Czy przed świętami musimy obawiać się wysokich cen?
Pod koniec grudnia wzrost cen żywności wyniesie od 4 do 6 procent rok do roku - przewidują eksperci zajmujący się rolnictwem i rynkiem produktów spożywczych.
Jak powiedział Polskiemu Radiu dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej profesor Andrzej Kowalski, najprawdopodobniej będzie to 5 proc., choć należy się jeszcze liczyć z zawirowaniami związanymi z kursami walut i sytuacją na rynku ropy.
Zdaniem profesora Jerzego Wilkina z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma powodów, aby sądzić, że przed świętami produkty spożywcze gwałtownie zdrożeją. Profesor uważa, że na stabilizację cen wpływa zmniejszenie popytu wywołane recesją.
Jak podkreśla profesor Andrzej Kowalski, cena karpia nie powinna szokować i wyniesie od 10 do 15 złotych za kilogram.
Wśród produktów ze świątecznego koszyka najbardziej zdrożeje szynka. Będzie to spowodowane niższą podażą mięsa wieprzowego, ponieważ wielu rolników ze względu na wysokie ceny pasz i energii oraz niskie ceny zbytu zrezygnowało z chowu i hodowli trzody.
Profesor Andrzej Czyżewski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu przewiduje, że na przełomie roku i później najbardziej będą drożeć te produkty, przy których wytwarzaniu zużywana jest duża ilość energii. Przede wszystkim będzie to mięso i wszelkiego rodzaju przetwory.
Zdaniem wicedyrektora Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk Mirosława Drygasa, przedświąteczna gorączka zakupów może w pewnym stopniu wpłynąć na wzrost cen żywności, ale rok do roku podniosą się one nie więcej niż o 4-5 proc.
Mimo wysokich cen mąki, nie powinny być dużo droższe słodkie świąteczne wypieki. Wpływa na to stabilizacja na rynku cukru. Sprzyja jej fakt, że w tym roku w Unii Europejskiej nadwyżka produkcji cukru ma wynieść 5 mln ton ponad limity przydzielone krajom członkowskim przez Komisję Europejską.