Cuda w urzędach
Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego to największy polski program operacyjny finansowany z unijnej kasy. Do końca grudnia ub.r. w dwóch największych działaniach złożono ponad 4,5 tys. wniosków. Zarządy 16 województw zatwierdziły dotąd prawie 1300 projektów o wartości blisko 4,5 mld złotych. Do Ministerstwa Gospodarki wpłynęło ok. 200 odwołań od beneficjentów niezadowolonych z decyzji władz regionów.
W wielu przypadkach ocenianie, rekomendowanie, a następnie zatwierdzanie lub odrzucanie wniosków następowało w bulwersujących okolicznościach. W dużej części przypadków procedury te zostały utajnione przez samorządy wojewódzkie.
Chyba najsłynniejszy krajowy przykład odwołania to brak akceptacji zarządu województwa wielkopolskiego dla budowy linii tramwajowej przez Wartę w Poznaniu. Wniosek o dofinansowanie ze ZPORR inwestycji bardzo ważnej dla układu komunikacyjnego miasta złożył poznański magistrat. Nie zyskał on jednak akceptacji władz Wielkopolski, choć wcześniej poparł go Regionalny Komitet Sterujący. Decyzję negatywną podjęto na skutek zaniżenia oceny przez jednego z członków tzw. panelu ekspertów - na co dzień dyrektora podległego władzom regionalnym zarządu dróg wojewódzkich. A właśnie ta instytucja otrzymała dofinansowanie na 25 z 30 zaakceptowanych przez samorząd Wielkopolski inwestycji. Z kolei w województwie kujawsko-pomorskim prawie 40 proc. dostępnej kwoty na ochronę środowiska otrzymała gmina Mogilno, z której pochodzi dwóch członków zarządu województwa, zatwierdzającego wnioski. W województwie śląskim uznanie władz regionu zyskał natomiast remont rezydencji Prezydenta RP w Wiśle.
Informacje o nieprawidłowościach przy podziale pierwszej transzy środków ze ZPORR docierają właściwie z każdego regionu kraju. Z jednej strony trudno się temu dziwić, bo zaległości samorządów, którzy są głównymi beneficjentami dotychczas dzielonych środków, zwłaszcza w dziedzinie infrastruktury technicznej, są potężne. A skoro Unia oferuje nawet sfinansowanie projektu nawet w 85 proc. jego wartości, to na brak chętnych po unijną kasę nie można narzekać. Dlatego też od wspólnotowego stołu z kwitkiem odchodzi wiele samorządów. Z drugiej zaś strony przy ocenie wniosków i podziale pieniędzy w wielu przypadkach zastosowano polityczne i geograficzne kryteria, podlewając to w dodatku konspiracyjnym sosem, utajniając procedury i oceny projektów.
Do Ministerstwa Gospodarki jako Instytucji Zarządzającej ZPORR wpłynęło 195 odwołań od decyzji urzędów marszałkowskich, Regionalnych Komitetów Sterujących, paneli ekspertów oraz decyzji zatwierdzających wnioski o dofinansowanie z funduszy unijnych z priorytetów: I (Rozbudowa i modernizacja infrastruktury służącej wzmacnianiu konkurencyjności regionów) oraz III (Rozwój lokalny). Do końca stycznia ministerstwo rozpatrzyło połowę odwołań. Tylko w stosunku do 11 z nich (13 proc. rozpatrzonych) podjęto decyzje o nieuzasadnionym odrzuceniu wniosku i przekazano je do kolejnego etapu procedury wyboru projektów. W pozostałych przypadkach Instytucja Zarządzająca ZPORR podtrzymała opinię organu wydającego decyzję. Z informacji uzyskanych w wydziale koordynacji i programowania ZPORR w Ministerstwie Gospodarki wynika, że najwięcej odwołań dotyczyło Działania 3.5 "Lokalna infrastruktura społeczna", z czego większa część poddziałania 3.5.1 "Lokalna infrastruktura edukacyjna i sportowa". Liderem wśród niezadowolonych jest województwo pomorskie, z którego wpłynęło aż 77 odwołań, czyli ponad jedna trzecia wszystkich.
Rafał Makowski
Stanisław Waligóra, wójt gminy Włoszakowice w województwie wielkopolskim: - Nasz wniosek na budowę pierwszej w gminie sali gimnastycznej odrzucił Regionalny Komitet Sterujący. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego. Stało się tak, mimo że panel ekspertów przyznał nam 33 na 36 możliwych punktów. Im dogłębniej analizuję podział pieniędzy, tym bardziej nabieram przekonania, że pieniędzy nie dzielono na uczciwych zasadach. Ponoć przyjęto zasadę, że każda gmina może otrzymać dofinansowanie tylko do jednego projektu. Ale wójt Starego Miasta zasiadał w komitecie sterującym i ta gmina otrzymała dofinansowanie do dwóch projektów. Podobnie było w przypadku Dolska i Przykony. Tak samo rzecz się ma w przypadku powiatów czarnkowsko-trzcianeckiego i jarocińskiego, których przedstawiciele też zasiadali w komitecie. A już prawdziwa taczka pieniędzy pojedzie do Poznania, na przykład do Akademii Muzycznej na budowę nowej sali koncertowej za 19 mln zł. To nic, że sal koncertowych w Poznaniu jest kilka. Ważne, że w senacie Akademii zasiada marszałek województwa wielkopolskiego.
Jarosław Pawłowski, dyrektor departamentu programów regionalnych Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku: - To prawda, że jesteśmy rekordzistą w kraju pod względem liczby złożonych odwołań, ale częściowo stało się to na nasze własne życzenie. Byliśmy bardzo rygorystyczni w ocenie wniosków i wytykaliśmy nawet najdrobniejsze błędy. Ponadto na każdym etapie postępowania aplikacyjnego bardzo skrupulatnie informowaliśmy beneficjentów o przysługujących im prawach do składania odwołań. Mało tego, w wielu przypadkach pomagaliśmy im takie pisma redagować. Tylko jedno odwołanie dotyczy decyzji zarządu województwa, znaczna większość wnioskodawców kwestionowała ocenę formalną w naszym departamencie, a około 20 nie zgadzało się z ocenami panelu ekspertów. Tak duża liczba odwołań w regionie pomorskim związana jest głównie z niejasnymi i często sprzecznymi procedurami i wytycznymi przygotowanymi przez Ministerstwo Gospodarki, umożliwiającymi różne interpretacje tych samych faktów czy dokumentów. Dlatego, nie podejmując się rozstrzygania, co jest ważniejsze, kierowaliśmy takie odwołania do interpretacji przez Instytucję Zarządzającą. Ministerstwo Gospodarki przekazało nam do ponownego rozpatrzenia tylko 5 wniosków, z czego wszystkie zostały zwrócone beneficjentom do uzupełnienia braków i poprawienia aplikacji.
Dwumiesięcznik "Fundusze Europejskie" nr 2(9)/2005