Czarny czwartek polskiej gospodarki
Nasza gospodarka przeżyła wczoraj jeden z najgorszych dni w swojej najnowszej historii. Indeks WIG20 zakończył dzień na poziomie najniższym od pięciu lat, a złoty ostro dołował pustosząc kieszenie Polaków mających kredyty w walutach. Bankom zaczęło brakować franków szwajcarskich. Są już pierwsze ofiary- to ludzie, którzy nie mogą zapłacić za kupione mieszkania - donosi dzisiejszy "Dziennik"
"To najgorsze dni warszawskiej giełdy. Nie działa już nic, żadne techniczne zabiegi. To wyłącznie gra emocji i paniczna wyprzedaż wszystkiego, co się da" - mówi Tomasz Binkiewicz z domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. "W tej chwili grają rolę tylko i wyłącznie emocje. Inwestorami rządzi psychika uciekającego stada, a kryzys zamienia się w gospodarcze tsunami" - wtóruje mu Marcin Kiepas z XTB.
Złotówka w ciągu kilku godzin straciła wczoraj na wartości prawie 5 proc. W południe padła psychologiczna granica 3 zł za dolara, brytyjski funt przebił granicę 5 zł, jedynie dwóch groszy zabrakło euro do poziomu 4 zł - nasza waluta tak tania ostatni raz była ponad dwa lata temu.
Ale kryzys zaczął się wylewać poza giełdę. Oto jego pierwsze efekty, które dotykają ludzi niemających z nią nic wspólnego:
Niektóre banki wstrzymały wypłaty kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Nawet tym klientom, którzy mają już podpisane umowy kredytowe. Efekt: są ludzie, którzy kupili mieszkania na kredyt, ale nie dostali przelewu z banku. Namawiani są do zamiany franków na złotówki. Problem w tym, że wówczas miesięczna rata staje się znacznie droższa.
Więcej w "Dzienniku"