Brutalni, ale bardzo efektywni
Szefowie firm nie grzeszą troską o pracownika. I dobrze. To pozwoli im utrzymać formę w gorszych czasach mówią ekonomiści. Firmy nie obetną pensji w czasie dekoniunktury, ale będą zwalniać.
Ustalając poziom płac, polskie firmy rzadko patrzą na inflację, a jeszcze rzadziej automatycznie uwzględniają wzrost cen w wynagrodzeniu. Spora część pracodawców nie waha się też zwalniać ludzi. Czy to oznacza, że nasz rynek pracy to dżungla, a przedsiębiorcy są wyzyskiwaczami? Nie, to elastyczne kształtowanie zatrudnienia i wynagrodzeń - mówią ekonomiści. Pod względem elastyczności jesteśmy bardzo podobni do najbardziej rozwiniętych gospodarek. Taki system pozwala firmom przetrwać osłabienie koniunktury. A spowolnienie gospodarcze puka już do drzwi.
Według najnowszych badań Instytutu Ekonomicznego Narodowego Banku Polskiego, 10 proc. polskich firm zamroziło nominalne pensje swoich pracowników, a 7 proc. stosuje tzw. mechanizm automatycznej indeksacji płac - każdego roku podnosi wynagrodzenia dokładnie o poziom inflacji. Łącznie 17 proc. pracodawców posługuje się więc sztywnym systemem płac.
Więcej w "Pulsie Biznesu"