ośrodku pomocy społecznej. Wówczas nie trzeba by się rejestrować tylko po to, by mieć ubezpieczenie.