Czas dla nowego zarządu Stoczni Szczecińskiej
Dwa tygodnie ma nowy zarząd Stoczni Szczecińskiej Porta Holding na podjęcie konkretnych decyzji w kwestii wypłaty zaległych pensji i wznowienia produkcji zakładu. Takie porozumienie podpisano miedzy zarządem firmy a komitetem protestacyjnym reprezentującym 6-tysięczną załogę stoczni.
Szanse na to, że w ciągu 14 dni „sternicy”
stoczni rozpoczną ratowanie zakładu stojącego na skraju bankructwa, wydają
się spore. Nowy zarząd ma poparcie rządu i banków. Łatwo jednak nie będzie.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się
stocznia, dlatego też daliśmy zarządowi jeszcze dwa tygodnie zwłoki
- powiedział przewodniczący komitetu protestacyjnego Janusz Gajek.
Tymczasem Marek Molewicz, reprezentujący zarząd, nie ukrywa, że w dalszym
ciągu kluczem do ratowania zakładu jest kredyt, o który stocznia się ubiega.
Niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu zapadną w tej sprawie wiążące
decyzje. Do momentu uzyskanie kredytu mamy związane ręce - mówi
Molewicz.
Wiadomo już jednak, że proces ratowanie stoczni przyniesie zwolnienia.
Zakładam, że żądania banków będą musiały być spełnione, a zatem zmniejszenie
zatrudnienia Stoczni Szczecińskiej powinno być realizowane. Na ile i kiedy
- to musi być wynikiem negocjacji - dodaje Molewicz.
Na razie jednak stoczniowcy nadal pozostają bez zaległych pensji i nie
wiedzą, kiedy wrócą do pracy. Ratunkiem dla wielu były wypłacone zaliczki
na poczet czerwcowych wypłat (niewiele ponad tysiąc złotych).