Czy Europa padnie ofiarą Donalda Trumpa?
Europejski Bank Centralny sunie jak transatlantyk po przewidywalnym kursie choć wystrzega się wszelkich deklaracji co do przyszłych decyzji o stopach procentowych. Czy Donald Trump i zapowiadana przez niego polityka wojen handlowych mogą być górą lodową na jego kursie? Na razie EBC uważa, że perturbacje w światowym handlu mogą osłabić wzrost gospodarczy, w tym w strefie euro, ale wpływ podwyżek ceł na inflację nie jest jednoznaczny.
- (...) Ograniczenia w handlu, środki protekcjonistyczne nie sprzyjają wzrostowi i ostatecznie mają wpływ na inflację, który jest w dużej mierze niepewny (...) ogólny wpływ na inflację jest niepewny, ponieważ będzie zależał od zakresu środków, od odwetu, który zostanie podjęty, od przekierowania ruchu handlowego z innych części świata - powiedziała prezes banku Christine Lagarde na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Prezesów, na którym zdecydowała ona o czwartej w tym roku obniżce stóp procentowych.
- To jest bardzo złożona sytuacja, z ruchomymi zmiennymi, które ocenimy jeśli, i kiedy się pojawią - dodała.
Na razie EBC nie uwzględnia w bazowym scenariuszu swoich prognoz możliwych działań nowej administracji w USA, oprócz przedłużenia zwolnień podatkowych, które wprowadził Donald Trump za poprzedniej kadencji. EBC w komunikacie dotyczącym oceny ryzyka stwierdził, że tarcia handlowe mogą stać się zagrożeniem dla globalnego wzrostu.
Przypomnijmy, że w niedawnym wywiadzie dla "Finacial Times" prezes EBC podtrzymała swoje wcześniejsze słowa, że Donald Trump jest "zagrożeniem dla Europy". Dodała jednak: "(...) moje myślenie trochę się zmieniło. Teraz to my - Europejczycy - musimy przekształcić nasze nastawienie z poczucia zagrożenia w wyzwanie, na które musimy odpowiedzieć. Skupiałam się na obszarach, które są dla nas tutaj najbardziej istotne, w mojej roli. Zdecydowanie opowiadałam się i będę nadal zdecydowanie opowiadała się za tym, abyśmy kontynuowali wdrażanie i realizację (...) unii rynków kapitałowych. I myślę, że pieniądze mają znaczenie, ludzie mają znaczenie, energia ma znaczenie. Jeśli chodzi o pieniądze, musimy działać szybko z unią rynków kapitałowych. Widzę te zapowiadane polityki USA jako akcelerator resetu, którego potrzebujemy w Europie".
Rada Prezesów spotkała się w czwartek po raz ostatni przed objęciem urzędu przez Donalda Trumpa. Postanowiła obniżyć stopy procentowe po raz czwarty w tym roku, po raz czwarty o 25 punktów bazowych. Dlaczego nie o więcej? Tym bardziej, że kilka godzin wcześniej bank centralny Szwajcarii (SNB) obniżył główną stopę o 50 pb do 0,5 proc. Ale tam inflacja utrzymuje się w zdefiniowanym przez SNB przedziale stabilności cen od 0 do 2 proc. W listopadzie wyniosła 0,7 proc. licząc rok do roku. EBC jest w innej sytuacji.
- (...) nadal mamy inflację usług, która jest wysoka. A jeśli spojrzymy szczególnie na inflację krajową, nadal wynosi ona 4,2 proc., a inflacja usług nieco się obniżyła z 4 do 3,9 (proc.), ale nadal jest uporczywa, i naprawdę chcielibyśmy zobaczyć zmianę w strukturze inflacji, aby mieć całkowitą pewność, że naprawdę jesteśmy już prawie u celu - powiedziała Christine Lagarde.
