Budżet na zakręcie
Analitycy Polskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Biznesu udowodnili wczoraj, danymi o ostatnich transakcjach, że rynki finansowe źle przyjęły założenie budżetu państwa, ogłoszone 5 bm.
Analitycy Polskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Biznesu udowodnili wczoraj, danymi o ostatnich transakcjach, że rynki finansowe źle przyjęły założenie budżetu państwa, ogłoszone 5 bm. Dyskusja wykazała jednak, że obawy budzą nie tyle zapowiedzi, co raczej po prostu przyszłość naszej gospodarki. Szybki jej wzrost
bez zmian systemowych okazuje się wątpliwy.
Mamy do czynienia z niemożliwą misją, której nie sprostałby żaden z aktorów -
dr Krzysztof Rybiński, szef PSEB, ocenił zadanie ministra finansów. Uznał m.in.,
że nie ma mowy w 2001 r. o jednoczesnym spadku inflacji do 6,1 proc. i
wzroście gospodarczym 5,7 proc. PKB. Zarzucił projektowi: nierzeczywistość
(wirtualność), brak ambicji (w ograniczaniu deficytu) i uleganie presji
przedwyborczej.
To nie budżet na 2001 r. jest wirtualny, tylko ten z 1999 r. i tegoroczny - uznał
natomiast dr Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej, wskazując
m.in. na różne dziury w finansach. Wykazał, że Jarosław Bauc, minister finansów,
założył najciaśniejszy budżet na 2001 r., na jaki w praktyce pozwala prawo.
Albo uda się w Polsce zwiększyć skłonność ludzi do oszczędzania albo
gospodarka się wywróci, gdy nadal będziemy finansować rozwój kapitałem
zagranicznym - podsumował drugi z gości PSEB, prof. Marek Belka, doradca
prezydenta RP, b. wicepremier.