Blokują reformę sektora

Związki zawodowe gdańskiej Energi odrzuciły propozycje zarządu w sprawie wydzielenia biur obsługi klienta. Na pozór błaha sprawa blokuje reformę sektora energetycznego.

Związki zawodowe gdańskiej Energi odrzuciły propozycje zarządu w sprawie wydzielenia biur obsługi klienta. Na pozór błaha sprawa blokuje reformę sektora energetycznego.

Nie udało się osiągnąć porozumienia między związkami zawodowymi gdańskiej Energi a zarządem spółki, które ma zdecydować o przyszłości około tysiąca pracowników z liczącej 7,6 tys. osób firmy. Chodzi o projekt wydzielenia ze spółki dystrybucyjnej - Energa Operator - biur obsługi klienta. Związki zawodowe gdańskiej firmy odrzuciły bowiem propozycje zarządu.

Ta z pozoru drobna sprawa wywołała ostry kryzys w Enerdze. Problem jest jednak znacznie poważniejszy i dotyczy wszystkich polskich grup energetycznych. Oznacza bowiem nie tylko brak zgody związków na realizację tego jednego pomysłu, lecz brak zgody na reformowanie całej energetyki.

Kilka tygodni temu z powodu sporu w Enerdze nad Polską zawisła groźba strajku generalnego w całej energetyce. Po rozmowach w Ministerstwie Skarbu strony wróciły do rozmów. Walne zgromadzenie Energi, która ma zdecydować o wydzieleniu biur obsługi klienta, zostało przerwane do 7 maja.

To, co zdarzy się w Gdańsku, jest ważne dla reform w całym sektorze.

- Istnieje ryzyko strajku generalnego, bo w innych grupach również utworzono programy restrukturyzacyjne, na które strona społeczna nie wyraża zgody. Spirala napięcia zaczyna się nakręcać. Za kilka dni będziemy podejmować decyzje, co robimy dalej - mówi Roman Rutkowski, rzecznik komitetu strajkowego Energi.

- Punkt, który dotyczył biur obsługi klienta, miał być według strony związkowej tak sformułowany, że oznaczałby twarde zobowiązanie, iż Energa - Operator nie ograniczy swojej działalności w zakresie biur obsługi klienta niezależnie od tego, co się zdarzy. Nie podpisaliśmy tego, bo obecna struktura sprzedaży nie jest optymalna z punktu widzenia możliwości generowania przychodów - mówi Mirosław Bieliński, prezes Energi.

Pracownicy odpowiadają, że proponowane rozwiązania byłyby dla nich niekorzystne.

Zdaniem szefa Energi blokowanie zmian w polskich firmach energetycznych: Enerdze, Enei, Tauronie i PGE, grozi pogorszeniem ich pozycji rynkowej.

- Polskie grupy mają dziś większość rynku, ale bez przeprowadzenia restrukturyzacji mogą go utracić na rzecz zagranicznej konkurencji, takiej jak RWE czy Vattenfall - mówi Mirosław Bieliński.

- To jest kluczowa rzecz, żeby wyczyścić i ujednolicić mechanizm operatorski w energetyce. To krok, który należy zrobić jak najszybciej w obronie interesów konsumenta. Jeśli w tym roku nie zostanie przedstawiony przejrzysty schemat działania, to będzie zaniechanie, a nawet porażka Ministerstwa Gospodarki - mówi Andrzej Czerwiński (PO), przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki.

75 proc. rynku produkcji energii elektrycznej kontrolują państwowe firmy

86 proc. rynku sprzedaży energii kontrolują polskie firmy

Ireneusz Chojnacki

Reklama
Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: blokowanie | firmy | zawodowe | związki zawodowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »