Boom na winyle. Niemieckie tłocznie robią bokami
Zapotrzebowanie na płyty winylowe jest od lat duże, ale w pierwszej połowie tego roku jeszcze wzrosło. Tłocznie nie nadążają z produkcją.
Od początku lat 90. do 2006 roku winyl niemalże zniknął z rynku muzycznego. Jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Według Niemieckiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Muzycznego (BVMI) sprzedaż płyt winylowych wzrosła od 2010 roku prawie dziesięciokrotnie. W 2021 roku jej wartość wyniosła 118 mln euro.
Jednak utrzymujący się boom na płyty winylowe powoduje, że tłocznie czarnych krążków w Niemczech nie są w stanie sprostać zapotrzebowaniu. - W ostatnich latach znacznie zwiększyliśmy moce produkcyjne i dalej pracujemy nad rozbudową, ale popyt przerasta obecne możliwości - poinformowała firma Optimal Media. Prowadzi ona w Roebel na Pojezierzu Meklemburskim największą w Europie tłocznię płyt winylowych.
- Muzycy są praktycznie naszymi klientami, ale w odruchu desperacji sami teraz tłoczą swoje płyty - powiedział Winfried Soellner z firmy Newbilt Machinery, producenta matryc do tłoczni płyt winylowych.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zdaniem jego kolegi z branży Erwina Neubauera, zapotrzebowanie na winyle mocno wzrosło wraz z nastaniem pandemii. Obecnie branża dostarcza co najmniej cztery raz więcej matryc niż przed pandemią. Od 90 do 98 procent naszych klientów pochodzi z zagranicy - wyjaśnia Neubauer.
Niedawno w miejscowości Guestrow w Meklemburgii-Pomorzu Przednim ruszyła kolejna nowa tłocznia. Jak zapewnił jej dyrektor, André Kronert, powstała ona z myślą o artystach i wytwórniach muzycznych. Czas oczekiwania w tłoczni macierzystej tak bardzo się wydłużał, że nie była już w stanie realizować nowych zamówień, dlatego "produkują teraz sami".
Według BVMI w pierwszym półroczu 2022 roku obroty ze sprzedaży winyli niemieckiego przemysłu muzycznego po raz kolejny wzrosły o dobre 12 procent, to jest więcej niż w pierwszym półroczu 2021.
(DPA/jar), Redakcja Polska Deutsche Welle