Biedronka się doigrała? Lidl poszedł do sądu, jest już nakaz
Biedronka i Lidl w ostatnich tygodniach toczą spór o to, w której z sieci można zrobić tańsze zakupy i która oferuje lepsze promocje. Okazuje się, że "wojna" między dyskontami weszła na nowy poziom, bo przyszła kolej na podjęcie kroków prawnych. Lidl postanowił pozwać Biedronkę, wnosząc również o zabezpieczenie roszczeń przed wszczęciem postępowania. Organ przychylił się do wniosku spółki. Co to oznacza dla Biedronki?
Od jakiegoś czasu Polacy są świadkami "wojny" pomiędzy Biedronką a Lidlem. Teraz okazuje się, że niemiecka sieć złożyła do sądu wniosek o udzielenie zabezpieczenia roszczeń przed wszczęciem postępowania. O co chodzi?
Zgodnie z udzielonym zabezpieczeniem, sąd nakazał Biedronce zaniechanie popełniania czynu nieuczciwej konkurencji, polegającego na wykorzystaniu hasła reklamowego, które jej klienci dobrze znają z paragonów i plakatów: "Od 2002 roku Biedronka codziennie niskie ceny tańsza niż Lidl".
Co więcej, organ zobowiązał sieć z logo owada do "usunięcia skutków popełniania czynu nieuczciwej konkurencji", polegającego na używaniu powyższego hasła. Udzielenie zabezpieczenia będzie polegało na zajęciu wszelkich materiałów reklamowych, na których wykorzystywane jest wzbudzające kontrowersje hasło.
Należy mieć na uwadze, że zgodnie z przepisami regulującymi przebieg postępowania cywilnego, sąd może przed jego wszczęciem udzielić zabezpieczenia roszczeń. Jednocześnie organ wyznacza termin, w którym należy wnieść powództwo. Termin ten nie może przekroczyć dwóch tygodni, co oznacza, że właśnie tyle czasu ma Lidl na podjęcie dalszych działań.
Niemiecka sieć dyskontów wystąpiła o zabezpieczenie, bo nie zgadza się z hasłem reklamowym, którego używa Biedronka. W ostatnim czasie informowaliśmy, że całej sprawie bacznie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego trafiały liczne skargi.
Przedstawiciele organu informowali wówczas, że zgodnie z przepisami ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, przedsiębiorca, który był porównywany w kampanii reklamowej, może dochodzić swoich praw w sądzie. Dodajmy, że chodzi tutaj o reklamę porównawczą, z którą w tym przypadku bez wątpienia mamy do czynienia.
Już od jakiegoś czasu sieci spierały się o bycie tą tańszą. Jednak spór wyraźnie rozgorzał, gdy do klientów trafiły SMS-y, w których Biedronka informowała klientów o promocjach, porównując ceny oferowanych przez siebie produktów, z tymi, które można zakupić w Lidlu. Na reakcję sieci niemieckich sklepów nie trzeba było czekać długo.
- SMS-y dostaję tylko od męża i mamusi, a zakupy robię w Lidlu - taką odpowiedź umieścił Lidl w swojej gazetce reklamowej. Następnie konflikt wszedł na nowy poziom, a sieci dyskontów zaczęły umieszczać banery informujące o promocjach i porównywać się z konkurentem coraz dosadniej.