Cały nadzór bankowy przejdzie pod EBC?
Kraje UE spoza euro chcą większych zabezpieczeń instytucjonalnych i finansowych, by ewentualnie wejść do wspólnego nadzoru bankowego z kluczową rolą Europejskiego Banku Centralnego. Chcą więcej niż statut obserwatora w Radzie Prezesów EBC - mówią źródła UE.
Komisja Europejska przedstawi w środę swą propozycje w sprawie europejskiego nadzoru bankowego. Źródła w KE ujawniły, że do ostatniego momentu trwały prace, jak zmienić propozycje, by bardziej dostosować ją do postulatów państw spoza euro, zwłaszcza Polski i Szwecji. KE chce, by jak najwięcej państw z całej UE uczestniczyło w tzw. unii bankowej, której wspólny nadzór ma być pierwszym elementem.
Ambasadorzy 10 państw UE spoza eurolandu spotkali się w poniedziałek, by omówić gnębiące je wątpliwości. "62 proc. sektora bankowego w krajach Europy Środkowej-Wschodniej jest w rękach banków strefy euro. Decyzję dotyczące nadzoru bankowego eurolandu będą więc mieć wpływ także na nas" - powiedział dyplomata jednego z tych krajów.
Obawy - wskazał - dotyczą tego, że banki eurolandu zmienią status swych banków-córek w krajach spoza euro (tzw. subsidiaries) na zwykłe filie bankowe, a wtedy "władza z nadzoru krajowego w Budapeszcie, Pradze czy Warszawie przeniesie się do Frankfurtu", gdzie siedzibę ma EBC. Są też obawy, że w ramach nowego nadzoru strefie euro jako blokowi łatwiej będzie podejmować decyzje o wycofywaniu kapitału z banków córek, by stabilizować euro. Kolejna obawa dotyczy tego, że obywatele w krajach spoza euro zaczną lokować swe pieniądze w bankach w Austrii czy w Niemczech, bo będą chronione gwarancjami nowego stałego funduszu strefy euro EMS.
Dlatego, jak powiedziały źródła, kraje spoza euro muszą bardzo ostrożnie rozważyć wejście do unii bankowej, "ale nie chcemy by z tego wynikały tylko obowiązki, ale też prawa". Wyjaśnił, że nie wystarczy zwykły status obserwatora bez prawa zabierania głosu w Radzie Prezesów Europejskiego Banku Centralnego (EBC), który ma pełnić kluczową rolę w nowym nadzorze.
Postulaty dotyczą też zabezpieczeń finansowych - skoro banki eurolandu będą mogły być dokapitalizowane bezpośrednio z EMS, to trzeba znaleźć rozwiązanie dla banków spoza euro. Jednym z rozwiązań mogłoby być rozszerzenie na system bankowy obecnego zakresu działania funduszy dla państw spoza euro tzw. możliwości pożyczkowej (balance of payments facility), z którego UE wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym wsparła już Węgry i Litwę.
Kraje spoza euro mają prawo veta, bowiem decyzja o nadzorze bankowym ma zapadać jednomyślnie w oparciu o traktat UE. Ale jak zauważył dyplomata, istnieje ryzyko, że jak dziesiątka będzie za mocno się sprzeciwiać, to wtedy strefa euro "zorganizuje nadzór" poza traktatem UE.
Dyplomata zastrzegł, że "10" nie tworzy jednorodnego bloku: inne stanowiska maja kraje, gdzie jak w Czechach niemal w 100 proc. są banki strefy euro, a inne Szwecja czy Dania, które mają silne narodowe instytucje finansowe. Wielka Brytania już publicznie zapowiadała, że nie jest zainteresowane udziałem w unii bankowej. Dwa różne źródła w Brukseli - jedno w KE, a drugie w jednym z krajów euro - powiedziały PAP, że Polska i Szwecja w dyskusjach z KE wyrażały zainteresowanie uczestniczeniem w unii bankowej.
W rozmowie z PAP była komisarz UE ds. polityki regionalnej, eurodeputowana Danuta Huebner oceniła w ubiegłym tygodniu, że Polska powinna wejść do wspólnego nadzoru bankowego. Będzie on najpewniej warunkiem wejścia do całej unii bankowej, która obejmie też w przyszłości wspólny system gwarantowania depozytów bankowych i wspólny fundusz restrukturyzacji i likwidacji banków.
"Musimy rozważyć maksymalne wejście, czyli udział we wszystkich instytucjach, które unia bankowa tworzy i które będą otwarte dla krajów spoza euro" - powiedziała europosłanka. Zaznaczyła, że dotąd nie wiadomo dokładnie, które elementy unii bankowej będą otwarte dla całej "27", a które tylko dla "17".
Huebner oceniła też, że unia bankowa jest "pierwszą z wielkich, strategicznych zmian UE", ale stwarza też zagrożenia dalszego podziału na "Europę dwóch prędkości".
Wspólny nadzór, w którym kluczową rolę ma odgrywać EBC, miałby stopniowo wchodzić w życie począwszy od stycznia 2013 r. i być pierwszym krokiem w kierunku tzw. unii bankowej. KE przekonuje, że jej propozycja będzie otwarta dla wszystkich 27 krajów UE. Polska jak dotąd nie złożyła deklaracji o przystąpieniu do wspólnego nadzoru, choć jak zaznaczał minister finansów Jacek Rostowski, wspólny nadzór eurolandu - pod pewnymi warunkami - może być dla Polski "nawet pożądany".
Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble ostrzegł we wtorek przed zbytnim pośpiechem przy wprowadzaniu europejskiego nadzoru nad bankami w UE. Sprawowana przez Europejski Bank Centralny (EBC) kontrola powinna objąć jego zdaniem tylko największe banki.
- Pochopnie wprowadzane pozorne rozwiązana nie przyczynią się (do rozwiązania kryzysu) - powiedział Schaeuble w Bundestagu podczas debaty o ustawie budżetowej na 2013 rok.
Jego zdaniem wprowadzanie nadzoru powinno się rozpocząć od banków o kluczowym znaczeniu dla systemu finansowego strefy euro. Za nierealistyczne uznał plany tworzenia takiego nadzoru od razu dla 6000 do 8000 działających w eurolandzie instytutów finansowych. W każdym kraju trzeba wcześniej stworzyć system bezpieczeństwa depozytów oraz program restrukturyzacji banków - dodał szef niemieckiego resortu finansów.
Schaeuble podkreślił, że dopiero po ustanowieniu europejskiego nadzoru bankowego, sprawowanego przez EBC, Europejski Mechanizm Stabilizacyjny EMS będzie miał możliwość bezpośredniej pomocy poprzez dokapitalizowanie przeżywających trudności banków w strefie euro. Minister zaznaczył, że nawet wtedy niemiecki parlament będzie musiał wyrazić zgodę na taką pomoc. - Nie się nie zmieni w tej kwestii - zapewnił Schaeuble.
Komisja Europejska ma w środę przedstawić projekt wspólnego nadzoru nad bankami, który miałby stopniowo wchodzić w życie począwszy od stycznia 2013 r. i być pierwszym krokiem w kierunku tzw. unii bankowej. Niezależny nadzór ma zapobiegać w przyszłości nieodpowiedzialnym decyzjom banków, mogącym prowadzić do finansowego kryzysu.