Chcesz się leczyć? To zapłać

W przyszłym roku ma być gotowy projekt ustawy o ustroju opieki zdrowotnej. Obecnie obowiązująca ustawa o zakładach ochrony zdrowia była już 44 razy nowelizowana. Środowisko medyczne podkreśla, że jej przepisy są niespójne i utrudniają działanie szpitali.

Resort zdrowia pracuje nad projektem ustawy o ustroju opieki zdrowotnej. Ma on być swoistego rodzaju konstytucją zdrowotną, która m.in. uprości funkcjonowanie oraz organizację rodzimego systemu ochrony zdrowia. Jednak zgodnie z zapowiedziami Zbigniewa Religi, ministra zdrowia, projekt całkiem nowej ustawy ma być gotowy w połowie przyszłego roku.

Zmiana goni zmianę

W tym czasie placówki ochrony zdrowia muszą dalej działać w ramach przestarzałej ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (Dz.U. nr 91, poz. 408 z późn. zm.). Od jej uchwalenia ustawa była już 44 razy nowelizowana, a resort zdrowia już przygotował kolejną, bardzo obszerną. Zdaniem środowiska medycznego, to zdecydowanie za dużo, zwłaszcza że kolejne jej zmiany były nieprzemyślane i nie ułatwiały dyrektorom zarządzania szpitalami i przychodniami.

Zdaniem Jarosława Rosłona, dyrektora Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie, ustawę o zoz należy napisać od nowa. Podkreśla on, że głównym problemem w funkcjonowaniu szpitala jest brak możliwości zdobywania przez placówkę klientów komercyjnych. Jego zdaniem nowa ustawa o zoz powinna dać szpitalom publicznym możliwość pobierania opłat od pacjentów, którzy mają zaplanowane wykonanie zabiegu planowego, ale nie chcą czekać w kolejce.

- Dzięki temu - mówi dyrektor Rosłon - doszłoby do faktycznego zrównania w działaniu placówek publicznych i niepublicznych.

Pomysł wprowadzenia opłat dla pacjentów już kilkakrotnie się pojawiał. Ostatni raz zaproponował go Marek Balicki, minister zdrowia w rządzie Marka Belki. Niestety w trakcie prac sejmowych nad propozycjami opłat, pod wpływem opozycji, rząd wycofał się z tego pomysłu. Niektórzy dyrektorzy szpitali na własną rękę próbowali ominąć dyskryminujące przepisy prawne. Szpital Powiatowy w Tczewie przygotował nawet umowy, na podstawie których chętni pacjenci zrzekali się swojego prawa do ubezpieczenia zdrowotnego w Narodowym Funduszu Zdrowia i wyrażali zgodę na odpłatne wykonanie zabiegu lub operacji. Minister Balicki, chociaż sam zwolennik opłat w szpitalach, uznał jednak, że obowiązujące przepisy nie dopuszczają takiej możliwości.

44 razy od 1991 roku nowelizowano ustawę o ZOZ. Nowa ustawa o ZOZ musi dokładnie ustalić, jaką odpowiedzialność za kondycję finansową szpitali ponoszą zarządzający

Inną kwestią, która wymaga całkowitej zmiany, jest forma prawna, w jakiej obecnie funkcjonują placówki medyczne. Teoretycznie działają one jako samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej (SP ZOZ). W praktyce dyrektorzy szpitali mają bardzo mało samodzielności, jeżeli chodzi o środki finansowe, jakimi szpital dysponuje. Zdaniem Wiktora Masłowskiego, dyrektora Federacji Związków Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej, obecnie obowiązujące przepisy ustawy o zoz przeczą temu, że szpitale są niezależnymi jednostkami, a przez to działają zdecydowanie gorzej.

Obecny stan prawny w wielu przypadkach placówek medycznych doprowadził do ich zadłużania. Zgadza się z tym Jan Kawulok, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie. - Szpitale w dalszym ciągu są traktowane jak jednostki budżetowe. To NFZ decyduje o tym, jaką wartość będzie miał kontrakt szpitala na następny rok - twierdzi dyrektor Kawulok. Jego placówka, jako jedyna w powiecie, ma tzw. ostry oddział. - Nie mogę więc sobie pozwolić na to, żeby przestać przyjmować pacjentów tylko dlatego, że skończyły się limity na dany rok określone przez fundusz - dodaje dyrektor Kawulok. To natomiast może powodować jej zadłużanie się, bo fundusz nie chce płacić za nadlimity.

Długi niczyje

Pojawia się więc kolejny problem, kto w takiej sytuacji odpowiada za dług SP ZOZ. Zgodnie z kontrowersyjnym art. 60 pkt 1 ustawy o zoz, ujemny wynik finansowy pokrywa szpital. Jeżeli nie jest w stanie tego zrobić, dług SP ZOZ powinien spłacić jego organ założycielski (np. powiat, urząd marszałkowski). Najczęściej jednak jest tak, że właściciela zadłużonej placówki nie stać na to. Natomiast ten sam artykuł, tylko pkt 2, wyklucza ewentualną likwidację szpitala, jeżeli mogłoby to spowodować np. ograniczenie w dostępie do świadczeń zdrowotnych pacjentów danego regionu. W efekcie jest więc tak, że długi szpitali najbardziej odczuwa Skarb Państwa, który do tej pory już pięciokrotnie je oddłużał i zapłacił za to ponad 11 mld zł. I tu, zdaniem Andrzeja Włodarczyka, wiceprezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, pojawia się problem związany z odpowiedzialnością samych zarządzających za kondycję finansową placówek ochrony zdrowia. Wiceprezes Włodarczyk nie zgadza się ze stwierdzeniem, że szpitale mają za mało samodzielności, bardzo często dyrektorzy jej po prostu nie chcą. - I tak w rezultacie za swoje decyzje nie ponoszą żadnej odpowiedzialności - zauważa.

Napisać od nowa

Ustawa o zoz, która zdaniem ekspertów wymaga ujednolicenia i napisania od nowa, musi zmienić formę prawną, w jakiej działają szpitale, musi również umożliwiać, chociażby w pewnych sytuacjach, likwidację lub łączenie się zadłużonych SP ZOZ. Zdaniem Wojciecha Misińskiego z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, zmiany wymaga także sprawa własności mienia szpitali. Obecnie bowiem SP ZOZ nie są właścicielami nieruchomości, lecz jedynie otrzymują je w nieodpłatne użytkowanie. To znacznie ogranicza możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, chociażby w wyniku obniżenia poziomu zdolności kredytowej placówki medycznej. Jeżeli Ministerstwo Zdrowia nie przygotuje nowego projektu ustawy o zoz, to nie uda się poprawić bieżącego funkcjonowania rodzimych szpitali. W dalszym ciągu nie będą one miały wpływu na ustalanie cen świadczeń zdrowotnych, standardów zatrudniania oraz wynagradzania pracowników.

Reklama

Dominika Sikora

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »