Biznesmeni zgłosili pomysł ale kto ich tam wysłucha
Wtorek był dniem oddechu w międzypartyjnych rokowaniach na temat skonstruowania rządu. Krótka chwila przerwy wykorzystana została na ăApel polskich kręgów gospodarczychÓ, wystosowany do polityków z inicjatywy Polskiej Rady Biznesu.
Udziałowcami apelu - poza autorami - stały się: Business Centre Club, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych, Stowarzyszenie Menedżerów w Polsce, Związek Rzemiosła Polskiego, Naczelna Rada Zrzeszeń Prywatnego Handlu i Usług oraz Amerykańska Izba Handlowa w Polsce. Pod nieobecność prezesów (towarzyszących prezydentowi w Brukseli) na razie nie dołączyły Krajowa Izba Gospodarcza oraz Izba Przemysłowo-Handlowa Inwestorów Zagranicznych. Na liście sygnatariuszy brakuje natomiast Konfederacji Pracodawców Polskich.
Największą wartością inicjatywy PRB jest zintegrowanie znaczących organizacji przedsiębiorców i pracodawców. Środowiska biznesowe, które z wrażenia (po wynikach!) przez tydzień zachowywały ciszę powyborczą, wreszcie przerwały milczenie, zgłaszając konkretną propozycję. Szkoda tylko, że w warstwie merytorycznej ich koncepcja jest czystą abstrakcją.
Koalicja SLD-UP z PO w układzie rządowym jest niemożliwa, natomiast w parlamentarnym może dotyczyć tylko określonych ustaw. A poza tym - oba najsilniejsze komitety mają pierwsze kłopoty z patologiami we własnych szeregach. Cierpiący na manię prześladowczą bycia prezesem Jan Partia Rokita natychmiast przystąpił do rozsadzania PO. Z kolei UP - która przyczepiła się do statku SLD i mówi "płyniemy" - pożąda stanowiska wicemarszałka Sejmu, mając 16 mandatów. A tu naiwni biznesmeni apelują o "rezygnację z koniunkturalnych sporów politycznych"...