Brakuje 2 mld euro na unijne inwestycje

Samorządy mają największe problemy z realizacją inwestycji ekologicznych - brakuje im ponad 1,1 mld euro. Koszty projektów rosną ze względu na wzrost cen materiałów i usług budowlanych. Beneficjenci mogą szukać pieniędzy w Narodowym Funduszu i wojewódzkich funduszach ochrony środowiska.

Samorządy mają największe problemy z realizacją inwestycji ekologicznych - brakuje im ponad 1,1 mld euro. Koszty projektów rosną ze względu na wzrost cen materiałów i usług budowlanych. Beneficjenci mogą szukać pieniędzy w Narodowym Funduszu i wojewódzkich funduszach ochrony środowiska.

Beneficjenci pomocy unijnej, realizujący duże projekty infrastrukturalne w ramach unijnego Funduszu Spójności, mają coraz większe trudności z zamknięciem finansowym swoich inwestycji. Z danych, do których dotarła GP, wynika, że w wyniku wzrostu cen ofert, składanych w przetargach przez firmy budowlane, koszty, które muszą oni ponieść, wzrosły o 25 proc. W skali całego programu daje to blisko 2 mld euro.

- Na tyle beneficjenci szacują na dziś wzrost kosztów swoich inwestycji. Rozstrzyganie kolejnych przetargów powoduje, że ta kwota jest płynna i może rosnąć - mówi GP Janusz Mikuła, wiceminister rozwoju regionalnego.

Najgorzej w ochronie środowiska

Z największymi problemami borykają się samorządy, realizujące duże inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska. Szacują, że do projektów będą musiały dołożyć ponad 1,1 mld euro. Jeśli zaś spojrzymy na wartość podpisanych na koniec roku kontraktów z wykonawcami to przekroczenia kosztów już sięgnęły ok. 630 mln euro.

W większości są to projekty wodno-kanalizacyjne (budowa i modernizacja oczyszczalnie ścieków czy też sieci kanalizacyjnej). Muszą one zostać zrealizowane do 2010 roku, bo inaczej Unia Europejska zacznie nakładać kary za zanieczyszczania środowiska. Dlatego ich sytuacja jest trudna. Jeśli nie znajdą dziesiątek, a w niektórych przypadkach setek brakujących milionów złotych, to będą musieli wyłożyć podobne kwoty do kasy UE.

Także w przypadku dużych inwestycji kolejowych i drogowych nastąpił gwałtowny wzrost kosztów. Na koniec roku wyniósł on 836 mln euro. Jednak mimo kłopotów, jakie sprawił choćby PKP, jego dynamika nie jest już tak duża. Tymczasem tylko w samym wrześniu 2007 r. w projektach ekologicznych nastąpił skokowy wzrost wydatków o 300 mln euro.

Janusz Mikuła twierdzi, że przyczyną jest gwałtowny wzrost kosztów materiałów budowlanych oraz płac w sektorze budownictwa, który nastąpił w 2006 roku i na początku 2007 roku. Był to okres, w którym większość beneficjentów rozstrzygała swoje pierwsze przetargi na roboty budowlane, mimo że część projektów otrzymała dofinansowanie z UE już na początku dziesięciolecia.

- Ani analitycy, ani ekonomiści nie przewidzieli, że po wstąpieniu Polski do UE nastąpi tak gwałtowny wzrost kosztów inwestycji. I to mimo tego, że w krótkim czasie UE zapowiedziała wpompowanie w określony sektor kilku miliardów euro - mówi Jacek Skarbek, prezes Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo- -Kanalizacyjnej.

Dodaje, że Gdańsk korzystał z usług firmy doradczej, która, określając koszty inwestycji (513 mln zł), wzięła pod uwagę ceny z 2003 i 2004 roku. Dość szybko okazało się, że wzrosły one o 40 proc. do 880 mln zł.

Z początkowych planów wynikało, że UE sfinansuje ok. 60-70 proc. kosztów inwestycji. Tymczasem galopujący wzrost kosztów budowlanych oraz niedoszacowanie wartości projektów w momencie aplikowania o środki unijne spowodowało, że z tego źródła zostanie w ostateczności sfinansowane 30-40 proc. wydatków lub nawet mniej. Resztę pieniędzy samorządy będą musiały wyłożyć same. Jeśli ich nie będzie na to stać, to będą musiały poszukać pieniędzy na rynku.

Po pożyczkę do funduszu

Rząd już na początku 2007 roku dostrzegł problem i zachęcał samorządy do podejmowania określonych działań naprawczych: ograniczania kosztów inwestycji, unieważniania przetargów i rozpisywania ich na nowo oraz korzystania z pożyczek Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

- Wzrost kosztów inwestycji powoduje, że obserwujemy zwiększone zainteresowanie ze strony samorządów naszymi pożyczkami - potwierdza Krzysztof Walczak, rzecznik prasowy NFOŚiGW.

Do kasy Funduszu i jego wojewódzkich odpowiedników ustawia się coraz dłuższa kolejka samorządów. Sam NFOŚiGW szacuje, że ma wnioski o pożyczki na kwotę blisko 1 mld zł. W kolejce jest np. Piaseczno, które stara się także o 6 mln zł pożyczki z wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska.

- Koszty naszej inwestycji wzrosły o 70 proc. - mówi Dorota Czernicka, główny specjalisty w Zespole Finansowym Jednostki Realizującej Projekt w Piasecznie.

Jest to jeden z największych w skali kraju wzrostów. Rekordzistą jest Warszawa. Oczyszczalnia ścieków Czajka miała początkowo kosztować ok. 250 mln euro. Tymczasem zaakceptowana przez miasto oferta opiewa na 564 mln euro.

