Chińskie buty na cenzurowanym
Europa kładzie tamę importowi chińskich i wietnamskich skórzanych butów. Unijny komisarz ds. handlu Peter Mandelson zaproponował wprowadzenie blisko 20-procentowych ceł na azjatyckie obuwie. To dobra wiadomość dla europejskich producentów. Mniej powodów do zadowolenia mają klienci, bo buty najpewniej podrożeją.
Ze skargą na azjatyckich producentów wystąpili do Komisji Europejskiej Włosi, którzy specjalizują się w produkcji skórzanego obuwia. Zarzucili oni Chińczykom i Wietnamczykom stosowanie dumpingu. Wiosną ub.r. Komisja rozpoczęła śledztwo w tej sprawie, które potwierdziło zarzuty. Unijni inspektorzy stwierdzili, że władze Chin i Wietnamu w sposób nieuczciwy wspierały swoich producentów, którzy dzięki zwolnieniom podatkowym albo niekomercyjnej dzierżawie gruntów pod swoje zakłady mogli zalać świat tanim obuwiem. W zeszłym roku na europejski rynek trafiło w sumie 1,25 mld par chińskich butów. To połowa wszystkich butów sprzedanych w UE.
Dziesięciokrotny wzrost
"Ten wspierany przez państwo dumping spowodował poważne straty w europejskim przemyśle obuwniczym - powiedział komisarz. - Spadek europejskiej produkcji dokładnie odpowiada wzrostowi importu o zaniżonych cenach z Chin i Wietnamu".
Wietnam odrzucił oskarżenia UE o stosowanie dumpingu, zaś Chiny wcześniej sygnalizowały, że jeśli UE wprowadzi cła antydumpingowe, są gotowe zwrócić się o interwencję do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Statystyki pokazują jednak, że import z Azji rzeczywiście rośnie w bardzo gwałtownym tempie, a napędza go systematyczny spadek cen. W latach 2001-2005 import chińskich butów skórzanych do UE wzrósł dziesięciokrotnie, przy czym ich cena spadła niemal o jedną trzecią. Buty wietnamskie, których przybyło niemal dwukrotnie, potaniały o 20 proc. Dodamy jednak, że chodzi jednak o cenę deklarowaną przez importerów na granicach UE. W sklepach buty nie tylko nie potaniały, ale nawet nieznacznie wzrosły.
Cła rozłożone w czasie
Cła antydumpingowe, które jeszcze muszą zaakceptować kraje członkowskie, mają być rozłożone w czasie. Od 7 kwietnia będą wynosiły 4,8 proc. w stosunku do importu z Chin i 4,2 proc. - z Wietnamu. Będą stopniowo rosły, aż 15 września osiągną poziom odpowiednio 19,4 proc. i 16,8 proc. Restrykcje nie będą dotyczyć jedynie budów dziecięcych i sportowych. Planuje się, że będą mogły zostać przedłużone na okres nawet pięciu lat.
Ceny pójdą w górę
Importerzy ostrzegają przed podwyżką cen w sklepach, ale komisarz Mandelson bagatelizował na konferencji prasowej znaczenie tych ceł dla kieszeni europejskich klientów. Powiedział, że dotyczą zaledwie 9 proc. butów sprzedawanych w Unii Europejskiej, bowiem tylko jedna trzecia tego rynku to obuwie skórzane. Zaznaczył, że chodzi przy tym o obuwie tanie - średnia deklarowana przez importerów cena to 8,5 euro za parę. Oznacza to, że buty, kosztujące w sklepach od 30 do 100 euro, nie powinny podrożeć o więcej, niż średnio 1,70 euro. Mandelson wyraził przekonanie, że i tej podwyżki nie będzie, bowiem importerzy pokryją cła rezygnując częściowo ze swojej wygórowanej marży.