Coraz mniej wody w Kanale Panamskim. Transport morski zdrożeje, odczuje to światowa gospodarka
Spada poziom wody w Kanale Panamskim. Na statki można ładować coraz mniej kontenerów i będzie drożał transport morski. To zaś odbije się na kieszeni konsumentów - ostrzegają eksperci. Ich zdaniem, jeśli nie spadną deszcze, sytuacja będzie się pogarszać.
Zwykłe zanurzenie statków na Kanale Panamskim wynosiło około 58 metrów. Do połowy czerwca maksymalne zanurzenie statku spadło do 15,24 m, a teraz utrzymuje się na poziomie 13,41 m. Eksperci zwracają uwagę, że z powodu braku opadów poziom wody będzie coraz niższy i statki nie będą mogły bezpiecznie przechodzić przez system śluz. Ostrzegają, że od początku lipca jednostki będą się zanurzały na niespełna 13,5 metra - podał niemiecki dziennik Die Welt.
Oznacza to poważne kłopoty w transporcie morskim. Jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków będzie można przewieźć mniej ładunków a to oznacza, że za każdy kontener trzeba będzie zapłacić więcej. Już teraz przeprawa statkiem towarowym przez Kanał Panamski stała się dla firm logistycznych poważnym wyzwaniem. Muszą kalkulować, ile kontenerów da się załadować na pokład, aby nie przekroczyć maksymalnego, dopuszczalnego zanurzenia.
Obecnie przez kanał przepływa rocznie około 14 tysięcy transportowców i statków pasażerskich. Sztucznie powstały, 80-kilometrowy kanał skraca im drogę, bo łączy Ocean Atlantycki ze Spokojnym. Przed siedmioma laty kanał został poszerzony, co miało potroić jego wydajność. Inwestycja trwała 9 lat i kosztowała prawie 5,5 mld dolarów. Informowano wtedy, że dzięki niej Kanałem Panamskim będą mogły pływać jednostki transportujące nawet 14 tysięcy kontenerów.
Wiadomość o spadającym poziomie wody niepokoi Panamę - kraj, który zawdzięcza kanałowi 40-45 proc. swojego Produktu Krajowego Brutto (PKB). Każda z jednostek przepływająca przez kanał płaci średnio 50 tys. dolarów, a roczne zyski z niego sięgają pół miliarda dolarów netto. Zaniepokojone są też firmy transportowe. Niemiecka telewizja ARD informowała w maju, że przedsiębiorstwa żeglugowe planują zrekompensować utratę dochodów z powodu mniejszego ładunku dopłatami w wysokości około 500 euro za każdy przewożony kontener.
ew, El Economista