Największą pożyczkę z NFOŚ- iGW dostał na razie Gdańsk. We wrześniu 2007 r. pożyczył 416 mln zł na dokończenie swojego projektu. Nie wiadomo, czy te pieniądze wystarczą, bo gdańska spółka ma jeszcze do rozstrzygnięcia 7 z 21 przetargów na roboty budowlane.

- Oczywiście ma rezerwę na taką sytuację. Jeśli okaże się za mała, to zwrócimy się jeszcze raz o pomoc do Funduszu. W ostateczności będziemy musieli ograniczyć zaplanowane na przyszłość inwestycje - mówi Janusz Skarbek.

Jednak NFOŚiGW nie jest w stanie pomóc wszystkim beneficjentom. Tak jest na przykład z projektem realizowanym w 25 gminach leżących w dolinie rzeki Parsęty w województwie zachodniopomorskim. W przypadku tej inwestycji koszty wzrosły o 43 proc. (z 76 mln euro do 177 mln euro).

Jak podkreśla Barbara Rejkowska, dyrektor Biura Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty, na przeszkodzie stoi brak możliwości kredytowych samorządów i trzech spółek operatorskich. Związek chciał nawet wziąć kredyt z rynku komercyjnego, ale zaproponowane przez banki warunki kredytu były zabójcze.

- Ich skutkiem byłby wzrost cen wody i ścieków, któremu mieszkańcy nie byliby w stanie podołać - tłumaczy Barbara Rajkowska.

Dodaje, że Związek decyzję o dofinansowaniu inwestycji przez UE dostał pod koniec 2005 roku i już wtedy było wiadomo, że zabraknie pieniędzy. Oferty złożone w pierwszych przetargach były o 100 proc. większe od pierwotnych szacunków. Ratunkiem było podzielenie przetargów na mniejsze i tym samym dopuszczenie do udziału w nich mniejszych firm z rynku lokalnego. Podobnie radzą sobie inne samorządy.

Podział inwestycji

Inwestycja w dolnie Parsęty jest jednym z projektów, które Ministerstwo Rozwoju Regionalnego chciałoby podzielić na dwie części i zrealizować w nowej perspektywie finansowej 2007-2013. Jednak Komisja Europejska odrzuciła polski pomysł fazowania projektów jako rozwiązania systemowego. Dopuściła natomiast ich podział w przypadkach szczególnych. Na początku roku mają ukazać się jej wytyczne w tej sprawie.

Drugą stroną medalu będzie wzrost opłat za wodę i ścieki, który będzie następstwem wzrastających kosztów inwestycji. Dopóki zdecydowaną większość kosztów brała na siebie UE, mieszkańcy nie musieli obawiać się ruchu cen w górę. Jednak zaciągane przez samorządy pożyczki trzeba będzie jakoś spłacić. Pójdą na to wpływy z coraz wyższych cen za wodę i odprowadzanie ścieków.

TRUDNOŚCI TAKŻE W NOWEJ PERSPEKTYWIE FINANSOW EJ

Problemy z domknięciem finansowym inwestycji w dziedzinie ochrony środowiska w Funduszu Spójności mogą być przedsmakiem tego, co czeka Polskę w przypadku podobnych projektów, które dostaną dofinansowanie z funduszy na lata 2007-2013. W ramach programu Infrastruktura i Środowisko na projekty w dziedzinie gospodarki wodno-kanalizacyjnej przeznaczono 3,2 mld euro, a na projekty w gospodarce odpadami 1,4 mld euro. Na te pieniądze jest bardzo duże zapotrzebowanie, bo Polska musi wypełnić unijne normy w dziedzinie ochrony środowiska. Środków z UE nie starczy dla wszystkich, a dotacje będą wynosiły grubo poniżej 50 proc. wartości projektów. Wyłożenie własnych pieniędzy na inwestycje może być problemem dla tych samorządów, które teraz zaciągają idące w miliony złotych pożyczki i będą je spłacać przez kilka następnych lat. Wyczerpią się im możliwości kredytowe oraz zabezpieczenia. Na to należy nałożyć niedoszacowanie kosztów projektów. Na listę projektów kluczowych były zgłaszane na początku 2007 roku, a ich realizacja rozpocznie się za kilka lat. Dlatego czeka nas powtórka z rozrywki z Funduszu Spójności.

Mariusz Gawrychowski

OPINIA

Bartłomiej Sosna, analityk rynku budowlanego PMR

Należy spodziewać się dalszego wzrostu cen materiałów i usług budowlanych w segmencie budownictwa inżynieryjnego. Za wzrostami będzie stał popyt oraz wzrastające wydatki inwestycyjne. Nakłady na budowę dróg mają wzrosnąć w następnych latach dwukrotnie, podobnie będzie z inwestycjami przemysłowymi i w dziedzinie ochrony środowiska. W tej ostatniej dziedzinie samorządy planują zdecydowanie więcej inwestycji, niż to było w latach poprzednich. Szacujemy, że w tym roku nominalny wzrost produkcji budowlano-montażowej w segmencie budownictwa inżynieryjnego wyniesie 40 proc. W następnych latach zwolni, ale nadal będzie utrzymywał się na wysokim poziomie. Paradoksalnie szansą dla inwestorów mogą być opóźniania w realizacji projektów, które mogą spowodować rozłożenie się ich w czasie.

Reklama
Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: pożyczka | budowlane | wzrost cen | budownictwa | problemy | samorządy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »