Bogactwo czy przekleństwo surowców

Pozyskanie kobaltu, litu, niklu, telluru i innych śladowych pierwiastków to rzadkie przykłady przewagi konkurencyjnej, jaką może dać posiadanie surowców. Eksploatacja bardziej pospolitych kopalin i zasobów, nawet ropy naftowej, częściej niż do bogactwa wiedzie do gospodarczej monokultury i zacofania.

Egzystencja i przyszłość dwóch trzecich krajów rozwijających się uzależnione są od eksportu surowców. O surowcowym uzależnieniu można mówić wtedy, gdy co najmniej 60 proc. wpływów handlowych kraju przynosi sprzedaż za granicę surowców w prostej lub nieznacznie jedynie przetworzonej postaci, czyli takich, które zazwyczaj można pozyskać także gdzie indziej. To częsta surowcowa pułapka, gdyż posiadanie w dużych nawet ilościach, ale podstawowych raczej zasobów rolnych, paliw, czy metali nie daje konkurencyjnej przewagi.

Udaje się nielicznym

Ucieczka z surowcowego uzależnienia możliwa jest dzięki konsekwentnej, długofalowej polityce rozwoju, innowacjom i nowym technologiom, powstawaniu nowych dziedzin produkcji i usług, wzrostowi wydajności pracy. Można jednak na palcach rąk policzyć kraje - oceniają eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) w opublikowanym na początku sierpnia 2021 r. raporcie Escaping from the Commodity Dependence Trap through Technology and Innovation, którym udało się zrealizować taką strategię. Wśród najlepszych przykładów raport UNCTAD wskazuje przede wszystkim Wietnam, Kostarykę i transformujące się kraje środkowej i wschodniej Europy, m.in. Polskę i Czechy.

Reklama

Z danych UNCTAD wynika, że od eksportu surowców uzależnionych jest mniej więcej połowa krajów w świecie. Najwięcej ich jest w gronie krajów rozwijających się, a skala tego uzależnienia powiększa się. Ponad dekadę temu, w latach 2008 - 2009, do kategorii uzależnionych można było zaliczyć 60 proc. krajów rozwijających się. Ocena na podstawie danych z lat 2018 - 2019 wskazuje, że w ciągu jednej dekady udział ten wzrósł do 64 proc.

Długoletnie obserwacje ekspertów UNCTAD wskazują, że kraje rozwinięte często wprawdzie eksportują surowce (np. Australia), ale raczej nie popadają w stan uzależnienia od ich sprzedaży do innych krajów. W historii przydarzyło się to jedynie co dwudziestemu krajowi. Jednocześnie jedynie 8 procentom krajów uzależnionych lub silnie uzależnionych od sprzedaży surowców za granicę (UNCTAD stopniuje tę sytuację) udało się wyjść z surowcowej monokultury i awansować do krajów o bardziej zróżnicowanej gospodarce.

Liderami Wietnam i Kostaryka

Wśród nielicznych pozytywnych, a właściwie bardzo pozytywnych przykładów UNCTAD wskazuje Wietnam i Kostarykę. Wietnam trzy dekady temu dopiero kończył lizać rany po wieloletniej wojnie, a pod względem rozwoju zaliczany był do kategorii krajów najsłabiej rozwiniętych. Od rolnictwa i przetwórstwa rolnego oraz szycia ubrań Wietnam awansował do kraju rozwijającego produkcję elektroniczną i telekomunikacyjną. Pomiędzy 2005 a 2018 rokiem udział wyrobów high-tech w eksporcie kraju powiększył się z 6 do 35 proc. Udział surowców zmalał w tym czasie z 52 do 22 proc.

Podobną, choć dłuższą drogę przeszła Kostaryka, która jeszcze w latach 60. i 70. znana była jedynie z eksportu owoców. Konsekwentne dążenie do unowocześnienia kraju, m.in. poprzez inwestycje zagraniczne sprawiło, że Kostaryka jest dziś eksporterem nie tylko układów scalonych, ale także precyzyjnych instrumentów i urządzeń medycznych, m.in. ortopedycznych. Kraj nadal znany jest z doskonałych bananów, ale udział żywności w eksporcie kraju spadł poniżej jednej czwartej wartości.

Urok chwilowego bogactwa

Przykłady Wietnamu i Kostaryki bardzo kontrastują z doświadczeniami Zambii i Nigerii. Eksport  pierwszego z tych krajów opierał się w 1965 r. w 85 procentach na sprzedaży wstępnie jedynie przetworzonej miedzi. Rozwój bardziej skomplikowanego jej przetwórstwa i innych dziedzin gospodarki zmniejszył w pierwszych latach XXI wieku zależność Zambii od eksportu samych tylko surowców do 60 proc. Później proces dywersyfikacji gospodarki uległ jednak odwróceniu i dziś eksport Zambii ponownie niemal w 80 proc. ogranicza się do surowców.

W jeszcze gorszej sytuacji znajduje się Nigeria. Po uzyskaniu niepodległości kraj ten był wprawdzie uzależniony od eksportu surowców, ale ich paleta była dość szeroka. W połowie lat 60. Nigeria była liczącym się w świecie eksporterem m.in. ziarna kakaowego, oleju palmowego, orzeszków ziemnych, a także cyny. Dwadzieścia lat później, po odkryciu i zagospodarowaniu złóż ropy naftowej w eksporcie Nigerii zaczęły dominować węglowodory, a rozwój innych dziedzin został kompletnie zaniedbany.

Rozwój taki, prowadzący do monokultury w strukturze gospodarczej nosi miano choroby holenderskiej. Termin ten ukuty został przez tygodnik The Economist dla opisania podobnych, choć nie tak dotkliwych doświadczeń z lat 70. Holandii (dziś powiedzielibyśmy Niderlandów) po odkryciu złóż gazu ziemnego. Źle "zagospodarowany" sukces może być źródłem regresu, a w pułapki uzależnienia od surowców mogą jak się okazuje wpaść nie tylko biedne, ale także bogate kraje.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Decyduje wydajność pracy

Poszukując odpowiedzi na pytanie jak tego uniknąć eksperci UNCTAD śledzą zależności pomiędzy wielkością eksportu oraz jego strukturą, a tempem wzrostu wydajności pracy w poszczególnych gospodarkach. Widać korelację tych wartości. W krajach rozwijających się średnie tempo wzrostu wydajności pracy wyniosło w latach 1995 - 2018 tylko 1,5 proc. rocznie. W krajach rozwiniętych było ono w tym czasie niewiele wyższe - 1,7 proc. rocznie, ale punkt wyjścia był w tych krajach znacznie wyższy.

Znacznie szybciej (2,3 proc. rocznie) wzrastała od 1995 r. wydajność pracy w krajach rozwijających się pozbawionych liczących się surowców. Kraje te musiały szukać innych źródeł wzrostu gospodarczego. Najszybciej jednak wydajność pracy wzrastała w ostatnim ćwierćwieczu w gospodarkach transformujących się, przeciętnie o 4,9 proc. rocznie.

Raport UNCTAD zwraca uwagę w tym kontekście przede wszystkim na gospodarki Czech i Polski. Ocena ta wynika z mierzenia efektów wzrostu wydajności pracy, do czego UNCTAD stosuje wskaźnik rozwoju technologicznego (Technological Development Index), który bazuje m.in. na wiedzy o strukturze eksportu. Krajem z gospodarką najmniej uzależnioną od innych (100 pkt.) są USA. Polska gospodarka startując w 1995 r. z poziomu niewiele ponad 15 pkt (dzisiejszy poziom Serbii lub Argentyny) osiągnęła w 2019 r. poziom 45,4 pkt, doganiając pod tym względem gospodarkę Czech.

Wnioski, jakie formułują eksperci UNCTAD są jednoznaczne. Rządy krajów, które jeśli nawet mają szczęście do posiadania surowców (najlepiej tych najrzadszych), ale chcą szybciej rozwijać się i doganiać kraje najbogatsze, powinny przede wszystkim tworzyć warunki dla postępu technicznego i rozwoju nowych technologii. Nie muszą same inwestować w nowych dziedzinach ze środków publicznych. Ważne, aby sprzyjać (dobra administracja, edukacja, infrastruktura) samodzielnym  inicjatywom przedsiębiorców - krajowych i zagranicznych. Najgorszym błędem z ich strony jest uleganie chorobie holenderskiej, czyli poddanie się złudzeniu, że chwilowy boom surowcowy (i wzrost wpływów z eksportu) będzie trwał w nieskończoność.

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: surowce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »