CBOS: Polacy boją się utraty pracy

Ponad połowa Polaków liczy się z możliwością utraty pracy - wynika z marcowego sondażu CBOS. Trzy czwarte naszych rodaków ocenia, że sytuacja na rynku pracy jest zła. Co ciekawe, krytyczne opinie na ten temat są powszechne we wszystkich grupach społecznych. Większość badanych jest zdania, że sytuacja będzie się jeszcze pogarszać.

Ponad połowa Polaków liczy się z możliwością utraty pracy - wynika z marcowego sondażu CBOS. Trzy czwarte naszych rodaków ocenia, że sytuacja na rynku pracy jest zła. Co ciekawe, krytyczne opinie na ten temat są powszechne we wszystkich grupach społecznych. Większość badanych jest zdania, że sytuacja będzie się jeszcze pogarszać.

52 procent badanych uważa, że sytuacja na rynku

pracy raczej się pogorszy, 35 proc. osób jest zdania, że się nie zmieni.

Optymistów jest niewielu: tylko 6 proc. ma nadzieję na poprawę sytuacji.

To przede wszystkim mieszkańcy dużych miast, lepiej wykształceni, więcej

zarabiający oraz uczniowie i studenci.

Prawie połowa respondentów (46 proc.) ocenia, że w ich miejscu zamieszkania

lub okolicy nie można znaleźć w ogóle żadnej pracy; 41 proc. mówi,

że o jakąkolwiek pracę jest trudno. Co drugi pracujący Polak liczy się

Reklama

z utratą pracy, ale 43 procent nie ma tego typu obaw.

Obawy związane ze stratą pracy mają głownie mieszkańcy małych miast

(67 proc.), robotnicy wykwalifikowani (70 proc.), pracownicy fizyczno-umysłowi

(60 proc.), osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym i żyjący w złych

warunkach materialnych (po 62 proc.).

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: procent | CBOS | sytuacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »