Budżet nieznany
Ciągle nie wiadomo jak będzie wyglądał przyszłoroczny budżet. Nie znamy ani głębokości dziury budżetowej, ani w jaki sposób rząd chcę tę dziurę załatać.
Według różnych doniesień w budżecie na 2002 rok może zabraknąć
nawet ponad 90 miliardów złotych. Na jutrzejszym posiedzeniu rządu minister
finansów ma przedstawić podstawowe założenia planu finansów państwa i program
ratunkowy.
Dziś Jarosław Bauc konsultował się z Prezesem Narodowego
Banku Polskiego Leszkiem Balcerowiczem. Do dziennikarzy oczekujących przed
ministerstwem finansów wyszedł jedynie szef gabinetu politycznego ministra
finansów Dariusz Matuszak. "Ponieważ ostateczna wersja dokumentów, które
minister Bauc przedłoży rządowi nie jest jeszcze znana więc trudno jest
o czymś mówić. To są wszystko spekulacje w tej chwili, bo to są rzeczy,
które są na etapie jakby opracowywania" - powiedział Matuszak. Trzeba więc
poczekać do jutra.
Tymczasem 250 milionów złotych rocznie - według nowej ordynacji wyborczej
- będzie kosztowało budżet państwa utrzymanie partii politycznych. Zasady
finansowania partii kilka miesięcy temu budziły ogromne emocje. Zwolennicy
utrzymywania partii przez państwo postawili na swoim dowodząc, że takie
rozwiązanie pozwoli na ograniczenie niejasnych związków między polityką,
a biznesem. Dzięki wojnie z korupcją partie polityczne zagwarantowały sobie
stałe źródło utrzymania - kosztem podatników. Tocząca się w ostatnich dniach
dyskusja nad sposobami ograniczenia przewidywanego na przyszły rok ogromnego
deficytu budżetowego skłoniła naszego reportera Tomasza Skorego do zbadania
- czy politycy zgodziliby się zrezygnować z finansowania ich przez zagrożony
budżet państwa. Nie był jednak zbudowany postawą wybrańców narodu. Jedynie
Jan Maria Rokita z SKL nie ma żadnych wątpliwości, że finansowanie partii
przez budżet powinno być jednym z pierwszych rozwiązań zawieszonych z powodu
budżetowego dramatu. Jednak zapytanie już Leszka Millera czy politycy nie
powinni się nieco ograniczyć daje pojęcie o znaczeniu słowa niuans: "Powinni
się zastanowić. Jesteśmy otwarci na konsultacje w tej sprawie". "Myślę,
że powrócenie do dotychczasowych zasada finansowania nie byłoby złe" –
dodaje Marek Sawicki wiceprezes PSL, partii która przez zmianę przepisów
straciła szansę na korzystanie ze sporego majątku. "Proszę żebyście zadali
to pytanie pomysłodawcom. PSL nie było autorem tego pomysłu i nie będzie
na pewno go broniło" - dodał Sawicki. Na pytanie czy PSL będzie korzystało
z tego pomysłu Sawicki nie odpowiedział. Najwyraźniej PSL weźmie pieniądze
z budżetu. Szef SLD unika pytań zręczniej: "Jeżeli odbędą się konsultacje,
które będą dotyczyć wszystkich propozycji, to oczywiście SLD w tych konsultacjach
chętnie weźmie udział. Ale przypominam państwu, że nie SLD stanowi większość
w parlamencie".