Czas się pożegnać Ministrze K.
Człowiekowi honoru w takiej sytuacji pozostaje tylko podanie się do dymisji.
Po wczorajszym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niezgodne z Konstytucją RP obie części (abolicyjną oraz majątkową) ustawy z 26 września 2002 r. o jednorazowym opodatkowaniu nieujawnionego dochodu oraz o zmianie ordynacji podatkowej i kodeksu karnego skarbowego - trudno napisać cokolwiek odkrywczego.
Na łamach "PB" tyle razy rozbieraliśmy ów chory akt prawny na czynniki pierwsze, że dzisiaj nie mamy już siły świętować. Najlepiej byłoby, gdyby tekst ustawy został w ogóle wymazany z archiwum Sejmu. Niech sobie nadal straszy na stronie www.mf.gov.pl.
Autor obalonej ustawy, wicepremier Grzegorz W. Kołodko, od samego początku okopał się na pozycji, że każdy krytykujący jego sztandarowy pomysł musi być szkodnikiem i chce zniszczyć piękną naszą Polskę całą. Po zaprezentowaniu projektu na pamiętnej konferencji prasowej, 28 sierpnia, położył słynne nożyczki - i nasłuchiwał uderzenia w stół.
Z jakąż wyższością patrzył wówczas na całą naszą medialną sforę, która wręcz zaniemówiła z wrażenia. Ciekawe, czy po orzeczeniu TK minister finansów coś zrozumiał, czy nadal będzie dawał odpór wyimaginowanemu wrogowi?
Resort finansów i cały rząd robią wszystko, aby zminimalizować znaczenie tego, co się wczoraj stało. Premier filozoficznie stwierdził, że "Rzym przemówił, sprawa skończona". Na publiczne pożarcie wypuszczono wiceminister Irenę Ożóg oraz SLD-owskich posłów Aleksandrę Gramałę i Marka Olewińskiego.
Ten ostatni był łaskaw stwierdzić, iż 600 mln zł brakujące z abolicji na pewno budżetu nie rozłoży. No jasne, przecież rząd może w autopoprawce zwiększyć wirtualny deficyt nawet o kilka miliardów... W poprzednim rozdaniu zabawa Grzegorza W. Kołodki w rządzenie finansami RP trwała aż trzy lata. Tym razem społeczeństwo ani gospodarka nie wytrzymają tak długo. Dlatego składamy wicepremierowi naprawdę rozsądną propozycję...
