Bezrobocie znowu rośnie

To musiało się kiedyś stać - bezrobocie nie mogło cały czas maleć. Eksperci spodziewali się, że bezrobotnych zacznie przybywać już od września-października, bo tak bywało w poprzednich latach, kiedy na zakończenie sezonu letniego do drzwi urzędów pracy pukali zwolnieni pracownicy.

W tym roku było inaczej. Mijał miesiąc za miesiącem, a urzędy pracy stale raportowały spadek liczby osób poszukujących zatrudnienia. Powód? Dzięki łagodnej jesieni prace w budowlance i drogownictwie trwały w najlepsze. To po pierwsze. Co jednak ważniejsze, zatrudnienie systematycznie rośnie w związku z rozkręcającą się koniunkturą.

I last but not least - wyjazdy zagraniczne Polaków. Niestety, nikt jeszcze nie przedstawił miarodajnych badań na temat wpływu emigracji zarobkowej na poziom bezrobocia w kraju. Biorąc pod uwagę liczbę osób, które opuściły Polskę w poszukiwaniu pracy, szacowaną na 2 mln znaczenie tego zjawiska jest z pewnością spore.

Wszystkie te czynniki skutecznie zbijały stopę bezrobocia aż do 14,8 proc. w listopadzie. W grudniu seria spadków zakończyła się. Według wstępnych wyliczeń Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS), stopa bezrobocia wzrosła do 14,9 proc. z 14,8 proc. w listopadzie. W połowie grudnia minister pracy i polityki socjalnej Anna Kalata powiedziała, że stopa bezrobocia w grudniu powinna utrzymać się na poziomie z końca listopada, czyli 14,8 proc., ale możliwy jest także dalszy spadek jej poziomu.

Tak się nie stało. Wszystko jednak wskazuje na to, że już niedługo stopa bezrobocia wróci na wytyczony kilka miesięcy temu szlak i znowu zacznie maleć. Tyle, że będzie to proces znacznie wolniejszy niż w minionym roku. W 2006 r. bezrobocie zmalało prawie o 2 proc. - w tym, według prognoz, najwyżej o 1 proc.

ET