Coraz więcej kradzieży w sklepach. KGP: Wzrost o jedną czwartą. Winna nie tylko inflacja
Przybywa kradzieży w sklepach - ze statystyk Komendy Głównej Policji (KGP) wynika, że to już prawdziwa plaga. W ostatnim roku kradzieży przybyło o prawie jedną czwartą w porównaniu do 2022 roku. Winne temu są nie tylko wysokie ceny w sklepach spowodowane inflacją, ale także zmiany w prawie - w ubiegłym roku podniesiono próg z 500 do 800 zł, od którego kradzież traktowana jest jak przestępstwo.
Do statystyk Komendy Głównej Policji (KGP) jako pierwszy dotarł dziennik "Rzeczpospolita". Wynika z nich, że w 2023 roku stwierdzono ponad 40 tys. przestępstw kradzieży w sklepach i jest to wzrost o 22,2 proc. w stosunku do 2022 roku. Jeżeli porównamy te dane, z tymi z 2021 roku, jest to już wzrost o ponad 60 proc.
O 16,9 proc. względem 2022 i 45,4 proc. w stosunku do 2021 roku wzrosła również liczba wykroczeń spowodowanych kradzieżą w sklepach - do 278,5 tys. Według policyjnych danych najczęściej kradzione są produkty o wartości do 600 zł (579 takich przestępstw). Kolejna najbardziej powszechna kwota w statystykach to 520 zł (507 przypadków) oraz 550 zł (391).
Jednak policyjne statystyki mogą nie oddawać w pełni, jak poważna jest sytuacja. - Szacuje się, że tylko 10 proc. kradzieży jest ujawnianych. Gdyby tak faktycznie było, to nie mielibyśmy 40 tys. przestępstw kradzieży, tylko np. 400 tys., a to są już naprawdę ogromne liczby i milionowe straty dla handlu - powiedział Robert Biegaj, ekspert rynku handlowego z Grupy Offerista dla "Rz".
W przypadku drobnych kradzieży za winną uznawana jest przede wszystkim inflacja i wysokie ceny w sklepach. Społeczeństwo biednieje, a coraz większej grupy osób nie stać na podstawowe artykuły spożywcze. Tego typu sprawcy kradną głównie artykuły pierwszej potrzeby, żywność, chemię gospodarczą.
Jeżeli chodzi o kradzieże na kilkusetzłotowe sumy, prawdopodobnie sporą rolę odegrały tutaj zmiany w prawie. Po nowelizacji prawa karnego, która weszła w życie wraz z początkiem października ubiegłego roku, kradzież przedmiotów o wartości do 800 zł traktowana jest jak zwykłe wykroczenie, a dopiero powyżej tej kwoty uznawana jest za przestępstwo. Do tej pory kradzieże ścigano od kwoty 500 zł.
- Złodzieje z reguły są dobrze zorientowani w kwestiach sankcji. Stąd też często potrafią wręcz w sposób aptekarski dobierać "łupy". Natomiast w kwestii przestępstw kradzieży widzimy wyraźnie, że złodzieje próbują balansować na granicy i starać się tak kraść, żeby w razie wpadki nie wejść w rygory przestępstwa, a jedynie wykroczenia - uważa Biegaj.
Każdy dzień obwiązywania 800-złotowego limitu to wymierne straty dla sklepów, których właściciele prędzej czy później będą musieli przerzucić na klientów. Dlatego przedsiębiorcy prowadzący sklepy domagają się od ministra sprawiedliwości ponownego ścigania kradzieży od kwoty 500 zł, a nie jak obecnie - od 800 zł.
Jak donosił "Puls Biznesu" w połowie stycznia, handlowcy, m.in. zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej (PIG), którzy chcą przywrócenia poprzedniego limitu, przygotowali w tej sprawie pismo do Adama Bodnara z prośbą o "pilne zmiany".
W Interii opisywaliśmy, jak sklepy radzą sobie z nasilającą się plagą kradzieży. Lidl (na razie tylko w Wielkiej Brytanii) wyposaża swoich pracowników w kamerki zamontowane w ubraniach, które mają wykrywać kradzieże wśród klientów. Inny pomysł ma Sephora, która stopniowo zmienia sposób prezentowania perfum na swoich półkach w sklepach. Zamiast oryginalnych flakonów, na klientów czekają teraz testery.