Czy Polska dorzuci się do strefy euro?

Premier Donald Tusk udał się w środę wieczorem do Brukseli, gdzie weźmie udział w dwudniowym szczycie Unii Europejskiej. Szczyt będzie poświęcony m.in. paktowi na rzecz euro oraz sytuacji w Libii i ogólnie w Afryce Północnej.

Rzecznik polskiego przewodnictwa w Radzie UE Konrad Niklewicz powiedział PAP, że główne tematy szczytu to: reformy gospodarcze, pakt na rzecz euro, do którego Polska chce przystąpić oraz sytuacja w Libii i szerzej w regionie Afryki Płn.

Według ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza podczas szczytu poszczególne kraje będą składały deklarację przystąpienia do paktu na rzecz euro. - Powinno to być zapisane formalnie w konkluzjach Rady Europejskiej - dodał.

Pakt na rzecz euro został przyjęty przez 17 szefów państw i rządów strefy euro na szczycie w Brukseli 11 marca. Zgodnie z zapisem w deklaracji szczytu eurolandu o powołaniu paktu, na kolejne szczyty przywódców państw euro będą jednak również zapraszani liderzy państw spoza strefy euro, które dołączą do paktu.

Reklama

Donald Tusk zapowiedział 11 marca w Brukseli, że Polska jest gotowa do przystąpienia do paktu. - Z satysfakcją mogę powiedzieć, że obawa, że wzmocni się pokusa tworzenia dwóch prędkości została zażegnana - podkreślił. - W tej kwestii jestem dużo spokojniejszy niż wtedy, kiedy pomysł paktu się rodził - dodał premier.

Kto w pakcie?

Oprócz Polski decyzję o przystąpieniu do paktu ogłosiła już także Dania. Dyplomaci w Brukseli spodziewają się też przyłączenia Łotwy i Litwy (oba kraje są już w tzw. przedsionku do euro, czyli systemie ERM2). Nie wejdą Wielka Brytania i Szwecja - zapewniają dyplomaci w Brukseli. Raczej także Czechy (choć na 100 proc. okaże się to po szczycie).

Dowgielewicz zapowiedział też, że premier będzie się starał, aby w konkluzjach szczytu znalazły się "mocniejsze zapisy" dotyczące strategii postkryzysowej. - De facto chcemy mocniejszych zapisów, które będą wzmacniały to, co chce zrobić polska prezydencja w obszarze rynku wewnętrznego - zaznaczył.

Nowy porządek

Zdaniem analityków rynki spekulują, że Niemcy - jako największa gospodarka strefy euro, ponosząca największy ciężar ratowania krajów w potrzebie przeforsuje swoje warunki surowej dyscypliny i większej konwergencji gospodarczej w strefie euro. Za złamanie dyscypliny budżetowej mają grozić miliardowe kary ( do 0,5 proc. PKB). Oznacza to ze za ratowanie krajów zagrożonych niewypłacalnością traci się suwerenność kredytową.

Polska też ma interes

Podkreślił, że w ramach strategii postkryzysowej Polska chciałaby się skupić m.in. na kwestii związanej z równym dostępem do usług elektronicznych dla każdego konsumenta europejskiego, tworzeniu ułatwień dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz szybszym wzroście gospodarczym.

Podczas obrad ma być także omówiona sytuacja w Japonii i związane z tym kwestie energii jądrowej. - Polska jest za tym, aby jak najbardziej rygorystycznie podejść do tego problemu, aby wszystkie obecne i przyszłe elektrownie atomowe były objęte rygorystycznymi testami w sprawie bezpieczeństwa - mówił Dowgielewicz. Jest to ważne dla wiarygodności rozwoju programu atomowego także w Polsce - podkreślił.

W czwartek rano - przed rozpoczęciem obrad Rady Europejskiej - odbędzie się szczyt społeczny z udziałem premierów państw 3 kolejnych prezydencji - węgierskiej, polskiej i duńskiej - w tym Donalda Tuska. W szczycie wezmą jak zwykle udział pracodawcy i związkowcy.

Wcześniej w Królewskiej Akademii Belgijskiej odbędzie się spotkanie liderów Europejskiej Partii Ludowej (EPP), w którym weźmie udział również polski premier.

Będą wetować

W wypowiedzi dla piątkowego wydania wysokonakładowego dziennika "Bild" kanclerz Niemiec Angela Merkel ostrzegła, że w razie potrzeby zawetuje obciążające niemieckiego podatnika obietnice kredytowe dla państw strefy euro, które popadły w kłopoty finansowe. Według niej, decyzje w sprawie udzielania pomocy z funduszu kryzysowego muszą być podejmowane jednogłośnie. - Niemcy mogą zatem ogłosić weto, jeśli warunki udzielenia pomocy nie zostaną spełnione, i zrobię z tego użytek" - zadeklarowała szefowa niemieckiego rządu.

Według niej, Berlin jest nadal gotów pomagać słabszym krajom, ale nie w formie obligacji emitowanych wspólnie przez państwa unijne. - Z naszego punktu widzenia euroobligacje są i pozostaną środkiem niewłaściwym- zaznaczyła.

Jak podała agencja dpa, w uzupełnieniu wypowiedzi Merkel Urząd Kanclerski poinformował, że Niemcy są gotowe do zwiększenia funduszu obrony euro - ale pod ściśle określonymi warunkami. Decydujące będą tu ustalenia, które mają zapaść do końca marca, w sprawie przedsięwzięć oszczędnościowych wykluczających powtórzenie się kryzysu typu greckiego. - Dokonamy oceny, czy pakiet jako całość nadaje się do przyjęcia czy też nie - powiedział dpa wyższy przedstawiciel niemieckich władz.

Pobierz za darmo: program PIT 2010

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: strefa euro | Donald Tusk | euro | strefy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »