Czy los Wagonu podzielą inne zakłady?
Czy los upadającej Fabryki Wagon z Ostrowa Wielkopolskiego podzielą kolejne zakłady naprawy taboru kolejowego - Gniewczyno, Mińsk Mazowiecki czy Paterek? Firmy te kontrolowane są przez słowackich biznesmenów, którzy walnie przyczynili się do upadku ostrowskiego zakładu.
Słowaccy biznesmeni, poszukiwani przez policję i oskarżani o wyprowadzenie z ostrowskiego Wagonu kilkunastu milionów złotych kontrolują kilka fabryk w Polsce. Co więcej, zakłady te robią interesy z tą samą szwajcarską firmą, która już wcześniej posłużyła do wyprowadzania pieniędzy za granicę.
Fabryka z Mińska Mazowieckiego wciąż działa, ale jak długo pracownicy będą dostawać wypłaty - to pytanie z niepokojem zadaje sobie coraz częściej załoga. Prezes zakładu, Słowak Sławomir Mamatej uspokaja, że zakładowi nie grozi bankructwo, choć nie jest różowo: Nie ma zobowiązań wobec załogi, wobec ZUS-u, wobec podatków.
Formalnie, słowaccy biznesmeni, którzy wydrenowali z ostrowskiego Wagonu grube miliony, nie są właścicielami zakładu w Mińsku. Fabryka należy do dwóch warszawskich spółek. Prawdziwych właścicieli należy jednak szukać... teraz właściwie nie wiadomo gdzie, bo Słowacy poszukiwani są listami gończymi.
Osobą, dzięki której można wiązać oba zakłady jest Radomir Novosad, który zasiada w radzie nadzorczej mińskich zakładów i jednocześnie reprezentuje Słowaków na walnym zgromadzeniu właścicieli ostrowskiego Wagonu.
Inną fabryką, kontrolowaną przez podejrzanych Słowaków jest zakład w Gniewczynie. Władze zakładu zapewniają, że fabryka reguluje swe zobowiązania na bieżąco, posiada kontrakty, zamówienia, wypłacane są pensje.
Skoro jednak jest tak dobrze, dlaczego pracownicy nie chcą wypowiadać się o sytuacji w przedsiębiorstwie? Swą niechęć do wypowiedzi tłumaczą strachem przed utratą pracy...