Biopaliwa - kto zyska, kto straci?
Kto zyska, a kto straci na podpisanej wczoraj przez prezydenta ustawie o biopaliwach? Wiadomo, że za nową ustawą stoją duże pieniądze. Tak więc biopaliwa to złoty interes dla tych, którzy będą produkować i sprzedawać biokomponenty.
W kraju takich zakładów jest kilkanaście. Między innymi Aleksander Gudzowaty ze swoim wrocławskim Polmosem. Jednym słowem zarobią gorzelnicy. Sami niechętnie przyznają się do tych korzyści i wskazują na inną grupę: Ja sądzę, że skorzysta rolnictwo w Polsce. Na pewno 150 hektarów będzie więcej uprawiane - mówi Leszek Jarosz, sekretarz krajowej rady gorzelników.
Problem jednak w tym, że nikt nie gwarantuje polskiemu rolnikowi, że kupi od niego rzepak, a jeśli kupi, to za ile. Już w tej chwili wiadomo, że na początku trzeba będzie zboże importować, bo nikt nie zdąży w tak krótkim czasie posiać i zebrać. Tak więc swój kawałek tego biokomponentowego tortu dostaną także importerzy.
Stracą importerzy paliw z zagranicy, a także nasi rodzimi producenci, ponieważ gdy dodamy do istniejącego paliwa powiedzmy 300 milionów litrów spirytusu, to automatycznie 300 milionów litrów paliwa nie będzie potrzeba.
Jacek Wróblewski, dyrektor organizacji przemysłu i handlu naftowego idzie jeszcze dalej: Po to, żeby dodać biokompotenet do benzyny, ta benzyna musi spełniać określone właściwości. Musi mieć inne właściwości niż benzyna finalnie sprzedawana. Do tej pory kupujemy za granicą gotową benzynę - czyli nieprzystosowaną.
Może się więc okazać, że zniknie import paliw. To paradoksalnie może doprowadzić do umocnienia się na rynku polskich producentów, jak choćby Orlenu. Nie będzie przecież konkurencji, a wtedy windowanie cen w górę to rzecz jak najbardziej naturalna. I jak zawsze straci na tym klient...