Cena pamięci

Instytut Pamięci Narodowej, jak prawie każdy, ma swoich osobistych wrogów. Do głosu dochodzą oni przy okazji konstruowania budżetu. To dla nich szansa, żeby uszczypnąć nielubianą instytucję.

Podobno pamięć nie ma ceny. Nie w Polsce. U nas co roku ogłasza się na nią wielką przecenę. Od czterech lat, czyli od początku istnienia instytutu, przy okazji składania każdego budżetu posłowie ograniczają wydatki na IPN. Ktoś powie, że tną koszty działania także innych instytucji finansowanych z państwowej kiesy - to prawda, jednak "strażnikowi teczek" zawsze obrywa się najbardziej.

Najbardziej wytrwałym przeciwnikiem IPN jest wicemarszałek Senatu Ryszard Jarzembowski z SLD, który nie przepuści żadnej okazji, żeby choć trochę skubnąć kasę instytutu. Największą inwencją wykazał się w ub.r., kiedy parlament kroił budżet na 2005 r. Jak mówili jego adwersarze z opozycji - podrzucił im zdechłego szczura. Określenie niezbyt piękne, tym bardziej, że chodziło o pomysł jak najbardziej zbożny. Senator Jarzembowski zaproponował, żeby część budżetu IPN przekazać na... rozbudowę Świątyni Opatrzności Bożej.

Reklama

Plan obdarowania kościoła był doprawdy iście szatański. Wiadomo, że budowa świątyni się ślimaczy, gdyż brakuje pieniędzy na jej ukończenie. Wiadomo też, że stosunek wicemarszałka do Kościoła jest, oględnie mówiąc, chłodny. Z drugiej strony 20 mln zł, jakie Jarzembowski chciał dać na ten cel, to prezent trudny do pogardzenia.

Opozycja znalazła się w kropce. Wcześniej partie prawicowe - głównie PiS - same zabiegały o fundusze na rzecz świątyni, tylko nie miały zamiaru sięgać w tym celu do kieszeni IPN. Kontrowersyjny projekt udało się im utrącić, zresztą, przy wsparciu kolegów partyjnych pomysłodawcy. "Pan Jarzembowski jest człowiekiem krotochwilnym, ale tym razem przesadził. Tę żartobliwość nawet mi trudno pojąć" - mówił ówczesny szef SLD Krzysztof Janik.

Ostatecznie Senat zabrał IPN-owi tylko 2 mln zł, które przekazał na cele społeczne. Mniej wyrozumiały okazał się Sejm i łącznie budżet instytutu na ten rok został okrojony o 6 mln zł i zamiast planowanych 100,2 mln zł ma do dyspozycji 93,3 mln zł.

Parlament w tym roku i tak łaskawie obszedł się z IPN. W 2002 r., w trakcie prac budżetowych, z projektowanych 98,2 mln zł ostało się 88,2 mln zł. Pieniądze znowu zostały odebrane głosami koalicji SLD-UP (wspomniany już wicemarszałek Jarzembowski mówił w telewizji TVN, że IPN jest "mało przydatny dla przeciętnego obywatela", przekonywał też, że "teczki mogą poczekać").

Jeszcze solidniej finanse instytutu zostały obcięte w 2001 r., bo aż o 20 mln zł. Kto głosował 'za', nie trzeba chyba dodawać. Ale także prawica, kiedy jeszcze miała wpływ na konstrukcję budżetu, nie grała fair z IPN-em. W 2000 r. ograniczyła wydatki państwa na rzecz instytutu o 15 mln zł.

"Czy ja przez całą kadencję mam udowadniać, że kieruję instytucją, która została powołana przez polski parlament, jeśli ten sam parlament wysyła mi co roku sygnały, że powinienem się zastanowić, czy moja obecność jest rzeczywiście niezbędna w tej instytucji?" - pytał poirytowany szef IPN Leon Kieres w grudniu 2002 r. kiedy dowiedział się, że po raz kolejny obcięto budżet kierowanej przez niego instytucji.

Z perspektywy czasu wiemy, że prawidłowa odpowiedź brzmi: tak, panie prezesie.

Dzisiaj o 15. w ramach nowego cyklu "Obiady czwartkowe INTERIA.PL" gościliśmy posłów: Antoniego Macierewicza (Koło Poselskie Ruchu Katolicko-Narodowego) i Roberta Smolenia (Sojusz Lewicy Demokratycznej), z którymi rozmawialiśy o lustracji, teczkach, listach i innych problemach związanych z peerelowską przeszłością.

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: SLD | parlament | IPN | budżet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »