Biurokracja zżera nerwy i 4,5 mld zł
Absurd goni absurd - ogromne opóźnienia w przepływie unijnych miliardów na infrastrukturę mają podręcznikowe źródło. Dosłownie.
Do końca sierpnia 2006 r. z wartego 4,5 mld zł Sektorowego Programu Operacyjnego Transport (SPOT) wydano zaledwie 2,21 proc. (100 mln zł). Żeby nie stracić unijnych miliardów, resort transportu przez miesiąc ostro przyspieszył - wydatki na koniec września wzrosły do 92 mln EUR (364 mln zł).
Tymczasem okazuje się, że płatności idą jak po grudzie, w dużej części na własne życzenie decydentów. Tylko w SPOT wpisano bowiem wymóg opracowania przez beneficjentów tzw. podręczników procedur, co jest warunkiem refundacji środków. Niewinny pozornie zapis stał się źródłem proceduralnych nonsensów, od których włos się jeży na głowie. Podręczniki czekają miesiącami na akceptację, są ciągle poprawiane, zmieniają się w opasłe tomiska, których nie są w stanie sprawdzać ministerialni urzędnicy. Na dodatek nie wiadomo, po co resort sobie zażyczył takich ksiąg - ich opracowanie nie było wymogiem unijnym, a w innych bliźniaczych ze SPOT programach nie są potrzebne. Ministerstwo Transportu, pośredniczące w zarządzaniu SPOT, na razie milczy. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR), główny nadzorca, obiecuje poprawę.
"Obecnie IZ (instytucja zarządzająca) przygotowuje nowy, uproszczony wzór podręcznika dla beneficjentów w ramach zmian wynikających z nowelizacji ustawy o NPR (Narodowym Planie Rozwoju). Rozważana jest przy tym kwestia rezygnacji z obowiązku zatwierdzania przez Instytucję Zarządzającą SPOT (de facto Ministerstwo Transportu) wewnętrznych procedur zarządzania i kontroli projektu opracowanych przez beneficjenta" - napisał do nas Stanisław Krakowski z MRR.
Sukces niejedno ma imię
SPOT to program, który miał służyć poprawie infrastruktury drogowej głównie w miastach. Na budowę obwodnic, mostów, dojazdów do portów czy infrastrukturę kolejową przeznaczono na lata 2004-06 w sumie 4,5 mld zł. Chętnych było dużo - złożono projekty warte 6,2 mld zł. Zaakceptowano ponad 90 wniosków, w ramach których podpisano umowy na 3,5 mld zł. 30 dni po podpisaniu umowy każdy beneficjent miał obowiązek złożenia do instytucji zarządzającej podręcznika procedur zarządzania i kontroli projektu. Podręcznik powinien zawierać m.in.: podział zadań między komórki i organizacje, listy kontrolne, instrukcje obiegu dokumentów. Realizująca inwestycję instytucja zobowiązywała się do przestrzegania wszystkich procedur - całość zadania miała przebiegać tak, jak opisano w podręczniku. W niektórych przypadkach wniosek o dofinansowanie składano do już realizowanych projektów. Praktycznie we wszystkich resort bardzo długo oceniał podręczniki, wielokrotnie wymagając uzupełnień.
- Bywało tak, że po złożeniu podręcznika resort prosił o poprawki, a potem wynajdywał kolejne nieścisłości, których wcześniej nie dostrzegł. W ten sposób podręczniki czekały na akceptację kilkanaście miesięcy, a bez niej nie można otrzymać refundacji wydanych środków. Często ogromnych - mówi przedstawiciel jednego z beneficjentów.
W SPOT większość to projekty bardzo duże - o wartości od kilkudziesięciu milionów złotych wzwyż.
Poprosiliśmy o opinię na ten temat kilkunastu beneficjentów, głównie przedstawicieli urzędów miejskich. Wszyscy mówią jednym głosem: instytucja zarządzająca zażądała instrumentu, którego sama nie jest w stanie na czas ocenić, wymaga zbytniej szczegółowości, żąda kolejnych uzupełnień, czasem absurdalnych. Najważniejszy zarzut: przez uzależnienie płatności od akceptacji podręcznika beneficjenci nie ze swojej winy czekają na pieniądze kilka-kilkanaście miesięcy.
Mnożnik absurdów
I po co to wszystko, skoro w innych programach podręcznik nie jest wymagany i nie zalecają go żadne przepisy? Na dodatek ma on służyć beneficjentowi jako instrukcja do wykonania zadania. Tymczasem są przypadki (wcale nie rzadkie), że zadanie jest wykonane, a podręcznik czeka na akceptację, choć już teoretycznie nie jest potrzebny.
- Można mieć zobowiązania co do przejrzystości, jednak jak się czegoś żąda, to trzeba to oceniać we właściwym czasie. Warunkowanie przepływów finansowych akceptacją podręcznika jest nie w porządku, skoro ministerstwo nie jest w stanie wywiązać się ze swoich obowiązków - mówi Jacek Zieliński, dyrektor biura partnerstwa i funduszy w Urzędzie Miasta Łodzi.
- Pierwszy podręcznik wysłaliśmy w maju 2005 r. i do dziś nie mamy akceptacji, za to był uszczegółowiany wiele razy. Wyszło z tego 200 stron, na których są tak szczegółowe zapisy, że np. przy obiegu dokumentów są wpisane nie tylko dni, ale także godziny, w których dany decydent otrzymuje dokument - dodaje urzędniczka z Poznania.
- To była droga przez mękę - powiedziała nam pracownica innego urzędu.
Jej szef - prawdopodobnie nie chcąc narażać się ministerstwu - stwierdził, że współpraca układała się wzorowo. Choć i on nie bardzo rozumie, dlaczego akurat przy SPOT wymagano podręcznika, a przy innych programach nie.
W Gdańsku realizowane są dwa projekty: z kwietnia i października 2005 r. Do dziś miasto nie dostało akceptacji podręcznika procedur.
- Robimy trzecie podejście. Problem leży nie tyle w kompetencjach urzędników, ile w problemach organizacyjnych i brakach kadrowych resortu. Jak kilka osób nadzorujących projekty ma sobie poradzić z kilkudziesięcioma podręcznikami, gdy każdy z nich ma kilkaset stron? - wyjaśnia urzędnik z Gdańska.
W Gdyni, która realizuje projekty ze SPOT za ponad 300 mln zł, pierwszy wniosek o płatność złożono w grudniu 2005 r. Akceptację podręcznika procedur miasto dostało przed kilkunastoma dniami.
Większość z naszych rozmówców prosiła o anonimowość, nie chcąc narazić się urzędnikom ministerstwa. Tym bardziej że winą za problemy obarczają głównie braki kadrowe resortu i organizacyjne problemy, a nie personalną niekompetencję czy niechęć. Podobno problemy i skargi na sprawę podręczników wielokrotnie zgłaszano do resortu transportu oraz MRR. MRR zaprzecza jednak, że słyszało o skargach. Przyznaje jednocześnie, że kwestia ta budziła już wątpliwości Najwyższej Izby Kontroli, a żadne wytyczne - ani unijne, ani zawarte w Narodowym Planie Rozwoju - nie mówią o obowiązku zatwierdzania podręcznika.
"Minister Rozwoju Regionalnego od początku przejęcia zadań Instytucji Zarządzającej SPO Transport postawił zadanie odbiurokratyzowania i uproszczenia procedur stosowanych w poszczególnych programach operacyjnych. W przypadku SPO Transport dotyczyło to również podręczników procedur dla beneficjentów" - twierdzi Stanisław Krakowski.
Szkoda, że tak późno. Ale czekamy.
Mariusz Zielke