Ciech bez Petrochemii
Giełdowy Ciech sprzedał wczoraj Petrochemię Blachownię. Spółka produkująca toulen i benzen trafiła w ręce węgierskiego Borsodchemu.
Węgierska spółka chemiczna, BorsodChem, notowana również na warszawskim parkiecie, kupiła Petrochemię Blachownię, aby w większym stopniu uniezależnić się od zewnętrznych dostawców półproduktów. Chodzi o benzen i toluen, które są bazowymi surowcami do produkcji tworzyw sztucznych (poliuretanów MDi i TDI), w czym specjalizuje się Borsodchem. - Ten zakup doskonale pasuje do strategii BorsodChemu, bo zmniejsza zagrożenia dla spółki. Pozwoli również na wykorzystanie efektów synergii - powiedział wczoraj Laszlo F. Kovacs, prezes węgierskiej firmy.
Według niego, korzyści płynące z synergii można szacować na 4,8 mln USD (ok. 15,8 mln zł) rocznie. L. F. Kovacs nie chciał powiedzieć, ile spółka zapłaci za przejęcie Petrochemii Blachowni (wczoraj podpisano umowę warunkową - wejdzie w życie pod warunkiem uzyskania zgody Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów). - W wyniku transakcji i prowadzonej obecnie rozbudowy zakładów stosunek wysokości długu do kapitałów własnych firmy wzrośnie w tym roku do z 31% do 35-36% - powiedział jedynie szef BorsodChemu.
Ciech zdecydował się na sprzedaż swojej, czwartej co do wielkości i przynoszącej zyski, spółki zależnej, bo nie pasowała do jego strategii rozwoju. Giełdowa spółka chce bowiem skupić się na działalności w sektorze sodowym, agrochemicznym i nieorganicznym. W tym celu Ciech chce przejąć m.in. rumuńskiego producenta sody Upsom Ocna Mures (co da mu drugą pozycję w Europie po belgijskim Solvayu) oraz stara się o zakup dwóch zakładów z sektora wielkiej syntezy chemicznej: ZCH Zachem i ZCH Organikę-Sarzynę (przetarg zostanie rozstrzygnięty na przełomie roku). Środki na akwizycje miały w części pochodzić z tzw. dezinwestycji. Ludwik Klinkosz, prezes Ciechu, szacował wcześniej, że ze zbycia aktywów chemiczna spółka uzyska ok. 140 mln zł, z czego większość miała zapewnić sprzedaż Petrochemii Blachowni.
Reuters
Tomasz Brzeziński