Dodała, że skok inflacji z 2 proc. w październiku do 2,3 proc. w listopadzie był oczekiwany i wynikał z niskiej bazy cen energii w ubiegłym roku. Zwróciła także uwagę, że kolejnych sześć ostatnich projekcji pracowników Eurosystemu pokazuje konsekwentnie, iż inflacja osiągnie cel w 2025 roku. Według grudniowej projekcji inflacja średnioroczna ma wynieść w tym roku 2,4 proc., w 2025 roku - 2,1 proc., w 2026 - 1,9 proc., a rok później - 2,1 proc.
- Odbyły się pewne dyskusje, z pewnymi propozycjami rozważenia ewentualnej obniżki o 50 punktów bazowych. Ale ogólna zgoda, wokół której wszyscy się zjednoczyli, była taka, że 25 punktów bazowych było właściwą decyzją - przyznała Christine Lagarde.
Dane dotyczące wynagrodzeń, które przez wiele miesięcy spędzały sen z powiek członkom Rady Prezesów zaczęły się stabilizować. Wskazują one na stopniowy wzrost wynagrodzeń w 2025 roku, który 1 proc. i będzie to zgodne z celem 2 proc. inflacji.
- (...) wzrost zysków spada i jesteśmy w stanie wchłonąć część kosztów pracy. Produktywność - zaczynamy widzieć również nieco bardziej obiecujące liczby. Więc te trzy składniki: wynagrodzenia, zysk, produktywność, również zmierzają we właściwym kierunku - mówiła Christine Lagarde.
Dlaczego zatem EBC nie obciął stóp mocniej? Projekcja wzrostu gospodarczego w strefie euro pracowników Eurosystemu - choć została nieco obniżona w stosunku do wrześniowej - przewiduje, że wzrost PKB ma wynieść 0,7 proc. w tym roku, 1,1 proc. w 2025 roku, 1,4 proc. w 2026 roku i 1,3 proc. w 2027 roku.
Przypomnijmy, że wrześniowa projekcja przewidywała na ten rok wzrost o 0,8 proc. na przyszły - 1,3 proc. i 1,5 proc. na 2026 rok. Wzrost gospodarki w III kwartale wyniósł 0,4 proc. i przekroczył oczekiwania. Delikatna korekta projekcji nie zmusza banku centralnego do myślenia o tym, że gospodarkę trzeba wydźwigać z recesji i pozwala mu się w miarę komfortowo skupić na swoim mandacie. Czy to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe?
W komunikacie Rada Prezesów oceniła, że ryzyka dla wzrostu są przechylone w dół. Napięcia w handlu światowym mogą niekorzystnie wpłynąć na wzrost w strefie euro, ryzyko geopolityczne się nie zmniejszyło, niższe zaufanie (widoczne we wskaźnikach w strefie euro) może uniemożliwić konsumpcję i inwestycje.
Wzrost gospodarczy w IV kwartale będzie słabszy niż w poprzednim. Produkcja nadal się kurczy, a wzrost w sektorze usług spowalnia. Firmy wstrzymują wydatki inwestycyjne w obliczu słabego popytu i niepewnych perspektyw. Eksport jest również słaby. Niektóre europejskie branże mają trudności z utrzymaniem konkurencyjności.
Dlaczego zatem projekcja gospodarcza jest mimo to optymistyczna? EBC uważa, że gospodarka powinna się wzmacniać w miarę upływu czasu, choć wolniej niż wcześniej oczekiwano. Wzrost realnych płac powinien wpłynąć na zwiększenie wydatków gospodarstw domowych. Tańszy kredyt wskutek czterech obniżek stóp powinien zwiększyć konsumpcję i inwestycje. Eksport także powinien odbić wraz ze wzrostem globalnego popytu, jeśli napięcia handlowe nie będą się nasilać. To pozwala pozostawać EBC w strefie komfortu. Ale tylko do następnego posiedzenia.
Jacek Ramotowski
***