Chiny obawiają się kolejnych lockdownów
Coraz więcej regionów Chin po raz kolejny podejmuje walkę z covidem. Rośnie liczba zachorowań, a to grozi ponownymi restrykcjami. Tymczasem dopiero niedawno zaczęto znosić tu ograniczenia. Polityka "zero-covid" przekłada się bardzo mocno na gospodarkę. Dwumiesięczny lockdown w Szanghaju odbił się na wzroście PKB Chin w drugim kwartale. Cel na cały 2022 rok na poziomie 5,5 proc. jest już nieosiągalny.
Według Ting Lu, głównego ekonomisty ds. Chin z grupy Nomura, liczba miast ograniczających ruch lokalny z powodu pandemii podwoiła się w ciągu tygodnia do jedenastu w poniedziałek z pięciu tydzień wcześniej. Codzienna liczba zachorowań wzrosła w ostatnich dniach z kilku do 200-300 przypadków. Większość osób przechodzi infekcję bezobjawowo.
W całym kraju w środę było 338 infekcji, z których większość pochodziła z małego hrabstwa we wschodniej prowincji Anhui, które jest już zamknięte. Jego mieszkańcom nakazano pozostanie w domach. Mogą oni je opuszczać tylko w określonych godzinach, by zrobić test.
Wiele nowych przypadków pojawiło się w Szanghaju, liczba zachorowań podwaja się tu w ciągu jednego dnia. Miasto zanotowało największą liczbę infekcji od końca maja. To rodzi obawy, że chińskie centrum finansowe może zostać ponownie zablokowane.
Pobliskie miasto Wuxi w prowincji Jiangsu ogłosiło, że bary i siłownie będą musiały zostać tymczasowo zamknięte, a restauracje mogą oferować tylko dania na wynos. Pracownicy muszą wykonywać trzy testy dziennie, w tym jeden PCR i dwa szybkie antygenowe. Rośnie liczba infekcji w Hongkongu i na Tajwanie.
W czerwcu Pekin i Szanghaj próbowały wznowić normalną działalność biznesową po tygodniach restrykcji, kiedy to dzieci nie chodziły do szkół, a bary i restauracje były zamknięte.
Gdy nadeszło poluzowanie, nastroje się poprawiły. Chiny skróciły czas kwarantanny dla przyjezdnych do siedmiu dni z 14 lub 21 wcześniej. Również osoby po bliskim kontakcie z osobą zarażoną są zobowiązane do pozostania przez siedem dni w scentralizowanej kwarantannie (w obiekcie takim jak hotel), a następnie do monitorowania swojego stanu zdrowia w domu przez trzy dni. Jednak ostatnie niepokojące dane gaszą optymizm.
Ting Lu z Nomury zauważa, że od końca maja w chińskiej gospodarce pojawiło się ożywienie dzięki złagodzeniu restrykcji. Jednak kolejna fala zachorowań może je na nowo stłumić. A to odbije się echem na rynkach światowych.
Ekonomiści spodziewają się spowolnienia wzrostu PKB w Chinach do 4,1 proc. w 2022 roku po tym, jak w wyniku polityki rządu "zero covid" doprowadzono do przedłużonej blokady Szanghaju w kwietniu i maju. Blokada ta sparaliżowała tutejsze rynki, powodując gwałtowny spadek wzrostu gospodarczego Chin w drugim kwartale i przerywając globalne łańcuchy dostaw.
Według ekspertów, wzrost o 5,5 proc., jaki założyły na ten rok chińskie władze, jest nieosiągalny, mimo oczekiwanego ożywienia gospodarczego w drugiej połowie roku. - Aby osiągnąć cel wzrostu na 2022 r., w drugiej połowie roku wymagany byłby średni wzrost o około 7 proc. - powiedział Tetsuji Sano, główny ekonomista w Sumitomo Mitsui DS Asset Management. W pierwszym kwartale wzrost wyniósł 4,8 proc., ale już w drugim, według wstępnych prognoz analityków, było to tylko 1,1 proc.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Największym ryzykiem, na jakie wskazują eksperci, jest cały czas pandemia. Blokady, czy sama groźba ich wystąpienia, będą trwałym hamulcem dla inwestycji i wydatków konsumenckich. - W ostatnim czasie produkcja odnotowała szybsze ożywienie, ale konsumpcja może ożywić się tylko częściowo ze względu na ciągłą niepewność dotyczącą dalszego rozprzestrzeniania się COVID-19 i zwiększoną presję na rynku pracy - ocenia Jing Liu, ekonomista z HSBC.
Monika Borkowska