Bitcoin drożeje. Zamach na Donalda Trumpa wzmacnia kryptowaluty i giełdę
Po próbie zamachu na życie Donalda Trumpa wzrosło prawdopodobieństwo jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Wzrosła też wartość dedykowanych mu walut wirtualnych i podrożał bitcoin. W górę poszła cena spółki medialnej Trumpa, a zdeklarowanymi jego zwolennikami stali się Elon Musk i szefowie kilku giełd kryptowalutowych.
- Zamach na Donalda Trumpa miał wpływ na rynek kryptowalut. Memecoiny związane z byłym prezydentem, takie jak MAGA, TREMP i STRUMP, natychmiast podrożały o kilkadziesiąt procent. Z kolei memecoin związany z Joe Bidenem, czyli BODEN, spadł gwałtownie do najniższego poziomu w swojej historii
- Po dramatycznych wydarzeniach w Pensylwanii kurs bitcoina ruszył w górę i szybko przełamał barierę 60 tysięcy dolarów. Trump od pewnego czasu jest stronnikiem firm z branży kryptowalutowej
- Na Wall Street akcje spółki Trump Media & Technology Group niemal w jednej chwili podrożały o ponad 30 proc. Były prezydent powiększył swój portfel o prawie 1,5 miliarda dolarów
Próba zamachu na Donalda Trumpa wzmocniła jego pozycję w wyścigu prezydenckim i podniosła notowania w zakładach bukmacherskich. Rynek prognostyczny Polymarket odnotował znaczący wzrost wartości kontraktu "Tak" na wygraną Trumpa. Inwestorzy na tej platformie uważają, że kandydat Republikanów ma teraz 71 proc. szans na triumf w listopadowych wyborach.
Wartość zakładów na wygraną Bidena spadła z 30 do 17 proc., a wiceprezydent Kamala Harris ma jedynie 6 proc. szans, gdyby to ona ubiegała się o Biały Dom z ramienia Demokratów. Niektórzy analitycy polityczni widzą podobieństwo między strzałami oddanymi do Trumpa na wiecu w Pensylwanii, a zamachem na prezydenta Reagana w 1981 roku, po którym wzrosło społeczne poparcie dla niego.
Ubiegłotygodniowa próba zamachu miała wpływ także na rynek kryptowalut. Memecoiny związane z Trumpem, takie jak MAGA, TREMP i SUPER TRUMP, czyli STRUMP natychmiast podrożały o kilkadziesiąt procent. Z kolei memecoin związany z Bidenem, czyli BODEN, spadł gwałtownie do najniższego poziomu w swojej historii. Co ciekawe, wszystkie te tokeny są żartami, czy też parodiami obu polityków. W świecie kryptowalut obowiązuje reguła, że im bardziej lubiany i popierany jest człowiek, tym wyżej wyceniane są dedykowane mu memecoiny.
Dla Trumpa pierwszorzędne znaczenie po dramatycznych wydarzeniach w Pensylwanii ma jednak fakt, że kilka ważnych osobistości jeszcze raz i bardzo zdecydowanie poparło jego kandydaturę. Elon Musk, szef Tesli i SpaceX, publicznie zadeklarował, że co miesiąc będzie wspierał kampanię Republikanina kwotą 45 milionów dolarów. W ślad za nim poszedł Justin Sun, założyciel blockchaina Tron, który podkreślił, że Trump jest lepszym wyborem dla branży kryptowalut.
Na liście zwolenników byłego i być może przyszłego prezydenta znaleźli się także współzałożyciele giełdy Gemini, Cameron i Tyler Winklevoss oraz założyciel Krakena, Jesse Powell.
Nieudany zamach na Donalda Trumpa spowodował skokowy wzrost ceny bitcoina, gdyż były prezydent od dłuższego czasu zabiega o względy branży kryptowalutowej. W ostatnich tygodniach bitcoin zmagał się ze spadkami, które były wynikiem zwracania wielkiej puli tokenów poszkodowanym klientom giełdy Mt. Gox oraz masowej sprzedaży przez niemiecki rząd zarekwirowanych "coinów" pochodzących z działalności przestępczej.
Na początku lipca cena bitcoina spadała nawet poniżej poziomu 54 tysięcy dolarów. Jednak po dramatycznych wydarzeniach w Pensylwanii kurs kryptowaluty ruszył w górę i szybko przełamał barierę 60 tysięcy dolarów. Analityk techniczny Ali Martinez twierdzi, że kluczowym poziomem oporu jest teraz cena 64 620 dolarów za "monetę", natomiast wsparcie lokuje się w okolicach 57 670 dolarów.
Entuzjaści bitcoina od czasu "zamachowego weekendu" jeszcze bardziej podnoszą swoje prognozy i przypominają, że już w czerwcu analitycy Standard Chartered kreślili wizję tokena kosztującego pod koniec tego roku nawet 150 tysięcy dolarów, o ile prezydentem USA zostanie Donald Trump.
- Cena bitcoina wzrosła o około 9 proc. tylko w ciągu weekendu, co może oznaczać, że inwestorzy oczekują, iż prezydentura Trumpa stworzy bardziej sprzyjający klimat regulacyjny dla branży kryptowalut - powiedział Zach Pandl z Grayscale Investments.
Ten sam ekspert kreśli też ciekawą wizję przyszłej polityki gospodarczej prezydenta Trumpa, która - jego zdaniem - przyniesie korzyści bitcoinowi. - Należy spodziewać się wydatków, które będą zwiększać deficyt budżetowy. Zmniejszy się przywództwo USA w sprawach międzynarodowych. Słabsza będzie niezależność Rezerwy Federalnej i pojawi się chęć osłabienia amerykańskiej waluty w celu zmniejszenia deficytu handlowego. Ryzyko spadku wartości dolara może wesprzeć cenę bitcoina - przewiduje Zach Pandl.
Donald Trump w ostatnich miesiącach bardzo dba o to, by podkreślić, że ma inne niż Joe Biden stanowisko w sprawie walut wirtualnych. Były prezydent kilka lat temu był przeciwnikiem kryptowalut. Teraz jest ich entuzjastą, a w swoim portfelu ma tokeny wyceniane na kilkanaście milionów dolarów. Jego kampanię wyborczą można wspierać darowiznami w postaci "coinów".
Jeszcze w 2019 roku Trump mówił, że aktywa cyfrowe nie są pieniędzmi, ich wartość nie ma w niczym oparcia, a w dodatku są wykorzystywane w handlu narkotykami. Dziś atakuje Joe Bidena, za to, że ten "chce stłamsić kryptowaluty". Faktem jest bowiem, że Biały Dom próbuje objąć waluty wirtualne licznymi regulacjami.
Surowe ograniczenia giełd kryptowalutowych, nakładane przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd, są bardzo źle odbierane przez branżę. Wykorzystuje to Trump, który zapowiadał, że po tym, jak wróci do Białego Domu, organy nadzoru "przestaną podstawiać nogę innowacjom". Jednoznaczne wsparcie Donalda Trumpa dla walut wirtualnych było przełomowe dla firm kryptowalutowych, które od tamtej pory wydają dziesiątki milionów dolarów, by wpłynąć na wynik wyborów. Nic więc dziwnego, że kandydat Republikanów postanowił wziąć udział w tegorocznej konferencji kryptowalutowej, która odbędzie się pod koniec lipca w Teksasie.
Donald Trump, zaraz po próbie zamachu na jego życie, odniósł też sukces na Wall Street. Akcje jego medialnej grupy, czyli spółki Trump Media & Technology Group (TMTG) niemal w jednej chwili podrożały o ponad 30 proc. Firma jest właścicielem platformy społecznościowej Truth Social. W sumie akcje TMTG w tym roku zyskały na wartości 75 proc., co jest spowodowane obstawianiem przez inwestorów zwycięstwa Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich.
Przy obecnej cenie akcji TMTG (około 37 dolarów) udziały Trumpa w spółce są warte prawie 5 miliardów dolarów. Tylko w poniedziałek 15 lipca były prezydent powiększył swój portfel o prawie 1,5 miliarda dolarów. Donald Trump stworzył własną grupę medialną w 2021 roku po porażce w wyborach prezydenckich i tymczasowym usunięciu go z głównych platform społecznościowych, przede wszystkim z Twittera i Facebooka, które zarzuciły mu podżeganie do przemocy po zamieszkach na Kapitolu w styczniu 2021 roku.
Jednak w ostatnich dniach nie tylko spółka byłego prezydenta wyraźnie podrożała po dramatycznych wydarzeniach w Pensylwanii. Ruszyły w górę przede wszystkim ceny akcji spółek związanych z kryptowalutami, których Donald Trump jest teraz stronnikiem. Także akcje zakładów karnych cieszą się zainteresowaniem inwestorów. To można tłumaczyć faktem, że Trump i Republikanie chcą położyć kres nielegalnej imigracji, co może "zwiększyć ruch w tym interesie".
Na wartości zyskał deweloper oprogramowania Phunware, zatrudniony przy organizacji kampanii Donalda Trumpa w 2020 roku, który stworzył wówczas aplikację na telefon. Podrożała także platforma Rumble, bardzo popularna wśród amerykańskich konserwatystów.
Z drugiej strony, rynki coraz bardziej przekonane, że wybory wygra Trump, zwątpiły w spółki z sektora zielonej energii. Ich ceny spadły, gdyż Trump zapowiada, że po powrocie do Białego Domu zakwestionuje politykę klimatyczną Joe Bidena, a to może oznaczać, że cofnięte zostaną zachęty podatkowe dla firm z branży OZE.
Jacek Brzeski