D. Tusk nie dotrzyma obietnicy ws. paliwa za 5 zł? Rząd nie daje jasnej odpowiedzi
"Zmiana wysokości akcyzy na benzynę silnikową i olej napędowy nie gwarantuje bowiem automatycznego spadku ceny paliw do poziomu 5 zł/l" - tłumaczą przedstawiciele rządu w odpowiedzi na interpelację poselską dotyczącą obietnicy Donalda Tuska ws. możliwości obniżenia cen paliw. Jednocześnie wskazują, że składa się na nie wiele czynników, w tym także koszty surowców czy kurs złotego. Wobec tego nie wskazali terminu, w którym kierowcy mogliby zobaczyć na stacjach paliw obniżone stawki.
W styczniu ubiegłego roku obecny premier Donald Tusk podkreślał na spotkaniu z wyborcami, że "gdyby był premierem, to rachunki za prąd i za gaz mogłyby wynosić połowę tego co wynoszą teraz", a także "dziś benzyna byłaby po 5,19 zł". Pod koniec lutego przyznał, że "ma nadzieję, że do końca marca będziemy mieć wstępne odpowiedzi, jakie działania są możliwe w obrębie spółki (Orlen - red.), aby ceny paliwa były niższe niż w tej chwili".
Jak podaje serwis e-petrol.pl obecnie litr benzyny Pb98 kosztuje średnio 6,99 zł, Pb85 - 6,41 zł, zaś ON - 6,69 zł. O termin realizacji obietnicy "paliwa za 5 zł" oraz o możliwy koszt tej obniżki dla budżetu państwa zwrócił się do premiera poseł Marcin Porzucek (PiS).
W odpowiedzi na interpelację poselską udzieloną przez ministra aktywów państwowych Borysa Budkę wraz z ministrem finansów Andrzejem Domańskim, wymieniono czynniki, jakie wpływają na cenę detaliczną paliw: "koszty surowców, koszty produkcji, marże nakładane przez producentów oraz podmioty dokonujące obrotu tymi paliwami, kurs złotego, podatek VAT i akcyzowy". Szef MAP wyjaśnił jednocześnie, że kwestiami podatkowymi zajmuje się minister finansów, który zaznaczył, że zmienność tych czynników nie pozwala na oszacowanie kosztów, jakie budżet państwa miałby ponieść, gdyby ceny składowych litra paliwa zostały obniżone.
W dokumencie czytamy, że szef resortu finansów "podkreśla, że zmiana wysokości akcyzy na benzynę silnikową i olej napędowy nie gwarantuje bowiem automatycznego spadku ceny paliw do poziomu 5 zł/l, gdyż "producenci i dystrybutorzy paliw mogliby wykorzystać taką obniżkę w celu powiększenia swoich marż, zwiększając w ten sposób zyski. W konsekwencji takiej polityki konsumenci mogliby nie odczuć obniżki stawek akcyzy, a dodatkowo budżet państwa straciłby część dochodów, które są przeznaczane m.in. na ważne cele społeczne".
Borys Budka jednocześnie zwraca uwagę, że Polska musi przestrzegać także prawa unijnego, co w praktyce oznacza, że nie może w dowolny sposób kreować stawek VAT na paliwo.
"Tym samym, na gruncie prawa unijnego brak jest możliwości objęcia dostawy paliw stawkami obniżonymi. Należy podkreślić, że tymczasowo i w drodze wyjątku, w okresie od 1 lutego 2022 r. do 31 grudnia 2022 r. została wprowadzona obniżona stawka VAT w wysokości 8 proc. na określone paliwa silnikowe, lecz przyczyną przyjęcia takiego rozwiązania była bezprecedensowa napaść zbrojna Rosji na Ukrainę i wywołany tym kryzys energetyczny, skutkujący wzrostem cen surowców energetycznych, w tym również paliw. Rząd premiera Mateusza Morawieckiego, zdecydował o rezygnacji z obniżonych stawek VAT na paliwo od 1 stycznia 2023 r." - czytamy w piśmie.
Szef MAP jest zdania, że nie należy spodziewać się spadków cen ropy naftowej w nadchodzącym czasie ze względu na sytuację na Bliskim Wschodzie oraz wojnie w Ukrainie. Zwraca uwagę, że ryzyko eskalacji konfliktu między Izraelem a Palestyną, a w konsekwencji - ataki na statki na Morzu Czerwonym mogą w kolejnych miesiącach "podbijać ceny ropy i gotowych paliw". Podkreśla, że np. Shell celowo omija Kanał Sueski, aby uniknąć problemów w tamtym rejonie, co z jednej strony zwiększa bezpieczeństwo, ale z drugiej wydłuża łańcuch dostaw ropy nawet dwukrotnie. To też przekłada się na ceny paliw.
"Drastyczne ograniczenie m.in. tego strategicznego szlaku transportowego sprawiło, że od początku bieżącego roku cena gotowych paliw oferowana w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia (tam paliwa kupuje m.in. Orlen) wzrosła z ok. 770 dolarów do ok. 900 dolarów za tonę w połowie lutego 2024 r. To oznacza, że od początku roku obserwujemy wzrost ceny ropy naftowej oraz gotowych paliw na europejskich giełdach o kilkanaście procent".
Budka odnosi się również do kwestii przyszłości Orlenu. Podkreśla, że jako minister nie ma uprawnień do ingerowania w prowadzenie spraw spółki, w tym także jeśli chodzi o kształtowanie cen paliw, jednak wyjaśnia, że firma "musi brać pod uwagę obiektywne i niezależne od spółki czynniki rynkowe, zarówno te działające w skali globalnej, jak i w ramach poszczególnych rynków lokalnych".