Burzliwe czasy dla kredytobiorców
Sytuacja na rynku walutowym uległa radykalnej zmianie po tym, jak wicepremier i minister finansów prof. Marek Belka podał się do dymisji. Na jego miejsce powołano prof. Grzegorza Kołodkę - zwolennika ekspansywnej polityki fiskalnej. Kołodko uważany jest również za przeciwnika twardej polityki monetarnej, jaką prowadzi bank centralny i prof. Leszek Balcerowicz.
Czynniki te spowodowały, że inwestorzy zagraniczni zaczęli wycofywać się z polskiego rynku. Sprzedając złotówki przyczynili się do dużego popytu na waluty zagraniczne, w szczególności dolary i euro. Osłabienie złotego spotęgowała sytuacja na rynkach zagranicznych, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie z powodu afer gospodarczych wiele firm odnotowało spadki akcji i powszechne ucieczki kapitału inwestycyjnego do Europy.
Nastał więc bardzo niebezpieczny okres, jeśli chodzi o obsługę kredytów dewizowych. Problem polega na tym, że rynek nie jest pewny w jakim kierunku podążać, co jest właśnie konsekwencją zmiany na stanowisku ministra finansów, jak również braku wypowiedzi, co do przyszłego planu gospodarczego nowego ministra.
W trudnej sytuacji znalazły się osoby, które zaciągnęły kredyt w euro. Poważny dylemat mają też ci, którzy właśnie planowali zaciągnięcie kredytu. Osoby, które zaciągnęły kredyty w euro, powinny zdecydować się na ich przewalutowanie. Sytuacja w USA (afery księgowe), niepewność panująca w Polsce i ucieczka kapitału spekulacyjnego z pewnością sprawią, że euro nadal będzie mocne. Szanse na osłabienie europejskiej waluty są małe. Nie wydaje się, by jakaś wypowiedź prof. Kołodki nagle uspokoiła rynek. Tak więc wzrasta popyt na euro, które umacnia się i bliskie jest osiągnięcia parytetu.
Dzisiaj najkorzystniejsze są kredyty zaciągnięte we frankach szwajcarskich. Choć są one również obarczone ryzykiem kursowym, jest ono obecnie mniejsze, niż w przypadku euro czy dolarów. Można też zaciągnąć kredyt w jenach japońskich (takie kredyty są mniej popularne w polskich bankach). Osobom, które nie chcą mieć nic wspólnego z rynkiem walutowym i jego monitorowaniem, zalecamy zaciągnięcie kredytu w złotówkach. Oprocentowanie kredytów złotówkowych jest coraz niższe (zbliżone do euro). Pamiętać należy o tym, że kredyty dewizowe składają się z oprocentowania i kosztów związanych z ryzykiem kursowym.