Cięcie stóp i zmiana nastawienia

Rada Polityki Pieniężnej jest przygotowana na gorące lato w polityce: dokonała dużej obniżki stóp procentowych, ale też zmieniła nastawienie na neutralne. Kolejne cięcia nie są już takie pewne.

Rada Polityki Pieniężnej jest przygotowana na gorące lato  w polityce: dokonała dużej obniżki stóp procentowych,  ale też zmieniła nastawienie na neutralne. Kolejne cięcia  nie są już takie pewne.

RPP obniżyła wszystkie stopy procentowe o 50 punktów bazowych. Takiej decyzji spodziewała się prawie połowa analityków ankietowanych w ubiegłym tygodniu przez PARKIET. Żaden nie stawiał jednak na to, że RPP zmieni nastawienie w polityce pieniężnej z łagodnego na neutralne. Czy to oznacza koniec serii obniżek stóp?

Więcej obniżek...

Zdaniem Mateusza Szczurka, ekonomisty ING Banku Śląskiego - niekoniecznie. - Inflacja musiałaby spaść poniżej 2%, by wzmocniły się oczekiwania na dalsze redukcje stóp. Zmianę nastawienia uznajemy za sygnał, że kolejne cięcia będą mniejsze, a nie że rada zakończyła cykl obniżek - ocenił. Nie obawia się tego również Stanisław Kluza z Banku Gospodarki Żywnościowej: - W najbliższych 2-4 miesiącach można się spodziewać kontynuacji obniżek stóp procentowych. Wówczas ich poziom powinien spaść nawet poniżej 5%.

Reklama

Po wczorajszej redukcji główna stopa - tygodniowych operacji otwartego rynku, wynosi 5,5%. Jeszcze dwa miesiące temu była na poziomie 6,5%.

...nie będzie?

Pesymistą co do dalszego luzowania polityki pieniężnej jest Ryszard Petru, ekonomista Banku BPH. - Wygląda na to, że RPP chce zasygnalizować, że cykl obniżek w tym roku jest bliski końca. Nie wykluczam jeszcze jednego cięcia, ale tylko o 25 punktów bazowych - stwierdził. Zdaniem Pawła Durjasza, analityka PZU, będziemy mieli do czynienia już tylko z fine-tuningiem, czyli dostosowaniem poziomu stóp do oceny sytuacji. - Nastawienie neutralne oznacza teoretycznie, że równie prawdopodobne są obniżki, jak i podwyżki stóp. I on dopuszcza w tym roku jeszcze jedną redukcję o 25 punktów bazowych.

Według Piotra Bujaka, analityka Banku Zachodniego WBK, w tym roku zmian stóp już raczej nie będzie, a wczorajsza decyzja to bardzo dobre rozwiązanie. - Na początku maja zacznie się seria wydarzeń politycznych, które zwiększą niepewność na rynkach. Najpierw będzie głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. Potem francuskie referendum w sprawie unijnej konstytucji, którego negatywny wynik, zdaniem niektórych, może wpłynąć na osłabienie złotego. Ponadto Bujak uważa, że rada chce być do tego przygotowana, dlatego szybko dokonała zmian w polityce pieniężnej.

Miękka rada

Jakie jest stanowisko RPP? Na konferencji prasowej, po spotkaniu rady, jej przewodniczący Leszek Balcerowicz wskazywał dwa zagrożenia, które mogą skutkować podniesieniem się inflacji: wyższe ostatnio prognozy dotyczące cen ropy naftowej oraz ryzyko wzrostu deficytu budżetowego. Taka ocena sytuacji została uznana przez analityków za "gołębią", czyli wskazującą, że są szanse na obniżki. Przynajmniej na jedną.

- Mnie odpowiada traktowanie poziomu stóp sprzed ubiegłorocznych podwyżek jako punktu odniesienia w dyskusji nad polityką pieniężną. Tym bardziej że eksperci NBP są przekonani, że wpływ szoków, które wtedy skłoniły nas do podwyżek stóp procentowych, już wygasa - powiedział Andrzej Wojtyna z RPP. W ub.r. ze względu na wzrost cen związany z wejściem Polski do Unii Europejskiej RPP podniosła stopy łącznie o 125 punktów bazowych. W tym obniżyła je już o 100 punktów. Wniosek: zostaje jeszcze jedna obniżka o 25 punktów.

Rynek się nie przejął

Zapowiedź, że obniżek procentowych już nie będzie albo będzie ich niewiele oznacza spadek atrakcyjności inwestowania w polskie obligacje - ich ceny nie będą już rosły. W efekcie wczoraj ceny obligacji nieznacznie spadły, a rentowność - która zmienia się odwrotnie niż ceny - wzrosła. Według PAP, rentowność obligacji dwuletnich wynosiła pod koniec dnia 5,34% (we wtorek na zamknięciu 5,29%), pięcioletnich - 5,47%, wobec 5,43%. Rentowność papierów 10-letnich nie zmieniła się. Była taka sama, jak pięciolatek.

Po decyzji rady początkowo złoty się umacniał. Było to jednak związane w większym stopniu ze wzrostem notowań dolara wobec euro niż polityką pieniężną w Polsce. Późnym popołudniem złoty osłabł. Za euro płacono 4,2350 zł (we wtorek na zamknięciu 4,2050 zł), a za dolara 3,2670 zł (dzień wcześniej 3,2440 zł).

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »