Chłopska Szkoła Biznesu czyli nowy sposób na przedsiębiorczość

Pieką chleby, produkują wozy, tkają płótna zwane drelichami i sprzedają je w całej Europie. Zawiązują spółki i zarabiają pieniądze. Brzmi jak opis dobrze prosperującej firmy?

To fabuła Chłopskiej Szkoły Biznesu ekonomicznej gry planszowej - stworzonej przez Małopolski Instytutu Kultury w Krakowie. Zapraszamy na ziemię andrychowską, do 18wiecznego ośrodka tkackiego, który na skalę międzynarodową, jeszcze przed rewolucją przemysłową odnosił nie lada sukcesy.

Trochę historii

W XVIII wieku w małopolskiej miejscowości Andrychów i okolicznych wsiach chłopi pańszczyźniani wpadli na genialny pomysł. Oprócz pracy na roli, tkali lniane płótna i sprzedawali je w całej Europie. 80 proc. ich produkcji eksportowano poza granice Rzeczpospolitej m.in. do Barcelony, Marsylii, Stambułu czy Moskwy. Dodajmy, że w ówczesnej Polsce był to jedyny ośrodek handlowy o tak rozległych kontaktach. A wszystko dzięki przedsiębiorczości andrychowskich chłopów oraz bardzo nowatorskiej postawie ówczesnych właścicieli tych ziem - rodziny Czernych-Schwarzenbergów.

Reklama

Nowoczesne narzędzie do nauki

Na podstawie tej historii powstała gra symulacyjna Chłopska Szkoła Biznesu. Gracz może wcielić się w tkacza, kowala lub piekarza, a rozgrywka, oparta o zasady wolnego rynku, to handel wytworzonymi przez siebie produktami, zawiązywanie spółek, wyruszanie na wyprawy handlowe sprzedawanie i kupowanie za historyczną walutę złote górskie. Tak jak w życiu. Oczywiście gra także pokazuje, że może pojawić się czarny rynek, że niektórzy gracze oszukują itp. To nie tylko rozrywka, ale przede wszystkim narzędziem do sprawdzenia się w roli przedsiębiorcy, nauki ekonomii w praktyce, trenowania kompetencji społecznych m.in. negocjacji i komunikacji w grupie oraz integracji. Jest używana przez trenerów biznesu, doradców zawodowych, nauczycieli. Zdobyła wiele nagród i rekomendacji, ale najważniejsze, że w zeszłym roku została laureatką krajowego etapu konkursu Europejskie Nagrody Promocji Przedsiębiorczości oraz otrzymała wyróżnienie od ministra gospodarki RP. Spośród innych gier wyróżnia ją to, że przy użyciu jednego zestawu gry może w nią grać jednocześnie nawet 30 osób, a rozgrywka w całości opiera się na interakcjach pomiędzy graczami. Zwycięża ten, kto najwięcej zarobi.

Od fasoli i spinaczy do gry planszowej

Pomysł na grę Chłopska Szkoła Biznesu zrodził się w głowach Sebastiana Wacięgi i Piotra Idziaka, pracowników Małopolskiego Instytutu Kultury, podczas prac w Izbie Regionalnej w Andrychowie w ramach projektu "Muzeobranie". W trakcie analizy eksponatów i dokumentów natrafili na bardzo ciekawe informacje o przedsiębiorczych chłopach. Na potrzeby projektu został stworzony prototyp gry. Pierwsza Chłopska Szkoła Biznesu to kawałek tektury zamiast planszy, spinacze i fasola zamiast towarów i waluty. Gra okazała się strzałem w dziesiątkę i dziś ma już za sobą mnóstwo rozgrywek, udział w wielu imprezach i liczne turnieje na kilkaset uczestników każdy. Od momentu powstania zagrało w nią około 30 000 osób!

Do trzech razy sztuka

Po sukcesie prototypu pomysłodawcy postanowili wydać grę w profesjonalnej szacie graficznej.

Gra tak się rozwinęła i zyskała sobie tylu użytkowników w całym kraju, że Małopolski Instytut Kultury doczekał się już trzeciego wydania. Aktualnie rusza jego sprzedaż.

W 2012 gra powstał dodatek do gry pod nazwą Chłopska Ekonomia Społeczna, która wprowadził wątek społeczny do rozgrywki.

Zapraszamy na rozgrywki Chłopskiej Szkoły Biznesu! Szczegóły na naszej stronie internetowej www.csb.mik.krakow.pl

Pobierz: program PIT 2014

Dowiedz się więcej na temat: "Szkoła" | 'Szkoła' | szkoła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »