Bo to rządowy folwark jest...
Rządzący chcą dyrygować gospodarką. To do niczego dobrego nie prowadzi - twierdzi znany ekonomista.
"Puls Biznesu": Jak ocenia pan politykę prywatyzacyjną rządu?
Prof. Jan Winiecki: A taka jest? Wydaje mi się, że to polityka antyprywatyzacyjna: rządzący nie znają rynku, pozostają poza współczesną wiedzą o gospodarce i żyją okresem międzywojennym, bo trochę go rozumieją. Wtedy w myśleniu o gospodarce panowały poglądy etatystyczne: to państwo miało rządzić wieloma jej gałęziami. Teraz podobnie - jesteśmy raczej świadkami polityki odzyskiwania przez państwo różnych firm, a nie ich sprzedawania.
Być może jednak skarb państwa, gdy przy prywatyzacji zrezygnował z PCC czy Endesy, miał rzeczowe argumenty, np. cenowe?
Cena nie odgrywa roli, gdy kontrkandydatem jest firma państwowa, bo ona nie licytuje swoimi pieniędzmi. To jak w pokerze: gdy dwóch graczy licytuje swoją gotówką, a trzeci ma bogatego tatusia, który może go w każdej chwili wesprzeć finansowo. W takich warunkach nie ma normalnej konkurencji. By firma mogła być konkurencyjna, musi być sprywatyzowana. W sektorze produkcyjnym w ogóle nie ma miejsca dla firm państwowych.
Dlaczego?
- Bo taka firma jest mniej efektywna. Po sprywatyzowaniu energetyki niemieckiej produkcja wzrosła tam o 10-15 proc., a zatrudnienie spadło o połowę. W Polsce byłoby podobnie - połowa ludzi w energetyce jest niepotrzebna, jednak jeśli zostanie ona w rękach państwa, ludzie ci nie stracą pracy. Poza tym prywatnemu inwestorowi łatwiej o kapitał, nie musi zabiegać o gwarancje państwa. Gdy państwowa spółka je dostaje, to dopiero wtedy nie ma problemu z przekonaniem do siebie banków. A pieniądze wydaje mniej efektywnie: ma świadomość, że państwo dało gwarancje, a to pokryje każdą niegospodarność.
Czy ta niechęć do prywatyzacji wynika z przekonań obecnego ministra skarbu, czy jest charakterystyczna dla myślenia rządu?
- To mentalność całej ekipy rządzącej, która etatyzm ma we krwi, natomiast wiedzy ekonomicznej - żadnej. Rządzący rozumieją tylko dyrygowanie gospodarką przez państwo. Osobiście inaczej odszyfrowuję skrót PiS: dla mnie to populizm (w polityce) i socjalizm (w gospodarce).
Jan Winiecki
szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich