Błędy popełnione na Cyprze będą Unię wiele kosztować

O kryzysie cypryjskim, sytuacji w Polsce i zagrożeniach dla Europy w obliczu ciągle powracającego problemu zadłużenia z Ryszardem Petru, przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich, rozmawia Bartosz Bednarz.

miesięcznik KAPITAŁOWY: Europa musi upaść?

Ryszard Petru: - Europa nie upadnie, mimo że dzisiaj jest w okresie głębokiego spowolnienia, a nawet poważnej recesji. Rzeczywiście jeśli spojrzeć na ostatnie decyzje i podjęte przez Unię Europejską rozwiązania, a już w szczególności - problem z Cyprem, pojawia się pytanie "kto tym wszystkim zarządza?". Oczywiście, należy wziąć poprawkę, że większość podjętych procedur jest pewnego rodzaju "novum", i nie jest powiedziane, że od razu ma to przynieść oczekiwany sukces. Wydaje mi się, że środek ciężkości powinien zostać przesunięty z kwestii - "czy Europa upadnie", na znacznie ważniejszy obecnie problem - a mianowicie: czy instytucje i struktury strefy euro sprawdzają się i należycie wykonują swoje obowiązki. Wygląda na to, że nie do końca. Należy mieć nadzieję, że Europa będzie w stanie odnaleźć w sobie na tyle siły, aby wyjść z kryzysu mocniejsza, a nie jeszcze słabsza.

Reklama

Zagłosuj w internetowym referendum w sprawie OFE

Kolejne kraje starają się przeciwdziałać gospodarczemu załamaniu. Francja dla przykładu podniosła niedawno podatki...

- Francuzi wraz z wyborem nowego prezydenta przyjęli taki kurs polityczny. Nie zmienia to faktu, że dzisiaj François Hollande ma bardzo niskie poparcie społeczne i można mieć wątpliwości czy proponowane przez niego działania miały sens. Nie poprawiło to w specjalny sposób ani sytuacji wewnątrz kraju, ani jego konkurencyjności na arenie międzynarodowej. Francja jest przy tym jednym z najważniejszych członków strefy euro, zmiany wprowadzone przez nią są bez wątpienia bacznie obserwowane przez całą Unię. Jest to doskonały przykład, że podnoszenie podatków wcale nie rozwiązuje problemów trawiących gospodarkę.

...precedens na Cyprze jest jednak potwierdzeniem, że Unia ciągle szuka jakiegoś rozwiązania.

- Na Cyprze doszło do serii pomyłek, błędnych decyzji i niepotrzebnego wywoływania paniki, i w konsekwencji spadku zaufania do struktur unijnych. Od wielu miesięcy mówiono o problemach Cypru. Sytuacja została jednak zbagatelizowana - małe państwo, mały problem. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości jest on skomplikowany i poważny. Ponownie działano bez planu i strategii. 12 marca spotkała się Troika, która nie miała w ogóle pomysłu jak się do tego zabrać. Najpierw zdecydowano się na rozwiązania, które dzień później zostały odrzucone przez parlament. Złamano dwie podstawowe zasady: zaproponowano podatek od oszczędności, czyli de facto - "działanie prawa wstecz" i co więcej planowano opodatkować depozyty do 100 tys euro, czyli te które są gwarantowane (bezpieczne).

Było to wyjątkowo niefortunne zagranie.

- Tak małe państwo jak Cypr: wywołało panikę na giełdach światowych, zakwestionowana została siła Unii Europejskiej, doprowadziło do tego, że zaczyna Pan rozmowę ze mną od pytania "czy Unia musi upaść". Nie wygląda to zatem na profesjonalnie przeprowadzony proces.

Pojawiły się przy tym głosy, że będzie to model postępowania dla innych.

- Sytuacja na Cyprze jest całkowicie nietypowa i podobne tezy mijają się z rzeczywistością. Upraszczając - na Cyprze depozyty rosyjskie finansują sektor bankowy, podczas gdy w Europie sektor bankowy w Grecji, Hiszpanii czy Irlandii był finansowany przez inne banki europejskie. Inaczej rozwiązuje się sytuację, kiedy straty ponosi instytucja finansowa, a inaczej, gdy konkretne osoby. Nie wiemy do końca kto jest dokładnie odpowiedzialny za serię porażek na Cyprze. Należy wyciągnąć wnioski na przyszłość i więcej takich błędów nie popełniać.

Złamano zatem na Cyprze prawo, czy wybrano "mniejsze zło"?

- Pierwotnie opracowano system, który wprowadzić miał zasadę "prawa działającego wstecz". Na szczęście odstąpiono od tego pomysłu. Powrócono do praktykowanych procedur, wydzielono bank do restrukturyzacji, itd., co jest znacznie bliższe już stosowanym standardom, choć dotąd depozyty ludności zawsze były chronione.

Kryzys cypryjski może odbić się szerokim echem w Europie?

- Najgorsze co się mogło stać, to ujawniona po raz kolejny słabość Unii, brak odpowiednich mechanizmów, które mogłyby zadziałać i w sposób płynny rozwiązać tego typu problemy. Kolejna w kolejce jest przecież Słowenia. O ile w przypadku Włoch, czy Hiszpanii od dłuższego czasu trwają prace mające na celu opracowanie planu pomocowego, to na Cyprze wykazano się swoistą indolencją, zbagatelizowano problem, co zakończyło się wyjątkowo niekorzystnie. Nie wiem co będzie dalej, ale myślę że politycy europejscy zdają sobie sprawę, że porażka na Cyprze ma wpływ na całą koncepcję zjednoczonego kontynentu.

Jest to dowód, że instytucje finansowe zaczęły dyktować swoje warunki?

- Małe kraje, duże banki. Wszyscy jesteśmy ofiarą globalizacji. Lat temu dwadzieścia podobna sytuacja byłaby absolutnie niemożliwa. Jak to się mogło stać, że w takich krajach jak Cypr, Irlandia, Islandia wielkość banków w stosunku do PKB jest 5-7 razy większa? Funkcjonują one w danym państwie, ale finansowanie zbierały już z całego świata. Stały się przez to nie bankami lokalnymi, ale europejskimi, a można się nawet pokusić o stwierdzenie - globalnymi. Przy problemach, które się pojawiły, to w kwestii danego kraju pozostaje jednak ich ratowanie. Okazało się to bardzo kosztowne, a nawet - niewykonalne.

Ponownie powraca teza "too big to exist"?

- Europa już wyciągnęła z tego pierwsze wnioski, stąd pojawiła się propozycja stworzenia europejskiego nadzoru bankowego. Nie można było pozwolić na taki niekontrolowany wzrost banku jak przykładowo na Cyprze. Ewidentnie istnieje potrzeba wzmożonego nadzoru bankowego, gdyż rodzi się powoli sytuacja patologiczna. Na bazie własnych oszczędności żaden bank nie jest w stanie urosnąć do rozmiarów ośmiokrotnie przekraczających PKB kraju. Mówimy zatem o kapitale zewnętrznym, co obliguje także do stworzenia zewnętrznego nadzoru. Jest to doskonały przykład na to, że proces globalizacji znacznie wyprzedził system nadzoru, regulacji, przez co dzisiaj mamy takie właśnie problemy - globalne.

Próbowano przy okazji rozwiązać problem Cypru, jako raju podatkowego?

- Część państw mogła nalegać, aby Cypr przestał być atrakcyjny z punktu widzenia podatkowego i prania pieniędzy. Od dawna mówi się, że raj podatkowy na Cyprze doskonale się do tego nadawał. Niemniej, jeśli nawet - można to było zrobić w znacznie bardziej cywilizowany sposób.

Efekt cypryjski jest taki, że państwo ze strefy euro zamyka banki na prawie dwa tygodnie.

