Czekoladowy gigant tnie koszty i zwalnia. W Łodzi ma drugą największą fabrykę
Barry Callebaut, jeden z największych producentów czekolady, będzie redukować zatrudnienie. Firma posiada 50 zakładów produkcyjnych. W Łodzi ma drugą co do wielkości fabrykę w Europie, a w mieście dla firmy pracuje 670 osób. Pracownicy drżą o etaty, jednak jak podaje NSZZ "Solidarność", udało się doprowadzić do zmniejszenia skali zwolnień, przy jednoczesnym zwiększeniu środków na odprawy dla tych osób, które utracą pracę. Początkowo mówiło się, że masowe zwolnienia obejmą łącznie 2,5 tys. osób w ciągu 18 miesięcy. Firma zapewnia, że wpływ na oddział w Łodzi będzie ograniczony i nie spowoduje wszczęcia procesu zwolnień grupowych.
Barry Callebaut to jeden z największych producentów wyrobów czekoladowych i kakaowych na świecie. Firma działa głównie jako dostawca wyrobów, przez co jej marka nie jest dla wielu znana. Powstała w 1996 roku w wyniku połączenia francuskiej firmy Cacao Barry i belgijskiego producenta czekolady Callebaut. Ma siedzibę w Zurychu w Szwajcarii i działa w ponad 30 krajach na całym świecie. Z około 50 zakładów produkcyjnych, w Polsce zlokalizowana jest druga co do wielkości w Europie fabryka czekolady, działająca w Łodzi.
Do jej klientów zaliczają się m.in. międzynarodowi i krajowi producenci markowych towarów konsumpcyjnych, a także rzemieślnicy zajmujący się czekoladą (cukiernicy, cukiernicy, piekarnie i firmy cateringowe).
Pierwsze informacje o planowanych zwolnieniach grupowych w Barry Callebaut zaczęły docierać do delegatów europejskiej rady zakładowej (ERZ) w ostatnim kwartale 2023 roku.
- Reprezentacja pracownicza, poza ogólnikami, nie była jednak informowana co do zasad nowego projektu i jego wpływu na zatrudnienie - mówi Sławomir Niemirski, członek Prezydium ERZ Barry Callebaut, związkowiec "Solidarności".
Projekt "Next Level" miał być odpowiedzią firmy Barry Callebaut na wyzwania, które niesie współczesna ekonomia i konieczność uwzględnienia paradygmatu zrównoważonego rozwoju - podaje "Solidarność". Pełny obraz oddziaływania projektu poznano na początku tego roku, na posiedzeniu plenarnym Europejskiej Rady Zakładowej w lutym. Jak podaje związek, "od razu zorientowano się, że jednym z ważniejszych komponentów projektu jest ten związany ze znaczącą redukcją zatrudnienia".
Masowe zwolnienia ogłoszono w lutym. Początkowo zanosiło się na redukcję łącznie 2,5 tys. etatów w ciągu 18 miesięcy. Planowano zwolnienia głównie m.in. w Belgii i w Niemczech, gdzie zamknięciu miał ulec cały zakład produkcyjny.
Ostatecznie planowano dokonać redukcji zatrudnienia na poziomie 700-800 pracowników w kilku krajach UE - donosi "S". Jednak w związku z tym, że zarząd nie dopełnił obowiązków dotyczących konieczności informacji i konsultacji ERZ, Rada uznała, że nie może być mowy o zaakceptowaniu przez nią takiej formy wprowadzania zmian.
Po długich konsultacjach pomiędzy ERZ a zarządem udało się doprowadzić do zawieszenia wprowadzania zmian wynikających z "Next Level". Wszystko dlatego, że z zamówionego raportu przeprowadzonego przez zewnętrzną firmę okazało się, że "kondycja przedsiębiorstwa jest dobra, a jego bieżąca sytuacja ekonomiczna nie uzasadnia redukcji zatrudnienia".
Ostatecznie 29 maja podpisano porozumienie ramowe dotyczące "Next Level", w ramach którego pracodawca zobowiązał się do zmniejszenia skali zwolnień pracowników, przy jednoczesnym zwiększeniu środków na odprawy dla tych osób, które jednak utracą pracę.
Środki te mają być znacząco wyższe niźli proponuje prawo w danym kraju UE, natomiast ich konkretna wysokość zależy od ustaleń na poziomie lokalnym. Uzgodniono również warunki wewnętrznej rekrutacji na nowe stanowiska pracy tych pracowników, którzy zostali objęci redukcją i preferencyjne zasady aplikowania przez nich o nowe etaty. "Dodatkowo zarząd zobowiązał się również do niezatrudniania pracowników agencyjnych w miejsce odchodzących pracowników" - podała "S".
- Generalnie porozumienie jest dobrze odbierane przez stronę pracowniczą. Wydaje się, że Rada uzyskała maksimum tego co mogła - skomentował porozumienie Niemirski.
W oświadczeniu przesłanym Interii firma zapewnia, że wpływ na oddział w Łodzi, gdzie obecnie dla firmy pracuje 670 osób, będzie ograniczony i nie spowoduje wszczęcia procesu zwolnień grupowych.
- Obecnie omawiamy tę kwestię z naszymi partnerami społecznymi. Naszym najważniejszym priorytetem jest przy tym wspieranie wszystkich pracowników, których te plany mogą dotyczyć. Współpracujemy z naszymi partnerami społecznymi w Polsce, aby w miarę możliwości znaleźć społecznie odpowiedzialne rozwiązania dla tych pracowników - zapewnia Barry Callebaut.
"Nasz oddział w Polsce, w Łodzi, odgrywa w tym procesie znaczącą rolę i jako kluczowy hub pomoże nam zrealizować wszystkie powyżej wymienione cele. Tworząc nasze Globalne Centra Usług Biznesowych, wykorzystamy nasze obecne centrum usług wspólnych w Łodzi, które stanie się jednym z globalnych hubów firmy" - czytamy w oświadczeniu giganta.