Czy kardiolodzy obawiają się, że pakiet onkologiczny zabierze im pieniądze?
O możliwość i konsekwencje przesunięcia środków z kardiologii na onkologię pytamy prof. Piotra Hoffmana, prezesa elekta Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Czy kardiolodzy obawiają się, że pakiet onkologiczny zabierze pieniądze kardiologii?
- Polskie Towarzystwo Kardiologiczne wraz z konsultantem krajowym wystąpiło do Ministerstwa Zdrowia z pytaniem, czy tak się może stać. Otrzymaliśmy listowną odpowiedz od wiceministra Neumanna, że tak się nie stanie. Rozumiem zatem, że obowiązuje umowa dżentelmeńska, więc jesteśmy dobrej myśli. Środowisko kardiologów, przede wszystkim Polskie Towarzystwo Kardiologiczne, może wyrażać opinię, konsultować i przedstawiać swój niepokój, natomiast nie ma możliwości podejmowania decyzji. Jesteśmy daleko od tego procesu.
- Możemy to tylko argumentować w ten sposób, że choroby serca i układu krążenia są głównymi powodami zgonów w Polsce. To epidemia. Możemy pomóc chorym przez pozostawienie pieniędzy, które już zostały zainwestowane w kardiologię polską i podkreślić, że dzięki nim oraz decyzjom politycznym udało się już zorganizować bardzo dobrze funkcjonujący system opieki nad chorym z ostrym zawałem serca. Jesteśmy w tym liderami na Europie.
- Leczenie, wyleczenie, zapobieżenie katastrofie - to nie wszystko, później taki chory musi być dalej leczony. Wiemy z różnych opracowań epidemiologicznych, że śmiertelność wśród tych chorych po roku wyraźnie wzrasta. Innymi słowy, śmiertelność w ostrej fazie zawału serca jest porównywalna z tym, co rejestrują ośrodki niemieckie czy francuskie przy kilkukrotnie niższych nakładach finansowych.
Czym groziłoby zabranie pieniędzy kardiologom?
- Zabranie pieniędzy spowoduje nawrót tej sytuacji. Lekarz wszystkich chorych ma traktować tak samo. Dla nas lekarzy ten gorset ekonomiczno-biznesowy jest bardzo trudny do przyjęcia i pogodzenia z przysięgą Hipokratesa, tego, do czego zostaliśmy powołani i czego uczyliśmy się.
- Nie jest prosto rozmawiać na temat pieniędzy w medycynie, choć aspekt organizacyjny trzeba mieć na uwadze, bo można leczyć tanio lub drogo. Ale przy bardzo ograniczonych środkach, które już mamy w Polsce, będzie się to wiązało z pogorszeniem sytuacji bardzo wielu pacjentów, którym już udało się pomóc. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, że kardiolodzy oraz onkolodzy będą leczyć swoich pacjentów (choć czasami mamy ich wspólnych), z myślą o tym, jak im pomóc, a nie jak zaoszczędzić pieniądze.
Edyta Hetmanowska