- Ewidentnie nie było to ideą przewodnią całego procesu. Przez chwilę był to już kraj praktycznie gotówkowy. Pojawia się jednak problem zupełnie innej natury. Po tym co zaszło Cypr straci miano raju podatkowego, przestanie być atrakcyjnym miejscem do inwestowania, a jego sektor finansowy będzie się kurczył. Dlatego też Cypr na najbliższych kilka lat pogrąży się w recesji. A to oznacza jeszcze większe uzależnienie się od wsparcia Unii.

Czyli jesteśmy w stanie za wszelką cenę utrzymać struktury unijne?

- Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie naprawdę bardzo dużo poświęcić, aby utrzymać Europę zjednoczoną. Czym dzisiaj jest tak naprawdę Unia? To układ z Schengen, wolny przepływ kapitału i ludzi, wspólne instytucje, które nie są dzisiaj zagrożone. Nawet kryzys gospodarczy nie był w stanie ich naruszyć...

CZYTAJ RAPORT: Zamach na emerytury z OFE

A wspólną walutę?

- Euro to już zupełnie inna sprawa. Koszty rozpadu strefy euro będą bardzo wysokie, w szczególności dla rządzących dzisiaj polityków. Abstrahując od gospodarki - oni sami za wszelką cenę będą chcieli utrzymać strefę euro. Europa sporo jeszcze zapłaci, aby utrzymać obecne status quo.

Dzisiaj Cypr, jutro ponownie Grecja, Hiszpania, Portugalia, Irlandia?

- Istnieje taka możliwość i wydaje się, że to wyłącznie kwestia czasu. Jedynym rozwiązaniem jest wzrost gospodarczy. Jeżeli zwrócimy uwagę na deficyt na rachunkach obrotów bieżących to widać, że maleje on w tych krajach. W Irlandii jest nawet niewielka nadwyżka, co świadczy o powolnej poprawie. Tak długo jak nie będzie ewidentnego wzrostu, to w tych krajach sytuacja nie ulegnie zmianie. Jeszcze minimum dwa lata trzeba będzie poczekać. Czy jednak Europa ma na tyle sił i wytrwałości... Obecnie sytuacja jest i tak lepsza niż mogłaby być. Jest względnie spokojnie, bez zamieszek, co daje pole do manewru i działania.

Czy na konflikcie cypryjskim skorzystała Rosja, a jej dialog z UE dodatkowo ujawnił słabość europejskich polityków?

- Zdecydowanie nie! Może się co prawda tak wydawać, ale warto zwrócić uwagę na przebieg wydarzeń. Cypr bierze pożyczkę z Rosji, później zwraca się o pomoc do Unii. Pojawia się szalony pomysł odrzucony przez parlament. Putin i Miedwiediew są wściekli, zapowiadają wsparcie, itp. Ostatecznie jednak to Unia Europejska rozwiązuje problem Cypru, a nie Rosja. Był to chyba jedyny pozytywny aspekt tego całego zamieszania, że Cypr, jako państwo członkowskie, otrzyma jednak wsparcie ze struktur unijnych, które przecież są stroną finansującą. Rosjanie pieniędzy ostatecznie nie dali, co według mnie świadczy o ich słabości, a nie sile.

Zmiany w Unii, propozycje "nowych" podatków pozwalają sądzić, że to dopiero początek. Jak polityka podatkowa może wpłynąć na wzrost gospodarczy?

- Teoretycznie, podatki średnie ważone uważa się za lepsze, bardziej sprawiedliwe. Podatki bezpośrednie natomiast podwyższają koszty pracy. Najważniejsze jednak jaką część dochodu jesteśmy gotowi wydać, co powinno bezpośrednio wpływać na poziom podatków. Im więcej wydajemy, tym większe płacimy podatki. Kraje bardzo wysoko opodatkowane są też najwolniej rosnące gospodarczo. Przykład Francji - kraj, który dzisiaj jest w Europie najwyżej opodatkowany, nie rozwija się.

Podatki nie są zatem tą zmienną w gospodarce, a zależą od wielkości wydatków?

- W ramach pewnego poziomu podatków można nimi sterować, co niestety czasami prowadzi do wypaczeń. Najważniejsze, jak gospodarka jest opodatkowana w ogóle, jako całość, co bezpośrednio już wiąże się z wielkością wydatków.

Jak Pan ocenia zatem system podatkowy w Polsce?

- Paradoksalnie, na tle amerykańskiego (najbardziej skomplikowany), jest niezły. Słabością polskiego systemu jest trudność interpretacyjna, czyli sytuacja, gdy nie wiadomo jak dany podatek zostanie finalnie zinterpretowany. Nie wszystkie rozwiązania systemu podatkowego pasują do nowoczesnych finansów. Ciągle są skomplikowane rozwiązania finansowe, które wymagają zwykle innego planu, aby nie płacić podatków dwa razy (np. swego czasu proces sekurytyzacyjny mógł być przeprowadzany na prawie angielskim). Poziomy podatków jak PIT, CIT wydają się odpowiednie. Ważne jednak, aby były one ujednolicane, by było jak najmniej ulg. Jest cała masa przykładów abstrakcyjnych wręcz rozwiązań. W zależności od zawartości danej substancji mamy różny poziom opodatkowania, np. kawy czarnej i kawy latte...

Zlikwidować wszystkie ulgi?

- Jak najmniej ulg, jak najbardziej sztywny system i wykluczenie możliwości różnej interpretacji tego samego zapisu.

Czy podobna sytuacja jak na Cyprze jest możliwa w Polsce - uwzględniając ciągle rosnące zadłużenie?

- Poziom zadłużenie nie wzrasta jakoś diametralnie. Oczywiście jeśli gospodarka mocno zwolniłaby, albo wpadła w recesję, to poziom zadłużenia także znacznie by podskoczył. Istnieją przy tym dwa czynniki ryzyka, na które warto zwrócić uwagę. Niesprzyjająca demografia - przez co rosną zobowiązania ZUS-u - i olbrzymie zobowiązania zdrowotne. Wywołuje to gigantyczną presję na wydatki i przyrost długu.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Nie ma innego wyjścia, niż dalsze zadłużanie się?

- Na szczęście długu nie trzeba spłacać. Jest to bardzo ważne, bo ludzie patrzą na rosnące zadłużenie i wpadają w przerażenie. Dług można rolować, czyli najważniejsze jest tak naprawdę, aby utrzymać ten bezpieczny poziom, który dla Polski wynosi ok. 40 proc.

To jednak trochę przekraczamy...

- Mało kto pamięta dzisiaj, że przed kryzysem mieliśmy poziom 42 proc. długu w stosunku do PKB. Minister Rostowski podczas wystąpienia podał ten poziom jako docelowy w kontekście przystąpienia do strefy euro. Jest to bardzo dobra idea, aby wypracować najpierw odpowiedni zapas, zabezpieczyć się przed możliwymi negatywnymi wariantami.

Możliwy jest powrót do tego poziom bez ekstremalnego wysiłku dla gospodarki?

- Niezbędny jest jednak wzrost gospodarczy, wzrost efektywności, ograniczenie zbędnych wydatków, dalsza prywatyzacja, poprawa na rynku pracy, przy założeniu, że dług nie będzie nominalnie istotnie przyrastał.

Nawet przy ujemnym bilansie na rachunku bieżącym co roku?

- Kraj rozwijający się zawsze będzie mieć ujemne saldo wymiany eksportowej. W Polsce od kilku lat rachunek ten i tak się poprawia, co wiązać należy z napływem ogromnych pieniędzy z Unii Europejskiej.

Czyli czystą demagogią jest stwierdzenie, że w Polsce jest coraz gorzej?

- W mojej ocenie radzimy sobie nie najgorzej. Choć oczywiście istnieje pewne ryzyko, że przy większych problemach w Unii nasz dług eksploduje.

miesięcznik KAPITAŁOWY
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »