Brak pieniędzy na prąd paraliżuje Ukrainę
Ukraińskie instytucje państwowe nie mają pieniędzy na opłatę rachunków za prąd. Problem ten dotknął nawet armii - od dostaw energii odcięto już za długi 72 jednostki wojskowe, w tym obiekty, ochraniające przestrzeń powietrzną kraju.
Informacje te ujawnił w piątek minister obrony Jurij Jechanurow. - Gdyby do takiej sytuacji doszło w którymś z sąsiednich państw, winni skończyliby na krześle elektrycznym - oświadczył.
Szef resortu obrony twierdzi, że nie płaci za prąd, ponieważ nie dostał na to środków z budżetu. Jak poinformował, zadłużenie wojska wobec firm energetycznym wynosi równowartość ok. 60 mln złotych.
W związku z tą sytuacją Jechanurow zwrócił się w piątek o pomoc do prezydenta Wiktora Juszczenki. Ten wezwał do siebie prokuratora generalnego, któremu polecił sprawdzić, dlaczego rząd nie realizuje ustawy o finansowaniu tzw. chronionych punktów budżetu. Należy do nich m.in. utrzymywanie armii.
Wojskowi to nie pierwsza grupa, która styka się z brakiem pieniędzy, wynikającym z narastającego kryzysu gospodarczego na Ukrainie. Niedawno firmy energetyczne odcięły dostawy prądu w kilkudziesięciu kijowskich szkołach. Podobne doniesienia nadchodzą praktycznie z całego kraju.
Dwa dni temu problemy z prądem stały się odczuwalne nawet na granicy Ukrainy z Polską.
W środę ukraińskie służby celne w obwodzie lwowskim zamknęły na 10 godzin ruch na ukraińsko-polskim przejściu granicznym Rawa Ruska-Hrebenne. Celnicy nie mogli obsługiwać podróżnych, gdyż w powodu zadłużenia energetycy odcięli im światło.