Czy Rosja chce zbudować "unię wschodnią"?
Nowy wspólny rynek, tym razem za naszą wschodnią granicą? Podczas rozpoczynającego się dziś w Jałcie dwudniowego szczytu państw WNP ma zostać podpisana umowa o stworzeniu wspólnej strefy gospodarczej. Dokument podpiszą Rosja, Ukraina, Białoruś oraz Kazachstan.
To kolejna próba zintegrowania czterech poradzieckich republik z zyskiem dla Rosji. Moskwa chciałaby stworzyć zalążek własnej wspólnoty gospodarczej z unią celną oraz możliwością swobodnego przemieszczania się towarów, usług, kapitałów i siły roboczej.
Pośrednio gospodarkami czterech krajów miałaby zarządzać specjalna komisja, gdzie pierwsze skrzypce grałaby oczywiście Rosja. Kijów nie chce takiego zbliżenia, twierdząc, że jest ono sprzeczne z ukraińską konstytucją i ukraińskimi dążeniami do Unii Europejskiej i NATO.
Ponadto trudno sobie wyobrazić unię celną Moskwa-Kijów, jeśli co parę miesięcy wybuchają rosyjsko-ukraińskie wojny handlowe i celne. Wszystko wskazuje więc na to, że umowa o stworzeniu strefy będzie jedynie kolejną deklaracją bez pokrycia.
Bruksela z uwagą obserwuje poczynania Ukrainy w kontekście jej europejskich aspiracji. W ciągu najbliższych 15 lat Kijów nie ma wprawdzie szans na integrację z UE, jednak i ta szansa może zostać pogrzebana, jeśli owe porozumienie przekształci się w unię celną z Moskwą, albo gdy zacznie ujednolicać swoje prawo z Rosją.