Co czwarty człowiek na świecie żyje w niestabilności
Aż 1,9 mld ludzi jest narażonych na zaburzenia związane nie tylko z inwazją Rosji na Ukrainę, ale i zmianami klimatu, kryzysem żywnościowym i COVID-19. Głównie dotyczy to państw afrykańskich, ale i Afganistanu czy Sri Lanki.
Takie fakty przynosi najnowszy raport OECD "States of Fragility 2022". Sam tytuł można przetłumaczyć dwojako, bo chodzić może zarówno o niestabilne państwa, jak i pewne stany niestabilności niezależne od granic krajów. Ten drugi kontekst podkreślają autorzy opracowania.
Spojrzenie na te dane daje do myślenia. Nam, Europejczykom może się wydawać, że zimą 2022 r. nasze miejsce na Ziemi będzie ciężkie do życia - z wojną na Ukrainie, z niepewnością co do dostaw energii i gazu, z obawami o bezrobocie i zachowanie majątku. To jednak najgorszy rok od dawna na wciąż najbogatszym kontynencie, a problemy prawie 750 mln. Europejczyków nieco bledną w porównaniu ze światową czołówką niestabilności. Oczywiście z wyjątkiem mieszkańców okupowanych przez Rosję terytoriów Ukrainy. Oni faktycznie doświadczają niestabilności przez wielkie "N"
Niemniej Ukraina nie jest jeszcze uwzględniona w rankingu OECD. Co więcej z 60 dotkniętych niestabilnością krajów, aż 51 nie było nawet w stanie wojny w 2021 roku. Z drugiej strony z 77 importerów żywności zidentyfikowanych przez Światową Organizację Handlu, aż 44 kraje to te, które uwzględnia w swoim raporcie OECD. Można powiedzieć, że znajdują się one niejako po drugiej stronie wojny na Ukrainie. To do nich nie dotarły transporty pszenicy i podstawowych dóbr żywnościowych.
Definicja OECD jest taka, że niestabilność, bądź jak kto woli kruchość, to "połączenie narażenia na ryzyko z niewystarczającymi zdolnościami państwa, systemu i/lub społeczności do zarządzania, absorbowania lub łagodzenia tego ryzyka". Ranking oparto na sześciu wymiarach: gospodarczym, środowiskowym, politycznym, bezpieczeństwa, społecznym i ludzkim.
Biorąc je wszystkie pod uwagę, określono aż 60 państw, w tym 15, gdzie niestabilność jest "ekstremalna". Są to: Somalia, Południowy Sudan, Afganistan, Jemen, Republika Środkowoafrykańska, Demokratyczna Republika Konga, Czad, Syria, Kongo, Haiti, Burundi, Sudan, Erytrea, Irak oraz Gwinea Równikowa.
Aż 10 z tych państw położonych jest na kontynencie afrykańskim. Haiti jest na Karaibach, a Afganistan, z którego równo rok temu wycofali się Amerykanie zaczyna niestety przypominać Jemen, Irak lub wyniszczoną wojną Syrię. Dwa największe "awanse" w rankingu niestabilności politycznej i społecznej w ostatnich latach to właśnie Afganistan oraz Mjanma (dawniej Birma).
W sumie na kołowym wykresie, gdzie wielowymiarowo klasyfikowano niestabilność znalazło się 60 państw. W porównaniu z poprzednią edycją z 2020 roku żaden kraj nie ubył, a przybyło trzy: Timor Wschodni za wzrost niestabilności w wymiarze gospodarczym, środowiskowym i bezpieczeństwa, Turkmenistan za wysoki poziom niestabilności politycznej i społecznej oraz Republika Beninu za pogorszenie sytuacji we wszystkich sześciu branych pod uwagę obszarach.
Wspomniano także o trzech państwach, które jeszcze nie są w rankingu niestabilności, ale na liście obserwacyjnej. Po pierwsze - Liban (kiedyś zwany Szwajcarią Bliskiego Wschodu), w którym pogarsza się sytuacja gospodarcza i polityczna, ale wciąż dobre są inne wskaźniki: środowiskowy, społeczny i ludzki. Po drugie państwa zwane jako Północny Trójkąt Ameryki Środkowej: Salwador, Gwatemala i Honduras. Chodzi m.in. o rosnącą przemoc gangów i przesiedlenia ludności. Po trzecie Sri Lanka, pierwsze państwo, które ogłosiło niewypłacalność w tym cyklu zaostrzania polityki monetarnej przez Fed.
OECD przyznaje, że wskaźniki mają swoje opóźnienia czasowe i na razie w ich tabelkach widać wysokie zadłużenie kraju w stosunku do PKB, zmienność kursu walutowego i niskie dochody podatkowe. Już jednak wiemy, że 5 lipca 2022 r. doprowadziło to do ogłoszenia niewypłacalności Sri Lanki przez premiera.
Sri Lance poświęcona jest w raporcie oddzielna ramka, bo lankijski scenariusz może się niestety powtórzyć w innych miejscach. Przypomnijmy więc, że w uproszczeniu polegał on na niemożności spłaty zadłużenia po rządach populistów z klanu premiera Mahindy Rajapaksy w kraju, który nie jest rozwinięty gospodarczo, a przetrwanie zapewniała mu turystyka i przekazy pieniężne od emigrantów.
W turystykę uderzyły skutki pandemii, w transfery zaś wprowadzenie sztywnego kursu wymiany rupii lankijskiej do dolara. Żeby zaoszczędzić dewizy rząd zdelegalizował nawet na pewien czas stosowanie nawozów, co z kolei dramatycznie wpłynęło na zbiory herbaty, głównego towaru eksportowego kraju. Sri Lanka wiosną i latem tego roku doświadczyła głodu i zamieszek. To wszystko budzi obawy o wypłacalność i stabilność innych krajów z dużym zadłużeniem zagranicznym, w czasie silnego umocnienia dolara.
W kontekście gospodarczym ważne jest też to, że niestabilność wcale nie ogranicza się do najuboższych krajów na Ziemi. Z 60 państw w rankingu aż 33 to gospodarki o średnim poziomie dochodu, a pięć z nich jest nawet w górnych stanach tego średniego poziomu. I to w grupie tych 60 zróżnicowanych krajów żyje ponad 500 mln osób w skrajnej biedzie, aż 73 proc. globalnej populacji skrajnie biednych.
W sumie w niestabilności żyje dziś, jak wspomniałem 1,9 mld ludzi, a więc 24 proc. światowej populacji, prawie co czwarta osoba na Ziemi. OECD spodziewa się, że do 2030 roku ten odsetek zwiększy się do 26 proc. populacji. Co oznacza, że mimo miliardów dolarów przeznaczanych na pomoc rozwojową problem będzie narastał wraz ze wzrostem populacji.
"Świat nie wywiązał się z obietnicy sprawiedliwego i sprzyjającego włączeniu społecznemu ożywienia gospodarczego. Do końca czerwca 2022 r. tylko jedna na trzy osoby w niestabilnych kontekstach otrzymała dawkę szczepionki COVID-19, w porównaniu z trzema na cztery osoby w krajach OECD. Pandemia nieproporcjonalnie wpłynęła na zdrowie, edukację i dobrobyt kobiet i dziewcząt - szczególnie w kontekstach niestabilnych. Dotyczy to również ochrony praw uchodźców i osób ubiegających się o azyl. Wpływ zmian klimatycznych, utrata różnorodności biologicznej i konsekwencje wojny Rosji z Ukrainą przyczyniają się do dalszego pogorszenia globalnego krajobrazu niestabilności. Znajdujemy się w epoce określanej przez liczne kryzysy, wstrząsy i niepewność" - przyznaje w raporcie Susanna Moorehead, przewodnicząca Komitetu Pomocy Rozwojowej OECD.
Co do wątku wojny Rosji z Ukrainą ważne jest jeszcze jedno. To w zasadzie wojna Rosji z całą uboższą częścią świata. Po pierwsze, bazując na danych MFW obliczono, że przez wojnę wzrost gospodarczy w krajach dotkniętych niestabilnością będzie co najmniej o 0,45 pkt. proc. niższy, a to oznacza nominalnie miliardy dolarów. Po drugie Ukraina, której słusznie cały świat pomaga, odciągnęła uwagę od wciąż trwających dalszych od Europy kryzysów.
Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej odnotowało, że do lipca 2022 r. aż 86 proc. wymagań dotyczących finansowania pomocy humanitarnej dla Ukrainy zostało spełnionych. To duży kontrast w porównaniu z planami reagowania humanitarnego na 2022 r. w Czadzie, Demokratycznej Republice Konga i na Haiti. Spełniono odpowiednio tylko 22 proc., 21 proc. i 11 proc. ich zapotrzebowania na środki finansowe.
Marek Pielach
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
***