Czechy: Premier ostrzega przed destabilizacją strefy euro
Premier Czech Petr Neczas ostrzegł w poniedziałek, komentując wyniki francuskich wyborów prezydenckich, że "Unia Europejska nie powinna rezygnować z twardej dyscypliny fiskalnej". - Byłoby błędem, gdyby kraje Unii rozpoczęły pogłębianie deficytu krajowych budżetów i poluzowały kryteria zadłużenia - podkreślił.
Neczas przewiduje, że "kolejne dni pokażą znaczenie zmiany na stanowisku prezydenta Francji dla przyszłości paktu fiskalnego".
Premier zapewnił, że mimo niepodpisania paktu fiskalnego jego rząd nadal preferuje "zasady budżetowej odpowiedzialności i kontynuacji reform gospodarczych". - Jakiekolwiek ustępstwa od tej strategii i próby zwiększania wzrostu gospodarczego za cenę pogłębiania deficytu budżetowego byłyby krokiem wstecz i w bliskiej przyszłości mogłyby zagrozić nie tylko funkcjonowaniu strefy euro, ale i całej Unii Europejskiej - ostrzegł Neczas.
Premier nawiązał do wcześniejszych wypowiedzi Francois Hollande'a, który przed wyborami prezydenckimi krytykował działania oszczędnościowe rządu i nie wykluczał zwiększenia wydatków.
Tymczasem czeska opozycja nie ukrywa satysfakcji z wyniku wyborów prezydenckich we Francji. Lider Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) Bohuslav Sobotka uznał zwycięstwo Francois Hollande'a za "zachętę dla europejskiej lewicy i sygnał zwrotu w polityce europejskiej po zwycięstwach lewicy w Danii i na Słowacji".
Eurodeputowany socjaldemokratów Richard Falbr powiedział natomiast, że wynik wyborów prezydenckich we Francji pokaże, iż "można kierować państwem inaczej niż konserwatyści, którzy destabilizują europejski model państwa socjalnego".
Czechy są w UE jedynym krajem oprócz Wielkiej Brytanii, który nie podpisał w marcu paktu fiskalnego - międzyrządowej umowy zwiększającej dyscyplinę finansów publicznych w 17 krajach strefy euro i 8 państwach spoza eurolandu. Czeski rząd chce jednak spełnić kryteria konwergencji już w 2013 roku. Pakt nie został podpisany ze względu na postawę Karla Schwarzenberga - ministra spraw zagranicznych i szefa drugiej co do wielkości partii centroprawicowej koalicji - który zagroził, że wyjdzie z rządu, jeśli Czesi przyłączą się do paktu. Pakt skrytykował również czeski prezydent Vaclav Klaus, nazywając go "tragicznym błędem".